MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob wrz 22, 2012 0:46 MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

http://www.dogomania.pl/forum/threads/2 ... p=19705360

Witam,

Zacznę od tego iż kocham zwierzęta i staram się im praktycznie pomagać. Na swoim "koncie" mam kilka udanych pomocy w adopcji, a sama wszystkie zwierzaki, które są pod moją stałą opieką są adoptowane, w tym pies (Zahirek - na dogo jest wątek), dwa koty (Kołtun - o nim mowa w tym poście, Szakirka) i trzy szczury (Niunia, Pudzia i Dymka). Pasujące do siebie stadko.

Około miesiąc temu adoptowałam 6-letniego kota rasy Maine Coon (Kołtun) od drugiej właścicielki. Kot był od początku źle prowadzony.
Mieszkał w odosobnieniu, brał udział w wystawach, a przygotowywany był do nich w przymusie (łapany w rękawicach, na siłe kąpany itd.). Typowy rozpłodowy kocur .
Imię zawdzięcza tragicznemu stanu w jakim kota odbierałam tj. kołtun na kołtunie do tego stopnia, że kocurek nie mógł się wyprostować, aż skórę miał w te kołtuny wkręconą, wygłodzony i tulący łebek w ramiona koleżanki, która była ze mną. Już wtedy można było zauważyć jego dzikość (nie chciał się dobrowolnie wtaszczyć do transportera, a jak przyszedł moment kiedy to trzeba było już wychodzić z mieszkania poprzednich właścicieli - ci mieli nietęgą minę zwiastującą trudności). Ale skąd człowiek miał wiedzieć..
Od razu pojechałyśmy do weta, żeby go doprowadzić do kultury.
Później podróż do mojego miejsca zamieszkania.
Pierwsze pogryzienie, kolejne pogryzienie i kolejne.. i to nie jakieś tam fiu, fiu..

Miałam w życiu kupę kotów, ale ten wymaga specjalnej opieki, lub niestety będę zmuszona dla dobra jego i ludzi przebywających wraz z nim uśpić kocurka.
Kot jest i będzie ciężki do wyprowadzenia, jeśli to w ogóle możliwe. Z tego, co mi wiadomo, był kiedyś kotem wychodzącym - może to dla niego ratunek?!
Tylko dziś przylazł do mnie na łaszenie z głośnym miaukiem i niestety chwilę później (nie zwróciłam dłużej na niego uwagi) rzucił się na mnie z wielką wściekłością - trzeba to zobaczyć na własne oczy. To nie jest zwykły chwilowy napad humorków, tylko wściekłość z chęcią dogryzienia, jeśli nie było wystarczająco mocno. Kot waży około 7 kilo! Na szczęście złapał tylko bluzę.
Wcześniejsze pogryzienia nie były już takie nieinwazyjne.. Drugie o mało nie skończyło się skomplikowanym zabiegiem chirurgicznym.

Tu nie chodzi o jego siłę, ale o to, że Kołtun jest niebezpiecznym zwierzakiem dla kogoś, kto nie umie postępować z takimi. Z żalu i zaprzeczania konieczności uśpienia go mogę się przyznać do tego iż nie potrafię może się z nim dobrze obchodzić i chcę opisać wszystko szczerze i bez ogródek, żeby jeśli się ktoś znajdzie chętny na opiekę nad nim miał świadomość zagrożenia. Sądzę jednak, że umiem zająć się nawet trudnym zwierzęciem. Ten jest SUPER zdegenerowany..
Dodam dla zachęty, że zajęłabym się nim trochę dłużej sama, ale jestem w prawie ósmym miesiącu ciąży i nie mogę dłużej czekać, aż zrobi krzywdę dziecku, bo te dwa miesiące to na pewno stanowczo za mało na wyprowadzenie Kołtuna na ludzi.
Szkoda, że poprzedni właściciele nie byli już tacy szczerzy..
Kocur jest niewykastrowany, co też dużo może zmienić po dokonaniu zabiegu. Do tej pory robiłam niezbędne szczepienia, a najsampierw musiałam go troszkę podtyć i odrobaczyć, także ten miesiąc od adopcji był przeznaczony na te zabiegi.
Nie robiłabym sobie jednak wiele nadziei w związku z kastracją.. W porozumieniu z doświadczonym hodowcą tej rasy dopuszczamy jednak możliwość zmiany na lepsze, do tego stopnia by kot mógł funkcjonować na wybiegu na podwórku.


Będę szczera: to mściwy, agresywny rasowy kocur. Kocham go, ale nie dam sobie z nim rady w dwa miesiące. Jest mi coraz ciężej i nie chce źle dla Kołtuna, jednak zdaje sobie sprawę, że gdy sama nie dam mu tego, co chciałabym aby otrzymał, nie mogę wymagać tego od innych. Kocurek wymaga dużej uwagi, a i tak z doświadczenia wiem, że nigdy nie będzie kotkiem na kolanka. Przejawia pozytywne cechy (w końcu żadne zwierze nie ma w sobie zła) i potrafi być ujmujący, jednak jego zębów w ciele, gdy już wraca do swojego świata nie jest w stanie tenże urok wyklarować. To silny i charakterny kocur wymagający baaaaardzo doświadczonej ręki. Jeśli taka osoba nie znajdzie się w przeciągu kilku dni, będę zmuszona do... sama nie wiem. Do uśpienia go?

Obawiam się, ponieważ każdy kolejny jego występek muszę korygować (pozytywnie), a on nie daje się niczemu i po nawet kilkunastu godzinach mści się za te korygowanie gryząc i rzucając się bez najmniejszego ostrzeżenia. Nie daję sobie z nim rady, a nie chcę go coraz bardziej demoralizować swoim, być może nieodpowiednim dla tego akurat przypadku, postępowaniem.
Nie będę go zamykać jak poprzedni właściciele, jednak bardzo obawiam się nocy, gdyż jw. potrafi atakować bez ostrzeżenia, a czasem nawet w najmilszej atmosferze jaką potrafimy dla niego stworzyć.
Zaznaczę również, że podobno nie nadaje się do mieszkania z innymi dorosłymi kotami (ale to też może być kwestią kastracji). Z moją 5 miesięczną koteczką się dogaduje jak ta lala.

Będę informować na bieżąco co się dzieje z Kołtunem. W niedzielę pojedziemy do weta skonsultować co dalej. Być może od razu poddamy go kastracji, aby do końca walczyć o jego i tak zmarnowane przez poprzednich właścicieli życie.

Tak więc proszę o pomoc.

Może jakieś rady? Odpowiem na każde pytanie.

Decyzję już podjęłam - chcę kota oddać do świadomej adopcji. Nie mogę go zatrzymać. Ciesze się jednak, że nie musi już dłużej męczyć się w zamknięciu.
Proszę o jak najszybszą interwencję i pomoc!!

Pozdrawiam


POZOSTAJE TEŻ KWESTIA POPRZEDNIEJ WŁAŚCICIELKI, KTÓRA MA JAKBY PATRONAT NAD KOTEM W PRZYPADKU GDYBYM CHCIAŁA KOTA DALEJ WYADOPTOWAĆ, ALE DOWIEM SIĘ WSZYSTKIEGO, BY NIC NIE STAŁO NA PRZESZKODZIE POMOCY KOTU. NA PEWNO NIE ZWRÓCĘ GO TYM LUDZIOM!! BĘDĘ DZIAŁAĆ, ALE POTRZEBUJĘ WASZEJ POMOCY!
Ostatnio edytowano Sob wrz 22, 2012 6:49 przez Beliowen, łącznie edytowano 1 raz
Powód: Przekopiowałam treść oryginalnego postu z Dogomanii.

kotavenusa1

 
Posty: 13
Od: Sob wrz 22, 2012 0:42

Post » Sob wrz 22, 2012 8:51 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Kastracja powinna trochę pomóc, ale po niej efekt widać dopiero jak poziom hormonów się obniży - a to nie trwa 1 dzień. Trzeba by porady behawiorysty tutaj, bo ewidentnie kot jest w kiepskim stanie psychicznym. A czy masz możliwość izolowania go jak zaszaleje, lub na noc?
Tak czy owak chyba doświadczonego DT potrzebujesz jak najszybciej dla Kołtuna. :(
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24229
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Sob wrz 22, 2012 9:21 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Pierwszy raz słyszę o agresywnym MCO. Przedstawiciele tej rasy uchodza za koty o wyjątkowej łagodności.
Co ten poprzedni włascicel z niego zrobił ? Biedny kot :( . Biedna obecna włascicelka... :(

rysiowaasia

 
Posty: 2110
Od: Nie sty 30, 2011 17:47

Post » Sob wrz 22, 2012 9:54 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Kotavenusa, w pierwszej kolejności kota bym wykastrowała. Wysoki poziom testosteronu wcale mu nie pomaga. Zanim kotu po zabiegu spadnie poziom hormonów, może minąć kilka tygodni, ale warto.
Równolegle skontaktowałabym się z ryśką, jest behawiorystą zwierzęcym. Można się z nią umówić na wizytę.
A także z MariąD, jest doświadczonym hodowcą miaukunów.
A w międzyczasie, przy okazji kastracji zrobiłabym badania krwi - morfologia, rozmaz ręczny, biochemia i jonogram. Bo przyczyna niestabilności może leżeć w zdrowiu fizycznym również.

Myszka.xww

 
Posty: 28434
Od: Sob lip 20, 2002 18:09
Lokalizacja: Krakoff

Post » Sob wrz 22, 2012 11:13 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Po pierwsze: badania krwi - pełne z biochemią, profilem nerkowym i wątrobowym. Kot był w złym stanie, mogło to się odbić na jego stanie zdrowia.

Czy kołtuny zostały usunięte całkowicie? Kot został ogolony? Czy skóra obejrzana czy nie ma jakiś stanów zapalnych? Czy w paszczy wszystko w porządku: zęby, dziąsła? Kot został obmacany, obejrzany przez lekarza dokładnie? Nie ma żadnych złamań, pęknięć kości, żadnych ranek, egzem itp? jest absolutnie zdrowy?

Gdzie jest fizycznie kocur - miasto? Z jakiej hodowli pochodzi, ew. jakie ma pełne imię rodowodowe?

Do czasu uzyskania wyników badań zostawić w spokoju: nie "korygować" bo to może przynieść tylko odwrotny skutek, nie narzucać się mu ze swoja przyjaźnią, nie głaskać. Po prostu zostawić, żyć normalnie i obserwować jego zachowania.

Jeżeli badania wyjdą w porządku - wykastrować i zostawić w spokoju do czasu wyciszenia hormonów.

Nie ma "mściwych" kotów. Są albo koty chore albo skrzywdzone przez człowieka.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38268
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Sob wrz 22, 2012 13:07 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

właścicielka kota jest zdecydowana go oddać czy chce o niego powalczyć?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Sob wrz 22, 2012 15:42 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Skontaktowałam się z P. Marią, która bardzo mi pomogła i wiem teraz, co mam robić.
Dostałam bardzo błędne instrukcje od innego hodowcy tej rasy, a także weterynarz popełnił podstawowe błędy dlatego cieszę się, że postanowiłam odezwać się gdzie się da, żeby Kołtunkowi pomóc.

Widzę teraz jak ważne jest doświadczenie, ale w końcu trzeba go gdzieś nabrać!
Póki co widzę jednak, że nie mam odpowiedniego dla tak wymagającego kocura.
Będę informować co dzieje się w sprawie kota.
Na razie jest dobrze;)

kotavenusa1

 
Posty: 13
Od: Sob wrz 22, 2012 0:42

Post » Sob wrz 22, 2012 19:25 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Aż serce pęka...Brak słów na komentarz...

KOTY Z NARNII

 
Posty: 640
Od: Sob lut 06, 2010 20:34

Post » Sob wrz 22, 2012 21:24 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

Przeczytałam na dogomanii, mam nadzieje, że nie łapiesz już go za kark podczas głaskania, albo jak chce coś "wycyganić". Mój też wiecznie żebrze przy jedzeniu i jakoś go za to nie karzę. To kot, one tak mają.
Trzymam kciuki za Ciebie i za kota.

maneki

Avatar użytkownika
 
Posty: 648
Od: Pon wrz 19, 2011 12:40

Post » Sob wrz 22, 2012 22:29 Re: MAINE COON KOŁTUN DO ADOPCJI LUB...

maneki pisze:Przeczytałam na dogomanii, mam nadzieje, że nie łapiesz już go za kark podczas głaskania, albo jak chce coś "wycyganić". Mój też wiecznie żebrze przy jedzeniu i jakoś go za to nie karzę. To kot, one tak mają.
Trzymam kciuki za Ciebie i za kota.



Nie, już tego nie robię...
Zaufałam całkowicie nieodpowiedniej osobie i stąd te k"korygowanie"..
Ale będzie dobrze...

kotavenusa1

 
Posty: 13
Od: Sob wrz 22, 2012 0:42




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 559 gości