Nasz młodziak wyrabia się pomału. Zlokalizował przede wszystkim domowego potwora - odkrył mianowicie, ze czai się on pod czymś, co ludzcy zwykli nazywac kołdrą. Wobec braku prawdziwych kocich mężczyzn w domu i totalne olanie zagrożenia przez starszą przybraną siostrę, Sharky przyjął na swoje barki zadanie walki z tym tajemniczym potworem. Wywiązuje się z tego zadania bardzo sumiennie, zwłaszcza w godzinach późnowieczornych, kiedy to lokalne potwory zaczynają się aktywizować i wyłażą ze wszystkich trzech nor w domu. Dzielny kocur nie boi się jednak niczego - stawia kitę i dalej szarpać, gryźć, szarpać, skakać i tak dalej przez pół nocy. Rano należy oczywiście sprawdzić, czy powalony potwór nie ożył przypadkiem, jak to się zdarza niemal codziennie i ewentualnie dobić go nagłym skokiem na najgrubsze miejsce, gdzie najprawdopodobniej czai się ON. Ewentualnie można spróbować wyrwać tę pańcię, co karmi kocurka z paszczy Tego, Którego Imienia Nie Wolno Wymawiać, co na ogół się udaje, mimo że ino głowa z owej paszczy wystaje. Ta Co Daje Jeść odkryła ostatnio, że jeśli się nie pospieszy ze składaniem potwora do grobowca, w którym potwór przeczekuje dzień (łóżka, znaczy się), potwór zostanie obsikany, co kicior stosuje tylko rano i tylko wtedy, gdy potwór wyjątkowo opieszale chowa sie do swej nory.
Ogólnie Sharky nie narzeka -
starsza siostra wymyje, kiedy wlezie się w jakiś wyjątkowo zakurzony kąt, a i pobawi się, jak tylko te małe dwunogi poznikają z domu.
Sharky jest bardzo nakolankowy - gdy tylko widzi kogoś siedzącego, ładuje się z tym swoim skrzypiącym pomrukiwaniem i jest mu dobrze. Gdybyście nie wiedzieli jeszcze, ile kotów zmieści się do "wiklinkowej" rury od drapaka, to powiem tylko:
sporo i jeszcze jest jak sie obrócić.
Tak tu sobie więc żyjemy, Bajka ostatecznie we wtorek idzie na sterylkę (molestowany TŻ odetchnie, choć zapewne będzie mu jeszcze brakowało tych pełnych namiętności spojrzeń, miauków i wtulania w rękaw, ja przy niej niestety wysiadam
). Sharky ma nadal status azylanta, bez karty stałego pobytu, ale nasze prawo działa baardzo wolno...