Przepraszam za długie milczenie, ale przez ostatni tydzień całkowicie pochłonęły mnie kocie sprawy, sprawy Bory Niestety sprawdził sie najgorszy scenariusz i łapeczke musieliśmy amputować Byłam u kilku wetów, niestety okazało sie, że część kości ramiennej zostało wyrwane, cała łapka pogruchotana, "dłoń" została obrócona o 180 stopni tak ze opuszki znalazły sie na wierzchu łapki. Jeden z wetów chciał sie podjąc rekonstrukcji, jednak łapeczka ropiała, a zakażenie szło juz w kierunku łokcia. Wdała sie martwica. Bora zabieg zniósł bardzo dzielnie. Teraz powoli uczy sie zyć w nowych warunkach. Dzielnie znosi zmiane opatrunkow i wszystkie zabiegi.
Poniżej kilka fotek Bory jeszcze przed zabiegiem
i po:
Badaj kota regularnie. Kot Ci nie powie, że źle się czuje, a kiedy zauważysz może być za późno...
Zawsze dawałam kotom ludzie imiona, ale powoli przyzwyczajam sie do Bory, chociaz nie do końca mi do niego pasuje, bo ta taki trzpiotek jest a Bora brzmi jakos tak poważnie TŻ woła na niego Darko
Badaj kota regularnie. Kot Ci nie powie, że źle się czuje, a kiedy zauważysz może być za późno...
Maluch miał ogromne szczęście, tyle czasu z taką chorą łapką, jaki to musiał być ból Tak jak obserwuję na forum, koty nie odczuwają jakiegoś dyskomfortu z powodu braku jednej łapki, Bora tez się szybciutko przyzwyczai i będzie śmigał na tych trzech łapinkach Można by już chyba tytuł zmienić
Aga ogromnie się cieszę, że Twoja akcja się udała i uratowałaś kocurka. Miał Bora wieeeeelkie szczęście, że stanął na Twojej drodze!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest cudny i mam nadzieję, że prędko zacznie "fruwać" na trzech łapkach
Dwa miesiace temu przewiozlam z Polski (z fundacji Koci Swiat) do Francji(bo tu zyje juz od ponad 20stu lat) persa,ktory w dodatku wymaga stalego leczenia.Myslalam ze bylo to slodkim szalenstwem,bo ponad 2300 km przerazalo nas troche.Wszystko dobrze poszlo,Lotos byl cudowny podczas podrozy,jakby rozumial ze czeka go nowe,lepsze zycie. Teraz widze ze to co ja zrobilam to jest pestka w porownaniu z akcja Karotki,jestem pod wrazeniem! Karotko jestes super! Trzymajcie sie,pozdrawiam!
lolav ja nic takiego nie zrobiłam, zawiadomiłam znajomych i prosiłam o pomoc. Tylko tyle. To dzieki tym znajomym ic znajomym znajomych Mały zainstniał na fb i zgłosiła się ozanna, która małego przywiozła. Wielkie dzięki raz jeszcze! Myslę, że to był ostatni dzwonek, bo zakazenie sie rozprzestreniało.
Dzisiaj rano znow zmieniałam optrunek, bardzo mnie to stresuje. Namęcze się, a Mały Łobuz od razu zaczyna wylizywać i rozwalać moja pracę :/ Zszycie ładnie wygląda, ale kiedy odkażam widac ze boli bardzo, bo Kocurek az sie cały wzdryga a potem z emocji az goraczki dostaje. W środę czyli za prawie cały tydzien zdjęcie szwów. Jeszcze kilka tych opatrunków przed nami.
Badaj kota regularnie. Kot Ci nie powie, że źle się czuje, a kiedy zauważysz może być za późno...