Strasznie długo nie pisałam tutaj, ale Leon żyje i ma się dobrze. Tylko coraz bardziej chce wychodzić do moich a to niezbyt dobry pomysł przed testami. Jakby co to więcej o tym co do tej pory na moim wątku (link w podpisie) a teraz skrótowo: gaduła jakich mało, miziak nieziemski. Czasami zdaża mu się, że go uczucia ponoszą i złapie zębami rękę przy głaskaniu, ale tak, że śladu nie ma (nie mówiąc o krwi
). Lubi jeść, ale Animonda niezbyt i lepiej mięcho niż puszki. Suche może być na zasadzie "na bezrybiu...". Zaokrąglił się nieco, ale dalej jakoś nie ciągnie go za bardzo do zabawy nakrętkami. Spróbuję coś jeszcze wymyślić. Sik i kupa zwsze do kuwety, sik cuchnie niemożebnie kocurem. Czekam jak kania dżdżu tej kastracji i mam nadzieję, że wkrótce znajdzie dom, bo on potrzebuje swojego ludzia jak powietrza.