Phoebe - kot w type rasy czy w typie dachowca ? :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Czw wrz 13, 2012 19:53 Phoebe - kot w type rasy czy w typie dachowca ? :)

Witam wszystkich serdecznie ja i moja filigranowa, czarna kotka Phoebe :wink: :kotek:

Piszę do Was z małym zapytaniem i mam nadzieję, że ktoś rozwieje moje wątpliwości. Ale o tym właściwie za chwilę, na początek przedstawię naszą historię, w sensie moją i Phoebe (Saga i Leon moje pozostałe dwa kotki, obecnie mieszkają z moimi rodzicami zasługują na osobą opowieść) :wink:

Ostatnie moje znalezisko - Phoebe :kotek: , bo tak się zwie czarna kotka, która będzie główną bohaterką tejże opowieści trafiła do mnie jakieś dwa miesiące temu. Akurat wracałam z pracy, dość późną porą, bo coś około 1 w nocy (pracuję w gastronomii i takie godziny "fajrantu" w tej branży nie są żadnych odstępstwem od reguły, ale do rzeczy...), dochodzę do samochodu i słyszę cichutkie miauczenie. A że wyczulona jestem na tego typu dźwięki zaczynam rozglądać się po parkingu i próbuję zlokalizować miejsce skąd może dochodzić to kocie gadulstwo. Długo rozglądać się nie musiałam bo w przeciągu kilku sekund owe dźwięki zmaterializowały się u moich nóg w postaci smoliście czarnej kotki Kocia biedna, głodna, zaniedbana, najwyraźniej spragniona czułości i ludzkiego towarzystwa, toteż długo się nie zastanawiałam, tylko wzięłam czarną kulkę na ręce, wsadziłam do auta i pognałam do domu czym prędzej nakarmić wychudłe stworzenie.

Stworzenie zjadło ze smakiem kawałek parówki (bo tylko to, z rzeczy które miałam w domu nadawało się na kocią kolację), zwinęło się w kłębek na dywanie i poszło spać. Następnego dnia wykonałam telefon do miejskiego schroniska z informacją, że tam i tam znalazłam takiego i takiego kotka, pytam się pani czy nikt się po kotka nie zgłaszał (a nikt się nie zgłaszał) i na wszelki wypadek zostawiłam namiary do siebie. Po czym wzięłam czarny kłębek na ręce i pognałam do najbliższego weterynarza celem wstępnych oględzin. Kotka miała jakieś zapalenie jelita, dostała zastrzyki, tabletki na odrobaczenie i preparat na pchły. Ogłoszenie o znalezionym kotku wrzuciłam na bardzo obecnie popularny portal społecznościowy i na lokalną stonkę w nadziei, że znajdzie się ktoś kto mógłby się nim zaopiekować. Do tego czasu kotka miała pozostać u mnie i jak się pewnie domyślacie, została już na dobre i nikomu nie mam zamiaru jej oddawać, bo okazała się tak przecudownym stworzeniem, że od razu skradła mi serce :1luvu: W przeciągu dwóch dni skompletowałam jej kocią wyprawkę i to tak raczej na "wypasie" bo i kuweta z filtrem węglowym, żwirek silikonowy, drapak z budką, kocie piłeczki, karma sucha, mokra i właściwie każda oraz wszystko co kotu do szczęścia potrzeba.

Kiedy tego, pierwszego poranka wróciłam z kotką od weterynarza, stała się rzecz niesamowita, było dość ciepło i balkon miałam otwarty, akurat wrzucałam ogłoszenie o kocie, kiedy zauważyłam końcówkę czarnego ogona znikającą pomiędzy prętami balkonu (mieszkam na niskim parterze). Myślę sobie.. no trudno.. pewnie Phoebe miuała dość wrażeń (bo i podróż samochodem, i weterynarz i gorzkie tabletki i bolące zastrzyki) więc czmychnęła sobie po prostu i już raczej nie wróci... Jaka ja byłam zdziwiona, kiedy za 10 minut słyszę z balkonu donośne miauczenie oznajmiające: "cześć! Wróciłam! Bawiłam się świetnie, ale chyba trochę się za tobą stęskniłam, więc przyszłam! " I tak oto już drugiego a właściwie pierwszego dnia, mój kotek stwierdził, że znalazł sobie nowy dom i już w nim pozostał :D Od tamtej pory Phoebe wchodzi i wychodzi kiedy chce (oczywiście ją wysterylizowałam) i zawsze wraca miaucząc przy tym radośnie na przywitanie. W zeszłym tygodniu w dowód miłości i wdzięczności przyniosła mi trzy upolowane myszy ( o zgrozo..) Mam tylko nadzieję, że szczura mi nigdy nie przytarga :wink:

A teraz do rzeczy... Phoebe jest młodym, ale już w pełni dorosłym kotkiem i ma dość specyficzną budowę, w sensie: bardzo szczupłą i drobną, budowę ciała (chociaż zjada ogromne ilości jedzenia), długie, sprężyste nogi; dość duże uszy; duże, żółte, migdałowe oczy; czarną aksamitną sierść zupełnie bez podszerstka. Dla mnie osobiście nie wygląda jak zwykły dachowiec, zastanawiam się czy możliwe jest aby spokrewniona była z jakąś rasą.. ale ja się niestety nie bardzo na tym znam. Liczę na to, że może Wy mi pomożecie co to może być za "kocioł", czy wygląda na kotka w typie jakiejś rasy, czy może to mi się coś ubzdurało, bo taką ewentualność też biorę pod uwagę taką ewentualność :mrgreen:

Linki do zdjęć mojej kotki :kotek: Nie wiem jeszcze jak tu się bezpośrednio wstawia zdjęcia, więc przesyłam linki.. :(
http://fotoo.pl/show.php?img=355513_img-0588ph.jpg.html
http://fotoo.pl/show.php?img=355514_img-0580ph.jpg.html
http://fotoo.pl/show.php?img=355515_img-0529h.jpg.html
http://fotoo.pl/show.php?img=355516_img-0584ph.jpg.html

prunelka

 
Posty: 35
Od: Czw wrz 13, 2012 13:05

Post » Czw wrz 13, 2012 19:59 Re: Phoebe - kot w type rasy czy w typie dachowca ? :)

Uszyska ździebko orientalne ;)
Brakuje fotki całej kociej sylwetki, zeby coś więcej powiedzieć, ale w zasadzie to mało ważne przecież ;)
Bardzo piękna panna Ci się trafiła :D
Ja bym jej na pewno nie pozwoliła wychodzić samopas.

Olat

Avatar użytkownika
 
Posty: 39245
Od: Sob mar 30, 2002 21:41
Lokalizacja: Myslowice

Post » Sob wrz 15, 2012 18:19 Re: Phoebe - kot w type rasy czy w typie dachowca ? :)

Olat pisze:
Ja bym jej na pewno nie pozwoliła wychodzić samopas.

Niestety, to się zwykle kończy tragicznie :(

Oczywiście super, że kicia ma domek.

Budowa kici faktycznie trochę orientalna.
Obrazek

Agulas74

Avatar użytkownika
 
Posty: 4566
Od: Pt maja 11, 2007 12:30
Lokalizacja: Tychy

Post » Wto wrz 18, 2012 23:29 Re: Phoebe - kot w type rasy czy w typie dachowca ? :)

Wiem, wiem.. zdaję sobie sprawę z tego jakie to jest ryzyko, ale ja jej nie potrafię zatrzymać w domu... Jak chce wyjść to płacze i robi tak nieszczęśliwą minkę, że nie potrafię jej odmówić. Do ulicy kawałek mam, więc nie sądzę żeby tam wychodziła, zwykle kręci się gdzieś w pobliżu, bo jak ją zawołam to po chwili przychodzi :) A mam pod balkonem sporo takich dość potężnych krzaków, więc tam sobie pewnie siedzi i poluje :)

prunelka

 
Posty: 35
Od: Czw wrz 13, 2012 13:05

Post » Śro wrz 19, 2012 7:06 Re: Phoebe - kot w type rasy czy w typie dachowca ? :)

Oprócz samochodów są też sfrustrowani ludzie, pijacy, dzieci z kamieniami, psy, koty zarażone często śmiertelnymi chorobami, sąsiedzi wykładający trutkę bo nie lubią kotów itp.. To Twój wybór i Twoja decyzja - ale jak miałam 3 latka, to mimo ładnej pogody mama nie pozwalała mi iść samej na plac zabaw - mimo że nawet największy frustrat zastanowi się zanim kopnie cudze dziecko a i plac zabaw był widoczny z okna i nie wymagał przejścia przez ruchliwą ulicę (tylko osiedlową, krętą i dziurawą, po której wszystko jeździło max. 20km/h). Kot ma mniej-więcej takie samo pojęcie o zagrożeniu jak 3-latka.
Jak to ktoś kiedyś napisał na forum - "Wypuszczając kota na dwór grasz w rosyjską ruletkę jego życiem".
U mnie na osiedlu koty wychodzą - ale nie moje koty. Zmądrzałam jak moja Delta [*] zeszła na FIPa, bo tymczasowa opiekunka wbrew ustaleniom ją wypuszczała.
“To co robimy dla nas, umiera wraz z nami. To co robimy dla innych i dla świata zostaje po nas i jest nieśmiertelne.” -A. Pine
nasz wątek: http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=159694

Alienor

Avatar użytkownika
 
Posty: 24228
Od: Pt mar 19, 2010 14:48

Post » Śro wrz 19, 2012 7:39 Re: Phoebe - kot w type rasy czy w typie dachowca ? :)

Jaaki piękny netoperek :1luvu:

Może da się namówić na wychodzenie na smyczy? Wiem że to nie to samo, ale kić o niebo bezpieczniejsza.

I niechcianych prezentów nie przynosi ;)

jaseka

 
Posty: 126
Od: Nie sty 07, 2007 11:38
Lokalizacja: Kraków




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot], kotcsg i 266 gości