Wczoraj wieczorem przechodząc obok kiosku przy ruchliwej ulicy zobaczyłam małego koteczka, który dobijał się do ściany kiosku... Dzisiaj poszłam zobaczyć go i się czegoś o nim dowiedzieć. Pan z kiosku powiedział, że kotek już trochę tam przebywa, jest karmiony przez kogoś. Pan próbował go złapać niestety bez skutku. Przed chwilą poszłam jeszcze raz w to miejsce, zabrałam kocią karmę.
Mały jak mnie zobaczył schował się pod budkę, która stoi za kioskiem - zaczęłam go wołać, wzięłam trochę karmy na rękę. Miauczał...
Położyłam trochę karmy przy wyjściu spod budy, wystawił łepek i zjadł trochę. Niestety nie udało mi się go złapać
Zrobiłam mu dwa zdjęcia:
Widać, że jednak lubi ludzi, choć troszkę dzikusek z niego. Moim zdaniem ma szansę na adopcję. Jak mam go złapać? Chciałabym go przenieść w bezpieczne miejsce, dać go na mój ogródek, mam budkę wiklinową, wystawię ją na dwór jako schronienie dla niego.
Mój dom od miejsca, w którym kotek bytuje, jest jakieś... 300-400m. Jeśli uda mi się złapać i przenieść kota, to czy będzie próbował wrócić? A może ktoś mógłby mu zaoferować przechowanie? Ja niestety nie mogę go zabrać do domu.
Proszę o rady...