Pomocy!

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro wrz 05, 2012 11:19 Re: Pomocy!

filo pisze:Co do reszty, to nie widzę sensu w dyskusji. Jakbym mieszkała w bezpiecznej okolicy daleko od głównych dróg, to moje koty też by pewnie szalały po polach i nocowały tam, gdzie same mają ochotę.


Wiesz, z jednej strony zgadzam się z Tobą, ale z drugiej... Kiedyś przeprowadziłam się na wieś z dala od miasta wyłącznie w tym celu, żeby sprawić kotu w pełni szczęśliwe życie (miało być bezpiecznie). Cieszył się tą wolnością przez rok, do czasu, aż sąsiad go otruł.

andua

 
Posty: 590
Od: Pt lut 11, 2011 12:49
Lokalizacja: Mój dom jest tam, gdzie mój kot.

Post » Śro wrz 05, 2012 11:26 Re: Pomocy!

andua pisze:
filo pisze:Co do reszty, to nie widzę sensu w dyskusji. Jakbym mieszkała w bezpiecznej okolicy daleko od głównych dróg, to moje koty też by pewnie szalały po polach i nocowały tam, gdzie same mają ochotę.


Wiesz, z jednej strony zgadzam się z Tobą, ale z drugiej... Kiedyś przeprowadziłam się na wieś z dala od miasta wyłącznie w tym celu, żeby sprawić kotu w pełni szczęśliwe życie (miało być bezpiecznie). Cieszył się tą wolnością przez rok, do czasu, aż sąsiad go otruł.

Podkreśliłam to, co jest dla mnie istotne. Jakby miała sąsiada, który choć sugeruje trucie zwierząt, to okolica nie byłaby bezpieczna.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 05, 2012 11:34 Re: Pomocy!

Czy kotka była odrobaczona, bo w tym widzę powód śmierdzenia kup?
Czy była zaszczepiona (także na białaczkę), skoro ją wypuszczasz?

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro wrz 05, 2012 12:36 Re: Pomocy!

Dodam, że zapach kupy zależy od tego, co kot je.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Śro wrz 05, 2012 12:57 Re: Pomocy!

Nie bede sie juz dyskutowac na temat kup. Je rzeczy polecane przez weterynarza, podajemy jej nawet mleko bebiko dla niemowlat bo ma duzo witamin, a jej brakuje.

Weterynarz chyba wie gdzie podciac ogon... no ale tu sie zgadzam sa weterynarze ktore wkladaja serce w to co robia, a inni po prostu skonczyli studia ze sciaga w reku ;) Wiec dlatego nie chodze do weterynarzy na Asnyka (tak jak ktos mi polecal stamtad lekarza dla mojego kotka). Po prostu mam duzy uraz co do tamtych lekarzy, moze nie powinnam wszystkich oceniac jednakowa miara, ale nie bede dochodzic do tego ktory lekarz zawinil ;) I nie mowie ze nadal tak jest, ostatni raz tam bylam z 8 lat temu, jak moj psiak byl szczeniakiem, ktory zwracal wszystko jedna albo 2 strona zaraz po tym jak zjadl... co 2 dni chodzilam do weta po zastrzyk (ktory mial pomoc na miesiac ;] ) ktory kosztowal 50zl ;] a nikt nie jest chyba na tyle bogaty zeby sobie pozwolic na taki wydatek. No i moja mama podala smekte (nie wiem jak to sie pisze) dla dzieci, co ja uleczylo ;] juz na nastepny dzien czula sie duzo lepiej i zaczela brykac jak kazdy szczeniaczek. I do dzis zyje. Podobne historie mialam z innymi zwierzakami, ktore nie mialy tyle szczescia co Coli.

Pozostalych postow nie bede komentowac, bo nie chce sie wyklocac nie majac wiedzy. Zastanawia mnie czemu moja kolezanka dobrze robi ze wypuszcza swoje koty i trzyma je w lazience, a ja zle robie trzymajac w garazu i tez wypuszczajac swoja!! Tym bardziej ze podkreslam ze ona sama nie wychodzi!! Jest pod moim nadzorem na polu! i bawi sie w tylnej czesci podworka!! A to ze tamtym razem uciekla to jest w duzej mierze blad moich rodzicow, ktorzy spieszyli sie do pracy i nie mieli czasu by patrzec za kotem. Nie rozumiem tylko dlaczego mnie nie obudzili bym poszla zobaczyc co z nia jest! No ale to juz wysluchali reprymendy ode mnie i juz zwracaja uwage. Zreszta nie mzoecie zwalic winy na to ze byla w garazu i dlatego uciekla! bo rownie dobrze mogla byc w domu i tez uciec jakby rodzice otworzyli drzwi na pole chcac wyjsc. No ale niewazne


Mam zdjecia Piny ale na innym komputerze wiec poki co nie dodam, ale jak tylko przegram to wrzuce.

Pina dzis kolo 10 jak chcialam zobaczyc co robi to chodzila po legowisku ;) a pozniej wyszla ze mna na polko i wygrzewala sie w sloneczku (sama o wlasnych silach wyszla!). Niestety nie widac poprawy z ogonem, no ale to dopiero 1 dzien od wypadku. Najwazniejsze ze juz wychodzi i apetyt jej wrocil ;)


byla odrobaczona. Nastepne odrobaczenie bedzie w piatek, ale chyba odpuszcze jej poki nie wydobrzeje
Szczepiona byla tylko na to co w schronisku. Mielismy ja na dniach na wszystko zaszczepic co jest potrzebne, ale ze wzgledu na wypadek musimy to odlozyc

Anulcia

 
Posty: 117
Od: Wto wrz 04, 2012 12:41

Post » Śro wrz 05, 2012 13:55 Re: Pomocy!

Anulcia! Widzę duże postępy w twoim podejściu do tematu "zwierzak w domu"! Może pobyt na forum i podczytywanie innych wątków trochę zmienił twój ogląd sytuacji. jest jednak jeszcze wiele do zrobienia :mrgreen:
Na przykład: w porze południowej piszesz, że o 10-tej zeszłaś zobaczyć, jak się ma kotka.
Ło matko! Ja, jakbym miał kotka potrąconego prawdopodobnie przez samochód (wczoraj jeszcze umierającego), to bym z niego OKA nie spuszczał!!! 8O Albo kotek siedziałby u mnie w pokoju (dywany - won!), albo - gdybym nie umiał tego wywalczyć u rodziców, siedziałbym w kotem w tym garażu. A co? Jak chory, pokiereszowany kotek musi siedzieć w garażu, to młody, zdrowy człowiek nie może?
Powiem więcej: gdyby moi rodzice byli aż tak zatwardziali, że nie daliby się przekonać, że kotek musi dochodzić do zdrowia w warunkach domowych, wyniósłbym się do garażu nawet na noc! Nie masz karimaty albo czegoś takiego?
Pytałem już, ile masz lat, ale nie napisałaś. Zapewniam cię, że ja bym postawił na swoim i poszedł spać do garażu do chorego kotka NAWET w wieku 12 lat! I nic by mi nie zrobili!
Druga sprawa: piszesz, że weterynarz wie, gdzie podciąć ogon.
NIE WIE!
Poczytaj to:
viewtopic.php?f=1&t=120972
Gdyby ogonek Omini ucięto niżej, najwyżej miałaby niesprawny, bez czucia. Ale nie zostałaby skazana na robienie pod siebie :cry:
Ten weterynarz prawdopodobnie nie wiedział, czym to grozi...
Nie wiem, na jakiej wysokości ma uraz twoja kotka i nie chcę cię straszyć. Po prostu, w poprzednim poście napisałem, żebyś powiedziała wetowi o swoich obawach odnośnie do wysokiego miejsca amputacji ogona. I tyle.

wojtek_z

 
Posty: 807
Od: Pt gru 31, 2010 12:08

Post » Śro wrz 05, 2012 14:01 Re: Pomocy!

filo pisze:Podkreśliłam to, co jest dla mnie istotne. Jakby miała sąsiada, który choć sugeruje trucie zwierząt, to okolica nie byłaby bezpieczna.


To, co się stało z kotką Anulci przy pierwszej ucieczce, świadczy prawdopodobnie o tym, że okolica nie jest wystarczająco bezpieczna.

andua

 
Posty: 590
Od: Pt lut 11, 2011 12:49
Lokalizacja: Mój dom jest tam, gdzie mój kot.

Post » Śro wrz 05, 2012 14:07 Re: Pomocy!

"Odstawianie kota na noc do garażu" mnie rozłożyło na łopatki... Mam tylko nadzieję, że garaż jest murowany, wbudowany w dom, a nie taki zbity z blachy...
ObrazekObrazek
Obrazek

neron

 
Posty: 1182
Od: Wto maja 29, 2012 14:06
Lokalizacja: Warszawa-Ząbki

Post » Śro wrz 05, 2012 14:16 Re: Pomocy!

Anulcia, uważajcie z tym garażem! Przed wyjazdem z niego dokładnie sprawdzajcie gdzie jest kotka!
Znam osobiscie 3 przypadki przejechania własnego kota przez włascicieli, którzy nie zauważyli,ze ich kot własnie wyleguje się pod autem.
Uczul na to swoich rodziców. Bywają tez przypadki poważnych zranień ( i śmierci) kotów, które ukryły się pod maską auta ( np zimą,zeby sie ogrzać)

rysiowaasia

 
Posty: 2110
Od: Nie sty 30, 2011 17:47

Post » Śro wrz 05, 2012 14:57 Re: Pomocy!

Neron jakbys czytal uwaznie to bys wiedzial ze moj garaz nie ejst blaszany! jest wmurowany w dom, ocieplony, i jest zagospodarowany jak pokoj z ta roznica ze procz mebli jest tez samochod i kilka rowerow. Co wiecej dodam ze w zimie jest on tez ocieplany przez kaloryfer.
Rysiowaasia bez obaw, sprawdzamy dokladnie kazda opone, pod autem i nawet maske otwieramy ;) Pod autem sprawdzamy szczegolnie, bo do niedawna mielismy szczeniaki (ktore juz poszly do nowych domow) jednego z naszyk psiakow i tez lubily sie chowac pod autem. A i tu mi sie przypomnialo, ze ktos pisal co zrobimy gdy beda male kotki: no wiec nie uspimy, nie utopimy ani nic w tym stylu. Odchowamy kilka tygodni i poszukamy dobrego domu dla nich.
Wojtek_z mamy bezpieczna okolice, nie zdarzaja sie "mili" sasiedzi, mieszkam w takiej dzielnicy wsi, gdzie prawie wszyscy sasiedzi przybyli z miasta kilka lat temu. Auto przejedzie raz na jakis czas, ale niestety przejezdza i to z dosc duza predkoscia niestety. Ale bede juz uwazac na kota. Zreszta dzis zauwazylam ze sie juz boi aut. Jak tata wrocil do domu i uslyszala warkot auta to sie szybko schowala. I mam nadzieje ze bedzie juz uwazac, choc wiem ze ja tez musze na nia uwazac. Jestem pelnoletnia, ale wybacz nie bede spala z kotem w garazu, poniewaz procz tego ze ja mam chorego kotka kolo ktorego kazecie mi siedziec 24godz na dobe to musze tez jesc, posprzatac dom, ugotoac obiad itd... No i najwiekszy moj pochlaniacz czasu to moj kilkuletni syn, ktory tez potrzebuje mojej uwagi i to duzo bardziej niz kot... Wiec spanie w garazu odpada bo musialabym przeniesc lozeczko mojego syna do garazu a watpie by to sie komukolwiek spodobalo.
Po waszych postach wnioskuje ze wy nic nie robicie w domu, nie pracujecie tylko siedzicie caly czas z kotem i go piescicie i pielegnujecie. Niestety ja mam 3 zwierzaki w domu i probuje poswiecic im tyle czasu co moge, niestety sa tez obowiazki domowe, ktorych nie moge pominac bo mam chorego kotka. Bo wydaje mi sie ze jakby tak opieka spoleczna wparowala do mnie i zobaczyla ze moj dom jest zaniedbany, dziecko brudne i glodne to nie interesowaloby ich czy mam chorego kotka czy nie.
Moja mama go dogladala do 7, od godz 8 ja go dogladam co 10-15 min czasami jak juz jestem w trakcie sprzatania to zdarza mi sie u niego nie byc nawet i z 30min... siedze z nim chwile ale zaraz musze wracac do swoich obowiazkow. No chyba ze mam wynajac opiekunke do dziecka i poswiecic moj czas kotu??
Takze Wojtku ja wiem ze jestes bardzo przywiazany do kota, tak jak wszyscy tutaj, ale mam ochote zapytac ile ty masz lat skoro masz az tak duzo czasu?
Ja od pazdziernika bede go miec znacznie mniej bo studia mi sie zaczna, a studiuje na dziennych 90 km od domu. Codziennie dojezdzam i wracam, a pociagiem zajmuje mi w 1 strone ok 2godz. Wiec jak wyjde z domu przed 7 tak wroce dopiero kolo 20 do domu i tak od pon do pt.
Co do przekonania rodzicow: to moja mama i narzeczony nie luba kotow z tym ze mama jakos jeszcze je toleruje i nakarmi itd ale na rece nie wezmie anie nie poglaszcze, moj tata lubi poki mu nie wchodza w droge wiec tylko ja jestem milosniczka zwierzat...
Napisalam tez ze sa weterynarze od serca i ci z przymusu... czytaj dokladnie i napisalam tez ze weterynarze nieraz popelniaja bledy z czystej niewiedzy! ale ten jest dobry i raczej wie gdzie podciac... zreszta wyplujmy te slowa!! Ja mam nadzieje ze moja mala bedzie miec sprawny ogonek

Anulcia

 
Posty: 117
Od: Wto wrz 04, 2012 12:41

Post » Śro wrz 05, 2012 14:58 Re: Pomocy!

O matko, i jeszcze nie sterylizujesz zwierząt...

Mało ci bezdomności w Polsce? naprawdę? :(

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro wrz 05, 2012 15:03 Re: Pomocy!

Długiego życia to ja temu kotu nie wróżę :?

Szkoda zwierzaka.


[size=85]Myślałam, że założycielka wątku to dziecko ...
A to dorosła osoba w dodatku matka 8O

piccolo

Avatar użytkownika
 
Posty: 5626
Od: Czw kwi 03, 2008 12:39
Lokalizacja: Warszawa

Post » Śro wrz 05, 2012 15:15 Re: Pomocy!

kot bedzie napewno wysterylizowany, ale psow nie widze powodu by sterylizowac. Moje 4 szczeniaki poszly do dobrych domow i nie mialam problemu ze znalezieniem im wlascicieli! Jednego psa mam 8 rok juz, drugiego od roku i jakos nic im nie jest wiec kotu tez raczej nic nie bedzie.
No ale skoro uwazacie ze szkoda zwierzaka to wasze zdanie. Jesc mu nie brakuje, ma dobre jedzenie, ma cieple suche i wygodne miejsce do spania. No ale skoro uwazacie ze to jest zle to :ok: nie wnikam... Moze wy sie modlicie do tych kotow ja niestety nie bede. Lubie go ale nie bede go traktowac lepiej od innych moich zwierzat. Wszystkie moje zwierzaki kocham tak samo.
Pozatym zarejestrowalam sie tu nie po to byscie mnie oceniali, bo niejedna osoba chcialaby zyc w takich warunkach jak moje zwierzaki, tylko napisalam bo sie martwilam o kota po wypadku. Wiec chcialam wiedziec czy to bardzo powazne czy raczej nie... I tyle... a wy sie rozpisujecie o tym jak powinnam traktowac kota. A wydaje mi sie ze mial by duzo gorzej w domu niz w garazu i na polu, ale to moje zdanie. Wy mozecie miec inne

Anulcia

 
Posty: 117
Od: Wto wrz 04, 2012 12:41

Post » Śro wrz 05, 2012 15:32 Re: Pomocy!

W Polsce jest ponad milion bezpańskich psów, wiele szczeniąt nie doczekawszy domu dorasta w schroniskach.
Wciąż nie widzisz powodu?

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Śro wrz 05, 2012 15:57 Re: Pomocy!

TRAGEDIA... Obrazek
Anulcia, jesteś jedną wielką tragedią... Obrazek

[I nie jesteś studentką. Nie wierzę w to. Jesteś dzieckiem.]

wojtek_z

 
Posty: 807
Od: Pt gru 31, 2010 12:08

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kicalka, Wojtek i 189 gości