od godziny 21 jeździliśmy po miescie budzac weterynarzy, dzwoniac na każdy możliwy numer, nikt nawet telefonu nie odebrał.
znaleźliśmy dwie kliniki "całodobowe" które całodobowe są tylko z nazwy. Dzwonliśmy na numer do nagłych przypadkowe, bez powodzenia. W miescie oddalonym o 35km jest pogotowie weterynaryjne calodobowe, również tylko z nazwy...
udało nam się jedynie spotkać ze znajomym który kończy właśnie studia weterynaryjne, niestety był w stanie wykonać tylko podstawowe badanie. Bez usg sie nie obejdzie. Dodał nam jednak otuchy, powiedział, że młoda nie jest odwodniona co jest dobrym znakiem. Widział też jak chodzi, co skomentował, że może być to spowodowane bólem brzuszka. ten natomiast może wynikać z zatwardzenia, bo coś wyczuł w końcowym odcinku jelita. Jedna rentgena w oczach On nie ma, więc chyba najlepiej bedzie czuwać przy niej przez noc, a rano wybrać się do lekarza. Nie ukrywam że jestem lekko przerażona, jednak młoda wygląda trochę lepiej po tej nocnej przejazdzce. Teraz śpi w transporterku, w ktorym widać jej wygodnie bo ma gdzie łepek oprzeć.