No początki były straszne. Duża kotka to warczała cały czas nawet jak malutkiej nie widziała. Mała początkowo nie była za bardzo odważna, ale po kilku dniach to już był istny sajgon. Rozpędzała się i skakała na dużą. Duża wtedy warczała, syczała, lała malutką. I tak cały czas. Teraz jest tak, że duża warczy na małą tylko wtedy gdy ta centralnie po niej skacze, przez nią skacze (to jest niesamowity widok, jak przeskakuje przez całą długość kota), bądź próbuje łapać jej ogon, albo próbuje ugryźć w ucho czy inną fajną część dużego kota. Duża walnie ją czasem, powarczy, ale dużo mniej. Duża chętnie by małą wylizała, bo często podchodzi jak ta leży i chce polizać po dupce, po główce, ale mała wtedy z łapami leci na dużą i duża się wówczas na nią złości. Jedzą obok siebie, ale nie z jednej miski (duża je lecznicą karmę). Przy jedzeniu jest spokój. Była też akcja: ukradnijmy razem mięsko. Któraś wywlokła kawałek surowej karkówki ze zlewu na podłogę i obie zgodnie jadły. Zorientowaliśmy się dopiero po stwierdzeniu faktu, że jest za cicho w domu
Nie śpią razem, chociaż dziś spała obok siebie na dwóch krzesłach obok siebie postawionych. Szukają się nawzajem jak jedna drugiej za długo nie widzi. Duża zawsze przybiega jak skrzyczymy małą gdy ta coś zbroi. Wtedy duża przybiega, by też ją skrzyczeć chyba za to, że ona nam się psoci. To jak już przybiegnie to walnie raz łapą w ramach skarcenia. Czasem tylko przybiega i ją obwąchuje. Witają nas obie. Na ogół gigantycznie zaspane i w nieprawdopodobnym pokoju - ani warczeń, ani lania. Krew nie polała się ani razu, choć raz malutka miała draśnięte oko. Nie wydaje mi się, że było to celowe ze strony dużej. A może mała po prostu gdzieś spadła, bo ona nieobliczalna jest. Malutka ma obecnie ok 12 tygodni - jest wulkanem energii. Ja ją zawsze wymęczę wędkami i pająkami (zabawkami) zanim idziemy spać, to przynajmniej w nocy jest trochę spokoju
Śpią w oddzielnych pomieszczeniach, bo duża jak chce spać i jest zmęczona, to mocno powarkuje na małą, a przez to nas budzi
Generalnie układa się tak sądzę. Musimy tylko przyzwyczaić się, że zanim włączy się pralkę, trzeba sprawdzić, czy nie ma w niej kota, zanim zamknie się zmywarkę, to trzeba sprawdzić, czy nie ma w niej kota, zanim zamknie się szafkę śmietnikową, to trzeba sprawdzić, czy nie ma w niej kota, zanim zamknie się sypialnię, to trzeba sprawdzić, czy nie ma w niej kota. No i tak chodzimy i sprawdzamy