
Tyle tu wątków różnorodnych kociaków, co następny to piękniejszy, więc w przypływie chwili postanowiłam, że mój najukochańszy futrzak też zasługuje na swoje własne miejsce w sieci (bo dom jest już chyba niewystarczający na jego nieustanne figle

Malagito to aktualnie jedenastomiesięczny tygrysiasty kocurek, wyadoptowany z krakowskiej Fundacji AFN 2.02.2012r. i jest to mój pierwszy pierwokotny, którego kocham nad życie.

Przez mój dom w ciągu dzieciństwa przewinęło się wiele rodzajów zwierząt, zaczynając od rybek akwariowych, poprzez żółwia i królika, a na psie kończąc. Jest to o tyle zabawne, że sama od dziecka byłam zapaloną kociarą, ale do osiągnięcia dorosłości nie było mi dane posiadać własnego, gdyż spotykało się to ze stanowczym sprzeciwem rodziców - kota nie chcieli i już, kropka. Na szczęście po latach mój wrodzony upór w końcu wywiercił odpowiednio głęboką dziurę w ich brzuchach, właściwe argumenty zaczęły docierać i ostatecznie otrzymałam upragnione zielone światło.

Kota szukałam naprawdę długo, przekopując się przez tabuny ogłoszeń, odwiedzając pobliskie schronisko, ale (co prawdopodobnie było egoistyczne z mojej strony zważywszy, ile biedaków czeka na własny dom

I stało się, w styczniu 2012r. trafiłam na ogłoszenie Malagi, który z miejsca skradł moje serce i wiedziałam, że to właśnie TEN, jedyny i niepowtarzalny.
Bo i jak można było nie zakochać się w takim tygrysku?




Teraz po półrocznym pobycie u nas Malagito jest oczkiem w głowie wszystkich domowników, rozpieszczany do granic absurdu, stąd zachowuje się jak samozwańczy król domu i takoż wymaga królewskiego traktowania.

Uwielbia biegać po całym domu, urządzając sobie z mijanych foteli, stołów, krzeseł tory przeszkód, wyjąc wtedy na swój osobliwy sposób, ślicznie aportuje piłeczki (http://www.youtube.com/watch?v=_M72Iv3TK68), zawodowo morduje myszki - jednak tylko te zabawkowe, inne go nie ciekawią (http://www.youtube.com/watch?v=pyQ1Z0CLiu4


Jedyną rysą na szkle jest fakt, że często w ferworze zabawy zapomina się i zaczyna mnie dotkliwie gryźć po rękach, uznając je za idealną ofiarę do upolowania, ale przecież nie mogłoby by być do końca perfekcyjnie.

Od 18.08.2012r. przeszłam też z Malagitem na dietę BARF i choć nie obyło się bez początkowych strajków i odmawiania jedzenia, teraz już wcina mieszanki aż miło i jestem pewna, że dzięki temu wyrośnie z niego piękny, dorodny i przede wszystkim zdrowy kocurro.

A tak Jego Futrzasta Wysokość prezentuje się teraz:
odkrywając nowe, nieznane lądy...

trenując zawodowe leniuchowanie...

i oczywiście ślicznie pozując do zdjęć


Co prawda nie mam jeszcze koncepcji na prowadzenie tego wątku, ale jestem pewna, że Malagito dostarczy mi materiału do opisywania, dlatego zapraszam w wolnym czasie do podczytywania. Wszelkie ochy i achy będą mu skrzętnie przekazywane, bo jego ego wymaga codziennego dokarmiania nowymi komplementami.

Pozdrawiam!

[Edit 21.09.2012r.: zmiana tytułu]
[Edit 23.09.2012r.: zmiana tytułu]
[Edit 24.12.2012r.: zmiana tytułu]
[Edit 29.12.2012r.: zmiana tytułu]