Melduję się po długiej przerwie, na wątku oczywiście, bo Konesera cały czas pilnuję.
Maciuś nadal na mnie obrażony i nie daje się głaskać. Zaginęła gdzieś Bianka, nie widziałam jej już ze dwa miesiące. Zawsze trzymała się z Bellą, a teraz Bella przeprowadziła się do Maciusia a Bianka zniknęła. Siostry Maciusia mają się dobrze. Trikolorka pojawia się od czasu do czasu, a niedawno objawiła mi się szylkretka. Ostatni raz widziałam ją rok temu, w te duże mrozy, kiedy próbowałam łapać mamę Tri. Dobrze się przed ludźmi chowa. Ciągle się zastanawiam czy to szylkretka czy szylkretek, no bo złapać mi się nie dała, a dzieci nie było, więc może to jakiś wyjątek od reguły. Od czasu do czasu pojawia się też czarnulka. I to by było na tyle.
Dzięki dobrym ludziom, którzy od czasu do czasu podrzucą jakąś lepszą karmę, jakoś daję radę z karmieniem. A doszły mi jeszcze koty na działkach. Teraz, w zimie, jakby ich tam przybyło. Oby tylko nie było maluchów, bo się chyba załamię.
A tak w ogóle, to już nie mam siły chodzić co dzień i tu i tu i do pracy, która zajmuje mi cały dzień, a wyżyć z niej się nie da. A w dodatku niedługo się skończy. A nie, przepraszam, wyżyć się da, moim domowym kotom. Na koty zarobię, eh.....
Całe szczęście, że nie chorują. Udało mi się nawet pokonać u nich problem struwitów. A wszystkie miały.