Z tym mogę się zgodzić, ze strony MNW nie ma dojścia. Rządzą panowie strażnicy z firmy Zamek. Są b różni, chociaż kilku fajnych też znam
Wojacy są mili i rozmowni, martwią się o te kociny. Ja tak powtarzam, że koty niedożywione, bo kotów jest dużo. Pracownicy MWP dwa razy dziennie karmią, punktualnie jak w zegarku, nikt głodny nie odejdzie. Tylko przydałoby się trochę rezerwy na popołudnie, wieczór, dla kotów włóczęgów. Też jest sporo, wszyscy kocurkowie to włóczęgi. W tym stadzie nie ma miejscowego chłopca. Domek dziesięciu czarnych dziewczynek. Chodzi rudy kocur i robi te szyldkretki. Jest trudny do namierzenia.
Kiedyś jeszcze przychodziły panie emerytki i karmiły przez parkan, od strony parku i Książęcej. Dawno nokogo nie widziałam. Może i lepiej, bo te posiłki odciągały kotki od gmachu właśnie do parku, na ulicę. Lepiej niech siedzą na daszku drewnianego domku.