Witajcie kochani kociarze!
trochę mnie tu nie było na waszym forum odkąd Nils odszedł za tęczowy most...ale wracam, bo wrócił do mnie znienacka w innym futerku
Futerko to ok 10 tygodniowa kotka Lilo, zwana pieszczotliwie Gilo, ze względu na katar z którym się nadal borykamy

na szczęście coraz mniejszy i mniej dla niej dokuczliwy. Jest już z nami czwarty tydzień
Lilo dosłownie zgarnęłam z ulicy...zaropiałą, chudą jak patyk kruszynkę, którą wypatrzył mój pies podczas rodzinnego spaceru. Jej oczy były tak zaropiałe ze bałam się że oprócz dziury nic pod tą ropa nie znajdę

śmierdziała na odległość ale miała wielką wolę walki, gdy tylko przykucnęłam, dosłownie podbiegła do mnie a serce mi się pokroiło na jej widok. Niewiele myśląc szybko zdecydowaliśmy z mężem że jej tak nie zostawimy i koniec. Lucky, nasz psiak, też poparł nasza decyzje i tak już w czwórkę wróciliśmy do domu. Po przemyciu oczu okazało się na szczęście że oczka są, przesłonięte częściowo trzecią powieką. Oprócz tego pchły, wszoły i wewnętrzni pasażerowie na gapę ( już sobie poszli na szczęście

). Obraz nędzy i rozpaczy mruczał tak głośno że aż bałam się że się rozleci.
Potem była wizyta u weta, paskudne zastrzyki, krople do oczu, uszu, antybiotyki, witaminy, znowu zastrzyki, karmienie strzykawką bo nie miała siły sama jeść; po kilku dniach, gdy się wzmocniła odrobaczanie, robali miała tyle że na cito z nią lecieliśmy do weta bo biedna nie wiedziała co się z nią dzieje, nawet ze strachu udziabała mi męża

wybaczył na szczęście

krótka rzecz ujmując lekko jej nie było z tym leczeniem. Za to teraz po domu bryka nam czarna torpeda, zabijająca niewidzialnych wrogów i tępiąca wyimaginowane muchy, mordująca skarpety tupiąca jak stado słoni Lilo

najukochańsza najsłodsza i najpiękniejsza koteczka bo NASZA

76 dag kociego szczęścia

je za trzech, pięknie kuwetkuję i w ogóle jest
Na ten moment próbujemy pozbyć się już kataru do końca, w lecznicy mam swoich fanów wśród personelu

ja pilnie dokształcam się w kwestii kk na forum

najgorsze już chyba za nami

a za chwilkę jak sobie przypomnę jak to się robiło to wstawię zdjęcia brzdąca
