Żyje na placu pewnej firmy kryjąc sie pod samochodami, czasem uda mu sie ukryć w piwnicy.
Z całego miotu został on jeden, z poprzednich nie przeżywał żaden.
Matki, strasznej dzikuski, już nie interesuje, ma nowy miot, który dobrze ukryła.
Brakuje mu lewej, tylnej nóżki, nie wiadomo czy taki się urodził, czy stracił (szczury ?).
Na małym placu musi bardzo uważać, samochody stale gdzieś jadą, nikt nie patrzy na małego czarnego kociaka.
Czasem na plac przychodzi wielki kocur, którego oczywiście interesuje dorosła kotka,
robi demolkę, przegania kociaka, który stara ukryć się w piwnicy. Boję się, że kiedyś go dorwie.
Nie mamy żadnego wolnego miejsca aby kociak mógł czekać na adopcję, może znajdzie się ktoś, kto da mu szansę.
Nie ma nawet imienia, bo nie wiemy czy to kocurek, czy koteczka.
Mówię w jego imieniu, u niego każdy dzień to walka o przeżycie.
Proszę daj mu dom, jutro może go już nie być.