po dyżurze:
Na zdrowej:
Ziutek oko przemyte, 2 razy kropione, wygląda to trochę kiepsko, ale po zakropieniu troszkę lepiej.
U
Ogonka grzyb trochę niefortunnie wyłazi pod samym okiem i na nosie
Większa oczka trochę zaślimtane, ale nie dała mi się niestety dotknąc, ładnie jadła.
Amelka fajnie się bawiła. Ona ma wielką czarną plamę na podniebieniu, mam nadzieję, że to poprostu taka jej uroda.
Na kwarantannie:
Frodo i Frida wpierniczają każdą ilośc mokrego.
Miśka narazie bez apetytu, ale za to duzo pije.
Vincent samopoczucie znacznie lepsze, szalał i ładnie jadł, ale ma na karku rozdrapaną rankę (grzyba?) do krwi. Wykąpałam mu tylko łapki w imaverolu, bo na tą otwartą ranę na pewno nie powinno się nic psikac.
Łezek ok, brzuch mu już całkowiecie zmalał, ale chodzi po kociarni i wyje. Na widok Miśki zaczął się dziwacznie zachowywac, gadał do niej, wył, ocierał się o boksy
Ja nie wiem, czy on nie ma żadnego ukrytego jajka
Byliśmy na spacerze. Trzeba mu do ogłoszenia dopisac, że kociak uwielbia spacery.
Smycz zostawiłam w witrynce na kwarantannie.
Szrekunia po powrocie od weta, poszła jeśc i się bawic.
Przywiozłam dicortineff na kwarantannę.
Do mycia podlóg dodałam kilka kropli olejku eukaliptusowego (5 kropli na wiadro), on działa bakteriobójczo, grzybobójczo, odkażająco, ułatwia oddychanie przy zapchanym nosie. Stosuje się go nawet do zwalczania gronkowców antybiotykoopornych (ale to już jakaś wyższa szkoła jazdy). To jest dla kotów bezpieczniejsze od silnych detergentów takich jak domestos, bo jak to sobie potem zliżą z łapek, to nic im nie będzie, a po domestosie trzeba jednak dokładnie kilka razy zmyc podłogę czystą wodą i te opary. Zapach się chyba kociastym spodobał bo latały za mopem jak głupie. Możemy to chyba stosowac wymiennie z silniejszymi chemikaliami.