Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
alix76 pisze:Ludzie.
Dokocenie to emocjonujące przeżycie. Najpierw jest wzruszenie i oczekiwanie, potem stres i frustracja, nieraz zdołowanie. Trzeba nastawić się na konflikty i trudności.
Warto starać się analizować sytuację racjonalnie ("ruszył jego mysz i dostał w ucho" a nie "biedny kiciuś, dostał w ucho, jestem złą opiekunką!").
Koty świetnie wyczuwają nastroje ludzi. Jeśli opiekun jest zdenerwowany, to znaczy, ze dzieje się coś poważnego i ktoś jest temu winien. W pysk go!
Trudny jest widok zestresowanego rezydenta, ale trzeba pamiętać, że w ostatecznym rozrachunku, to on będzie miał towarzystwo pod nieobecność ludzi. Przykro patrzeć na wystraszonego tymczasa ale w ostatecznym rozrachunku poprawiają mu się warunki bytowe a i tak czekałaby go przeprowadzka.
Postępy i poprawa będą powolne, dlatego warto skupiać się na drobnych pozytywnych sytuacjach (koty spały razem, nowy wyszedł z ukrycia, rezydent wyszedł na przywitanie). Dobrze też mieć jakąś odskocznie dla siebie - wieczór z winem, kino, spacer, partyjkę warcabów - żeby nie żyć tylko kocim konfliktem. Wtedy łatwo zacząć wszystko wyolbrzymiać i stracić dystans.
Z reguły po 3-4 dniach jest pierwszy spadek nastroju i wtedy dobrze jest przypomnieć sobie, dlaczego została podjęta decyzja o dokoceniu i policzyć wszystkie dotychczasowe postępy.
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 143 gości