Troszkę na temat białaczki u mnie w domu.
Kubusia mam od małego, nigdy nie chorował (nie licząc problemów z koopką jakie miał po wakacjach nad morzem). Tak jak wcześniej pisałam "wychodzący" nie zawsze oznacza to samo... Kubuś nie chodził po osiedlu, jedynie wylegiwał się w krzakach, wspinał po drzewach, polował na robaczki i inne stworzenia które często przynosił w podzięce do domu
Zawsze ktoś go doglądał, a i tak większość czasu wylegiwał się na parapecie. Były przypadki kiedy zbliżał się do niego obcy kot, ale Kubuś wtedy czym prędzej nogi za pas i do domu. Nie miewał bliskich kontaktów z obcymi.
To taki krótki opis jego wychodnego stylu życia.
O białaczce nie wiedziałam za dużo i nie byłam świadoma że jest jej aż tyle w moim mieście
19 października ubiegłego roku doznałam szoku
Kubuś od rana był ospały nie chciał nic jeść, wsadziłam do torby i do weta. Podłączono mu kroplówkę, zlecono badania. Brak odporności, brak płytek, niewydolność wątroby, nerek... Testujemy... siedzę jak na szpilkach i jest wynik... FIV-/FeLV+
Rozpacz, nie wiedziałam co mam robić. Przetestowanie Tofiego na drugi dzień było jedynie formalnością FIV-/FeLV+
Gdy wróciłam do domu, przeszukałam cały internet i na miau zaczęłam czytać o przypadkach białaczki. Tu dowiedziałam się że nie każdy wet wie jak leczyć. Miałam mętlik w głowie. Nie wiedziałam czy moje wetki wiedzą co i jak...
Przez pierwsze tygodnie Kubuś był w krytycznym stanie, dostał nawet sterydy. Wierzyłam że da radę i z tego wyjdzie. Pod koniec roku zaczął się stabilizować ufff.
Dziś jest wesołym bezobjawowym kotem. Mój kotek chce żyć, jego wola życia pomogła mu przetrwać najgorsze. W kwietniu zaczęliśmy terapię z virbagenem... w grudniu test.
Toffie od przetestowania jest bezobjawowy, czuje się dobrze, wyniki ma w normie. Od lipca jest na virbagenie. W poniedziałek zaczynam drugą serię. Długo nie mogłam pogodzić się z białaczką u niego. Całe życie żył na dworze, a tu jeszcze taka choroba
Finansowo obecnie jest nam źle, ale dajemy radę i oby dawaliśmy radę
Z chorobą jestem pogodzona na obecną chwilę, ale boję się o nich każdego dnia i cieszę każdą chwilą.
Troszeczkę się rozpisałam
Później wrzucę fotki Kubusia jak jest już starszy.