Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Sob lip 14, 2012 13:57 Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Witajcie, będąc w Kuźnicy na wakacjach kilka dni temu znalazłam na dworcu rodzinkę małych, kilkutygodniowych kociąt. Wczoraj posłałam do Burmistrza Jastarni list, który wklejam poniżej - jest w nim opis całej historii wraz z moim apelem do Gminy Jastarnia. Bardzo Was proszę, jeśli macie pomysł, jak pomóc tym kociakom - podpowiedzcie coś. Sprawa jest pilna, stan kotków - jak w opisie poniżej...


Burmistrz Miasta Jastarnia
Urząd Miasta Jastarnia
Ul. Portowa 24
84-140 Jastarnia

12.07.2012

Szanowny Panie Burmistrzu,
Zwracam się z prośbą o podjęcie natychmiastowej akcji mającej na celu wyleczenie chorych na herpeswirozę, bezdomnych kociąt zamieszkujących przy dworcu kolejowym w Kuźnicy, oraz o podjęcie działań mających na celu zapobieżenie rozprzestrzenieniu się tej wysoce zakaźnej choroby.
W dniu 8 lipca br. będąc na dworcu kolejowym w Kuźnicy zauważyłam błąkające się nieopodal dworca (działki przylegające do peronu od strony morza) małe, bezdomne kotki w bardzo niepokojącym stanie zdrowotnym. Były mocno zakatarzone, miały zaropiałe, silnie podeszłe krwią oczy (w niektórych przypadkach wrzodziejące i pozlepiane ropą) oraz obfity wysięk ropny z oczu i nosków. Część z nich miała wyraźne trudności z oddychaniem i wyglądała na niedożywione. Kotki były zdziczałe i nie dawały się złapać prócz jednego, który był w najgorszym stanie i miał problemy z poruszaniem się o własnych siłach, wynikające z wycieńczenia oraz ślepoty (oczy tego kotka były całkowicie zlepione ropą).
W dniu 9 lipca br. złapałam wzmiankowanego kociaka i udałam się z nim do weterynarza we Władysławowie (gabinet weterynaryjny przy ul. Droga Chłapowska 9). Weterynarz stwierdził u kotka herpeswirozę – bardzo zakaźną chorobę, która nieleczona doprowadzić może do utraty wzroku, a potem – śmierci. Stan kotka okazał się krytyczny, co jest złą prognozą również dla pozostałych kociąt, które nosiły zbliżone cechy chorobowe. Kotek posiadał zaawansowaną postać herpeswirozy, prócz oczek miał rozlegle zaatakowaną śluzówkę, utracił powonienie, był niedożywiony (zdaniem lekarza nie był w stanie przyjmować pokarmu), jedna gałka oczna z racji perforacji wrzodem kwalifikowała się już do usunięcia, los zaś drugiej nie był wiadomy, gdyż drugiego oczka nie udało się obejrzeć z uwagi na niemożność rozklejenia go.
Pomimo wcześniejszej intencji zaadoptowania kotka i poddania go leczeniu na mój koszt nie zdecydowałam się na ten krok z uwagi na obawę przed zarażeniem groźnym wirusem dwóch kotów, które już posiadam, a które z racji zamieszkiwania w środowisku liczącej 5 domów wioski nie są szczepione na nic prócz wścieklizny, tudzież z obawy przed rozniesieniem się choroby wśród pozostałych kotów z sąsiedztwa. Kotek został przeze mnie odwieziony powrotem w miejsce, z którego go zabrałam.
W dniu 10 lipca skończył się mój urlop i opuściłam Kuźnicę, jednak nie jest mi obojętny los tych kociąt i zwróciłam się w tej sprawie telefonicznie w dniu 11 lipca do dyżurnego strażnika miejskiego, Pana Irwińskiego, oraz do gminnego Wydziału Ochrony Środowiska. Moi rozmówcy obiecali przekazać sprawę komendantowi straży miejskiej z prośbą o pilną interwencję.
Dziś zadzwoniłam ponownie do Pana Irwińskiego z pytaniem, czy wiadomo już coś KONKRETNEGO na temat ratunku dla kociąt. Pan Irwiński poinformował mnie jedynie, iż przekazał sprawę Panu komendantowi Zaborowskiemu i to od komendanta zależy nadanie sprawie dalszego biegu. W tej sytuacji zadzwoniłam do Pana Zaborowskiego, by uświadomić mu zarówno ciężki stan kociąt, jak i realne zagrożenie infekcją pozostałych kotów, Pan Zaborowski jednak zbył mnie dwukrotnie informując, iż sprawą może się zająć DOPIERO PO SEZONIE WAKACYJNYM!!!!!
JESTEM ZBULWERSOWANA BRAKIEM DOBREJ WOLI I WYOBRAŻNI PANA KOMENDANTA. W rozmowie z nim oraz pozostałymi pracownikami Urzędu podkreślałam, że sprawa jest pilna i nie cierpiąca zwłoki, bo stan kotków jest bardzo zły, zaś herpeswiroza to choroba wybitnie zaraźliwa, a przez to zagrażająca szerokiej rzeszy kotów zamieszkujących zarówno w samej Kuźnicy, jak i na całym Półwyspie! Jeśli herpeswiroza się rozprzestrzeni – a jest to wielce prawdopodobne z racji tego, że chore kociaki mieszkają wraz z dużą grupą dorosłych i przemieszczających się po Kuźnicy bezdomnych kotów – będą Państwo mieli do czynienia z epidemią, więc dziwne wydaje mi się odkładanie leczenia zarażonych jednostek na tak odległą przyszłość, nie mówiąc już o tym, że nie sądzę, by chore kociaki dożyły do tej chwili...
Nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt zobowiązuje Gminę do opieki nad wolno żyjącymi psami i kotami, zaś opisana przeze mnie sytuacja wymaga natychmiastowego działania. Proszę więc je podjąć nie uchylając się od odpowiedzialności i nie tłumacząc, że nie mają Państwo takiej możliwości, gdyż jest to Państwa obowiązek ustawowy, a nie dobra wola.
W świetle przedstawionych przeze mnie faktów deklaracja podjęcia działania po sezonie wakacyjnym BRZMI JAK JAWNA KPINA I JEST BULWERSUJĄCA!!!
Bardzo proszę o pisemną odpowiedź na moje pismo i o poinformowanie mnie o terminie podjęcia konkretnych działań w tej sprawie. W sytuacji jakichkolwiek problemów ze zlokalizowaniem kotków proszę o kontakt telefoniczny.
PS. W dniu dzisiejszym poinformowałam o sprawie kotków z Kuźnicy powiatowego Lekarza Weterynarii, Marka Karwackiego, który zgodził się ze mną, że sprawa jest pilna i obiecał interwencję.



Drodzy forumowicze, podpowiedzcie mi coś. Nie wiem, co robić dalej w tej sprawie, do kogo jeszcze się zwrócić....

Iwona

IvkaKa

 
Posty: 2
Od: Sob lip 14, 2012 11:40

Post » Nie lip 15, 2012 6:42 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Jesteś bardzo dzielna, konkretna i świetne pismo napisałaś. Na pismo muszą odpowiedzieć, bo mają obowiązek, ale to może potrwać. I jakoś myślę, że nic konkretnego nie zrobią :evil:
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Nie lip 15, 2012 8:23 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Wiem, że muszą odpowiedzieć, dlatego napisałam i posłałam priorytetem, ale szczerze mówiąc obraz tych kociaków spędza mi sen z powiek. Widmo rozniesienia herpeswirozy wśród moich kotów, a potem po mojej malusieńskiej wioseczce (gdzie, jak pisałam, nie szczepimy kotów przeciw herpeswirozie) tak mnie sparaliżowało, że odwiozłam tego malucha z ciężkim sercem i zostawiłam w miejscu, z którego wzięłam... Nie wiem, czy jeszcze żyje... Reszta kociąt też była w fatalnym stanie, ale przynajmniej widziały, poruszały się sprawnie i były lepiej odkarmione - chyba coś jeszcze jadały. Pomóżcie, nie wiem, co robić, a Urząd Gminy Jastarnia doprowadza mnie do czarnej rozpaczy - boję się, że oleją sprawę i kotki zostaną bez pomocy... Pewnie trzeba albo jakoś zmusić urząd do działania (nie wiem, jak - póki co straszę prasą i organizacjami prozwierzęcymi, bo nie mam innej koncepcji), albo zająć się na własną rękę wyłapaniem chorych kociąt i przetransportowaniem gdzieś, gdzie jest możliwość odizolowania ich od zdrowych zwierząt i wyleczenia - ale GDZIE i ZA CO? Domyślam się ze wstępnego rozeznania tematu herpeswirozy, że koszty mogą być olbrzymie - zwłaszcza, że stan kotów jest KOSZMARNY i być może nie tylko ta jedna gałka oczna okaże się do amputacji.
Pozostaje otwarte również pytanie, jak zapobiec rozniesieniu się herpeswirozy poza tą biedną kocią rodzinkę z dworca - z pewnością część tych dorosłych towarzyszy maluszków też jest chora, ale łagodniej przez to przechodzi, ewentualnie jest nosicielami. Półwysep Helski to mekka bezdomnych kotów, nie chcę myśleć, co będzie, gdy herpeswiroza ruszy dalej. Ludzie z Półwyspu podtrzymują przy życiu rzesze kotów wywalając im łaskawie przed drzwi jakieś ochłapy - zwłaszcza rybne, ale nie zadają sobie trudu, by zrobić cokolwiek więcej dla tych zwierząt. Przy zejściu nr 33 na plażę w Kuźnicy mieszka dziwny typ, który na swoim podwórku dokarmia chyba z kilkanaście kotów (dorosłych) różnej maści. Koty nie noszą znamion choroby i jedyne, do czego można się przyczepić, to ich zatrważająca chudość - pewnie tych wyrzucanych resztek jedzenia nie wystarczy dla takiej populacji. Ale zmierzam do czego innego - któregoś dnia idąc na plażę zauważyłam z przerażeniem, że jeden z kotów (jeszcze dzień wcześniej był zdrowy...) ma nogę aż do stawu biodrowego oskalpowaną ze skóry i sierści oraz pozbawioną mięśni i całej reszty - została goła, krwawiąca kość. Kot próbował stawać, ale się przewracał. Nie bacząc na ewentualne konsekwencje wdarcia się na teren prywatny wlazłam na to podwórko i usiłowałam obejrzeć tego kota z bliska. Był na wpół dziki - usiłował uciekać, a stopa zwisająca na zdartej z nogi skórze wlokła się za nim... Nie zapomnę tego do końca życia, niewiele tak koszmarnych obrazów przechowuje moja 42-letnia pamięć :-(. Pojawił się właściciel posesji, więc spytałam, co się stało kotu. Poinformował mnie, że ponoć poprzedniego dnia poturbował go samochód i poczynił opisane przeze mnie spustoszenia na kocim ciałku. Nie wgłębiałam się w prawdziwość tej wersji wypadków - bardziej mnie interesowało, co ten człowiek zamierza zrobić, by ratować nieszczęsną kocinę... Zbył mnie i wyprosił ze swojego podwórka - było to wieczorem, następnego dnia (po nieprzespanej nocy :-() pognałam tam z samego rana z postanowieniem zabrania kota siłą i dowiezienia do weta, ale KOT ZNIKNĄŁ!!! Podpuściłam synka, by spytał się o jego losy - gospodarz udzielił wymijającej odpowiedzi, obawiam się najgorszego - sądzę, że albo zamknął tego kota w opisanym stanie w piwnicy, by nie wzbudzał niezdrowej ciekawości turystów (nie tylko ja stawałam i "wydziwiałam" nad jego nogą), albo eksterminował go na własną rękę domowym sumptem...
Swoją drogą - na Półwysep Helski jeżdżę od lat, w Jastarni kocie sprawy mają się tak samo jak w Kuźnicy, myślę, że w pozostałych miejscowościach na Półwyspie również. Dziw bierze, że nikogo to nie obchodzi - a tych kotów jest tam z roku na rok WIĘCEJ, stan ich zaś - coraz bardziej niepokojący.

IvkaKa

 
Posty: 2
Od: Sob lip 14, 2012 11:40

Post » Nie lip 15, 2012 10:26 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Na pewno go gdzieś zamknął. Nie ma tam TOZ-u, czy jakiejś innej organizacji, którą możesz zawiadomić? W sprawie tego kota okaleczonego potrzebna bardzo szybka interwencja. Zawiadom najbliższy TOZ/Straż dla Zwierząt - tych, którzy mają najbliżej do tego miejsca, bo pewnie w samej miejscowości nie ma tego. A w sprawie chorych kociaków też napisz do TOZ, podobne pismo, jak napisałaś.
Obrazek
Obrazek

MalgWroclaw

Avatar użytkownika
 
Posty: 46710
Od: Czw paź 15, 2009 17:39
Lokalizacja: Wrocław, stolica Śląska :)

Post » Pon wrz 24, 2012 19:23 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Pani Iwono,

będę wdzieczna za jakiekolwiek info odnosnie Pani dzialan re koty w Kuznicy. Czy pismo wyslane do wladz Jastarni przyniosło jakis efekt? Czy jest jakas osoba kontaktowa, z ktora mozna powaznie porozmawiac o dzialaniach wspierajacych pomoc bezdomnym kociakom? Osoba, która bedzie umiała skierować do wolontariuszy pomagajacym kociakom w Jastarni/Juracie ?

Do konca tego tygodnia jestem na urlopie w Jurcie. Bylam równiez w maju br na 10dni. W Juracie jest duza ilosc kotów, które zyja dziko, chociaz ich sytuacja nie wyglada tak zle jak ta opisana w Pani poście. Jednak wiem, ze z koncem wrzesnia, kiedy znikną turysci i zostanie zamknięty handel/restauracje na ul. Miedzymorze (osoby sprzedajace/personel restauracji dokarmiaja koty), sytuacja kotów bardzo sie pogorszy.

Zarówno ja, jak i sporo osób, które pracują na miejscu i konczą prace z koncem wrzesnia, gotowe są do pomocy. Tylko nie bardzo wiemy jak sie za to zabrac, aby byly to dzialania jak najbardziej efektywne a nie chaotyczne. A niestety mamy malo czasu.

Dlatego bede bardzo wdzieczna za info czy cos udało sie Pani wywalczyc/ czy byl jakis kontakt ze strony gm. Jastarni, moze jakis wolonatriuszy....?

podaje maila - kat_g@onet.eu
Proszę tez inne osoby o info jesli są zorientowane w temacie - koty Jurata/Jastarnia.

pozdrawiam,
Kasia



IvkaKa pisze:Witajcie, będąc w Kuźnicy na wakacjach kilka dni temu znalazłam na dworcu rodzinkę małych, kilkutygodniowych kociąt. Wczoraj posłałam do Burmistrza Jastarni list, który wklejam poniżej - jest w nim opis całej historii wraz z moim apelem do Gminy Jastarnia. Bardzo Was proszę, jeśli macie pomysł, jak pomóc tym kociakom - podpowiedzcie coś. Sprawa jest pilna, stan kotków - jak w opisie poniżej...


Burmistrz Miasta Jastarnia
Urząd Miasta Jastarnia
Ul. Portowa 24
84-140 Jastarnia

12.07.2012

Szanowny Panie Burmistrzu,
Zwracam się z prośbą o podjęcie natychmiastowej akcji mającej na celu wyleczenie chorych na herpeswirozę, bezdomnych kociąt zamieszkujących przy dworcu kolejowym w Kuźnicy, oraz o podjęcie działań mających na celu zapobieżenie rozprzestrzenieniu się tej wysoce zakaźnej choroby.
W dniu 8 lipca br. będąc na dworcu kolejowym w Kuźnicy zauważyłam błąkające się nieopodal dworca (działki przylegające do peronu od strony morza) małe, bezdomne kotki w bardzo niepokojącym stanie zdrowotnym. Były mocno zakatarzone, miały zaropiałe, silnie podeszłe krwią oczy (w niektórych przypadkach wrzodziejące i pozlepiane ropą) oraz obfity wysięk ropny z oczu i nosków. Część z nich miała wyraźne trudności z oddychaniem i wyglądała na niedożywione. Kotki były zdziczałe i nie dawały się złapać prócz jednego, który był w najgorszym stanie i miał problemy z poruszaniem się o własnych siłach, wynikające z wycieńczenia oraz ślepoty (oczy tego kotka były całkowicie zlepione ropą).
W dniu 9 lipca br. złapałam wzmiankowanego kociaka i udałam się z nim do weterynarza we Władysławowie (gabinet weterynaryjny przy ul. Droga Chłapowska 9). Weterynarz stwierdził u kotka herpeswirozę – bardzo zakaźną chorobę, która nieleczona doprowadzić może do utraty wzroku, a potem – śmierci. Stan kotka okazał się krytyczny, co jest złą prognozą również dla pozostałych kociąt, które nosiły zbliżone cechy chorobowe. Kotek posiadał zaawansowaną postać herpeswirozy, prócz oczek miał rozlegle zaatakowaną śluzówkę, utracił powonienie, był niedożywiony (zdaniem lekarza nie był w stanie przyjmować pokarmu), jedna gałka oczna z racji perforacji wrzodem kwalifikowała się już do usunięcia, los zaś drugiej nie był wiadomy, gdyż drugiego oczka nie udało się obejrzeć z uwagi na niemożność rozklejenia go.
Pomimo wcześniejszej intencji zaadoptowania kotka i poddania go leczeniu na mój koszt nie zdecydowałam się na ten krok z uwagi na obawę przed zarażeniem groźnym wirusem dwóch kotów, które już posiadam, a które z racji zamieszkiwania w środowisku liczącej 5 domów wioski nie są szczepione na nic prócz wścieklizny, tudzież z obawy przed rozniesieniem się choroby wśród pozostałych kotów z sąsiedztwa. Kotek został przeze mnie odwieziony powrotem w miejsce, z którego go zabrałam.
W dniu 10 lipca skończył się mój urlop i opuściłam Kuźnicę, jednak nie jest mi obojętny los tych kociąt i zwróciłam się w tej sprawie telefonicznie w dniu 11 lipca do dyżurnego strażnika miejskiego, Pana Irwińskiego, oraz do gminnego Wydziału Ochrony Środowiska. Moi rozmówcy obiecali przekazać sprawę komendantowi straży miejskiej z prośbą o pilną interwencję.
Dziś zadzwoniłam ponownie do Pana Irwińskiego z pytaniem, czy wiadomo już coś KONKRETNEGO na temat ratunku dla kociąt. Pan Irwiński poinformował mnie jedynie, iż przekazał sprawę Panu komendantowi Zaborowskiemu i to od komendanta zależy nadanie sprawie dalszego biegu. W tej sytuacji zadzwoniłam do Pana Zaborowskiego, by uświadomić mu zarówno ciężki stan kociąt, jak i realne zagrożenie infekcją pozostałych kotów, Pan Zaborowski jednak zbył mnie dwukrotnie informując, iż sprawą może się zająć DOPIERO PO SEZONIE WAKACYJNYM!!!!!
JESTEM ZBULWERSOWANA BRAKIEM DOBREJ WOLI I WYOBRAŻNI PANA KOMENDANTA. W rozmowie z nim oraz pozostałymi pracownikami Urzędu podkreślałam, że sprawa jest pilna i nie cierpiąca zwłoki, bo stan kotków jest bardzo zły, zaś herpeswiroza to choroba wybitnie zaraźliwa, a przez to zagrażająca szerokiej rzeszy kotów zamieszkujących zarówno w samej Kuźnicy, jak i na całym Półwyspie! Jeśli herpeswiroza się rozprzestrzeni – a jest to wielce prawdopodobne z racji tego, że chore kociaki mieszkają wraz z dużą grupą dorosłych i przemieszczających się po Kuźnicy bezdomnych kotów – będą Państwo mieli do czynienia z epidemią, więc dziwne wydaje mi się odkładanie leczenia zarażonych jednostek na tak odległą przyszłość, nie mówiąc już o tym, że nie sądzę, by chore kociaki dożyły do tej chwili...
Nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt zobowiązuje Gminę do opieki nad wolno żyjącymi psami i kotami, zaś opisana przeze mnie sytuacja wymaga natychmiastowego działania. Proszę więc je podjąć nie uchylając się od odpowiedzialności i nie tłumacząc, że nie mają Państwo takiej możliwości, gdyż jest to Państwa obowiązek ustawowy, a nie dobra wola.
W świetle przedstawionych przeze mnie faktów deklaracja podjęcia działania po sezonie wakacyjnym BRZMI JAK JAWNA KPINA I JEST BULWERSUJĄCA!!!
Bardzo proszę o pisemną odpowiedź na moje pismo i o poinformowanie mnie o terminie podjęcia konkretnych działań w tej sprawie. W sytuacji jakichkolwiek problemów ze zlokalizowaniem kotków proszę o kontakt telefoniczny.
PS. W dniu dzisiejszym poinformowałam o sprawie kotków z Kuźnicy powiatowego Lekarza Weterynarii, Marka Karwackiego, który zgodził się ze mną, że sprawa jest pilna i obiecał interwencję.



Drodzy forumowicze, podpowiedzcie mi coś. Nie wiem, co robić dalej w tej sprawie, do kogo jeszcze się zwrócić....

Iwona

emilka_wa

 
Posty: 3
Od: Pon wrz 24, 2012 18:43

Post » Wto wrz 25, 2012 5:42 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Byłam w Kuźnicy dwukrotnie, próbowałam coś zrobić, ale nie udało mi się :cry: viewtopic.php?f=1&t=96739&hilit=Ku%C5%BAnica+Helska
Kciuki, aby tym razem się powiodło :ok: :ok: :ok:

ewar

 
Posty: 54974
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Wto wrz 25, 2012 5:51 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Chyba najbardziej zorientowany w sytuacji tamże jest jarekm, tak myślę.

ewar

 
Posty: 54974
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola

Post » Czw wrz 27, 2012 14:44 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Ewar,
dziekuje za odp. Nie pisalam wczesniej bo nadal robie rekonesans i zbieram informacje.
Poki co jedna kotka znalazła dom na 99% - licze, ze sie uda. Jutro jade z nia do Jastarni do weta, bo ten przyjezdza tylko 3 razy w tygodniu.

Przeczytalam tez od deski do deski watek zalozony przez Ciebie, dot. kotów z Kuźnicy. Jestem pod wrazeniem Waszej determinacji i poswiecenia takiej ilosci czasu i srodków. Jestem tez w szoku jak koty zostały potraktowane na koniec, w szczegolnosci przez P. Bozene sic!. Majac dobre 35 lat na karku, po prostu sie poplakalam jak przeczytalam finał historii.

Bede sie odzywac, jak ustale wiecej faktów.

emilka_wa

 
Posty: 3
Od: Pon wrz 24, 2012 18:43

Post » Czw wrz 27, 2012 16:56 Re: Bezdomne kocięta z Kuźnicy z zaawansowaną herpeswirozą

Widziałaś może ten stary dom przy wejściu na plażę? Są tam koty?

ewar

 
Posty: 54974
Od: Wto lis 06, 2007 20:17
Lokalizacja: Stalowa Wola




Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, kasiek1510 i 276 gości