Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
IvkaKa pisze:Witajcie, będąc w Kuźnicy na wakacjach kilka dni temu znalazłam na dworcu rodzinkę małych, kilkutygodniowych kociąt. Wczoraj posłałam do Burmistrza Jastarni list, który wklejam poniżej - jest w nim opis całej historii wraz z moim apelem do Gminy Jastarnia. Bardzo Was proszę, jeśli macie pomysł, jak pomóc tym kociakom - podpowiedzcie coś. Sprawa jest pilna, stan kotków - jak w opisie poniżej...
Burmistrz Miasta Jastarnia
Urząd Miasta Jastarnia
Ul. Portowa 24
84-140 Jastarnia
12.07.2012
Szanowny Panie Burmistrzu,
Zwracam się z prośbą o podjęcie natychmiastowej akcji mającej na celu wyleczenie chorych na herpeswirozę, bezdomnych kociąt zamieszkujących przy dworcu kolejowym w Kuźnicy, oraz o podjęcie działań mających na celu zapobieżenie rozprzestrzenieniu się tej wysoce zakaźnej choroby.
W dniu 8 lipca br. będąc na dworcu kolejowym w Kuźnicy zauważyłam błąkające się nieopodal dworca (działki przylegające do peronu od strony morza) małe, bezdomne kotki w bardzo niepokojącym stanie zdrowotnym. Były mocno zakatarzone, miały zaropiałe, silnie podeszłe krwią oczy (w niektórych przypadkach wrzodziejące i pozlepiane ropą) oraz obfity wysięk ropny z oczu i nosków. Część z nich miała wyraźne trudności z oddychaniem i wyglądała na niedożywione. Kotki były zdziczałe i nie dawały się złapać prócz jednego, który był w najgorszym stanie i miał problemy z poruszaniem się o własnych siłach, wynikające z wycieńczenia oraz ślepoty (oczy tego kotka były całkowicie zlepione ropą).
W dniu 9 lipca br. złapałam wzmiankowanego kociaka i udałam się z nim do weterynarza we Władysławowie (gabinet weterynaryjny przy ul. Droga Chłapowska 9). Weterynarz stwierdził u kotka herpeswirozę – bardzo zakaźną chorobę, która nieleczona doprowadzić może do utraty wzroku, a potem – śmierci. Stan kotka okazał się krytyczny, co jest złą prognozą również dla pozostałych kociąt, które nosiły zbliżone cechy chorobowe. Kotek posiadał zaawansowaną postać herpeswirozy, prócz oczek miał rozlegle zaatakowaną śluzówkę, utracił powonienie, był niedożywiony (zdaniem lekarza nie był w stanie przyjmować pokarmu), jedna gałka oczna z racji perforacji wrzodem kwalifikowała się już do usunięcia, los zaś drugiej nie był wiadomy, gdyż drugiego oczka nie udało się obejrzeć z uwagi na niemożność rozklejenia go.
Pomimo wcześniejszej intencji zaadoptowania kotka i poddania go leczeniu na mój koszt nie zdecydowałam się na ten krok z uwagi na obawę przed zarażeniem groźnym wirusem dwóch kotów, które już posiadam, a które z racji zamieszkiwania w środowisku liczącej 5 domów wioski nie są szczepione na nic prócz wścieklizny, tudzież z obawy przed rozniesieniem się choroby wśród pozostałych kotów z sąsiedztwa. Kotek został przeze mnie odwieziony powrotem w miejsce, z którego go zabrałam.
W dniu 10 lipca skończył się mój urlop i opuściłam Kuźnicę, jednak nie jest mi obojętny los tych kociąt i zwróciłam się w tej sprawie telefonicznie w dniu 11 lipca do dyżurnego strażnika miejskiego, Pana Irwińskiego, oraz do gminnego Wydziału Ochrony Środowiska. Moi rozmówcy obiecali przekazać sprawę komendantowi straży miejskiej z prośbą o pilną interwencję.
Dziś zadzwoniłam ponownie do Pana Irwińskiego z pytaniem, czy wiadomo już coś KONKRETNEGO na temat ratunku dla kociąt. Pan Irwiński poinformował mnie jedynie, iż przekazał sprawę Panu komendantowi Zaborowskiemu i to od komendanta zależy nadanie sprawie dalszego biegu. W tej sytuacji zadzwoniłam do Pana Zaborowskiego, by uświadomić mu zarówno ciężki stan kociąt, jak i realne zagrożenie infekcją pozostałych kotów, Pan Zaborowski jednak zbył mnie dwukrotnie informując, iż sprawą może się zająć DOPIERO PO SEZONIE WAKACYJNYM!!!!!
JESTEM ZBULWERSOWANA BRAKIEM DOBREJ WOLI I WYOBRAŻNI PANA KOMENDANTA. W rozmowie z nim oraz pozostałymi pracownikami Urzędu podkreślałam, że sprawa jest pilna i nie cierpiąca zwłoki, bo stan kotków jest bardzo zły, zaś herpeswiroza to choroba wybitnie zaraźliwa, a przez to zagrażająca szerokiej rzeszy kotów zamieszkujących zarówno w samej Kuźnicy, jak i na całym Półwyspie! Jeśli herpeswiroza się rozprzestrzeni – a jest to wielce prawdopodobne z racji tego, że chore kociaki mieszkają wraz z dużą grupą dorosłych i przemieszczających się po Kuźnicy bezdomnych kotów – będą Państwo mieli do czynienia z epidemią, więc dziwne wydaje mi się odkładanie leczenia zarażonych jednostek na tak odległą przyszłość, nie mówiąc już o tym, że nie sądzę, by chore kociaki dożyły do tej chwili...
Nowelizacja Ustawy o Ochronie Zwierząt zobowiązuje Gminę do opieki nad wolno żyjącymi psami i kotami, zaś opisana przeze mnie sytuacja wymaga natychmiastowego działania. Proszę więc je podjąć nie uchylając się od odpowiedzialności i nie tłumacząc, że nie mają Państwo takiej możliwości, gdyż jest to Państwa obowiązek ustawowy, a nie dobra wola.
W świetle przedstawionych przeze mnie faktów deklaracja podjęcia działania po sezonie wakacyjnym BRZMI JAK JAWNA KPINA I JEST BULWERSUJĄCA!!!
Bardzo proszę o pisemną odpowiedź na moje pismo i o poinformowanie mnie o terminie podjęcia konkretnych działań w tej sprawie. W sytuacji jakichkolwiek problemów ze zlokalizowaniem kotków proszę o kontakt telefoniczny.
PS. W dniu dzisiejszym poinformowałam o sprawie kotków z Kuźnicy powiatowego Lekarza Weterynarii, Marka Karwackiego, który zgodził się ze mną, że sprawa jest pilna i obiecał interwencję.
Drodzy forumowicze, podpowiedzcie mi coś. Nie wiem, co robić dalej w tej sprawie, do kogo jeszcze się zwrócić....
Iwona
Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], Majestic-12 [Bot], Zeeni i 250 gości