Nadal walczymy z pasożytem
Jest to trochę długa walka, ale sukcesywnie się pozbywamy niechcianych gości - brudu jest coraz mniej. Od ostatniej wizyty nie poznaję swojego kota
W poczekalni aniołek, ale gdy tylko zobaczy stół diagnostyczny... Panika gorsza, niż miałaby wylądować w wannie pełnej wody. Następnym razem chyba wejdziemy już z moją ręką na jej karku, zanim ten nieszczęsny stół zobaczy, bo jest wtedy nie do utrzymania. No i jest niesamowicie szybka, nawet nie zobaczyłem, jak oderwała kawałek gumowej rękawiczki asystentowi (on podawał środek do uszu). Moja lewa ręka cała spuchnięta od zadrapań, mimo tego, że pazury miała obcięte zaledwie 3 dni przed zabiegiem, we wszystkich łapach. Zacząłem się bać swojego kota, a był to taki aniołek