Witam. Mam pewną spraw i nie chcę jej zostawiać bez echa, jednak nie wiem, czy mam szansę, aby coś z tym zrobić.
Otóż sprawa ma się tak, że wczoraj (23 czerwca) ludzie, którzy budują dom naprzeciwko mojej posesji, zabili mojego kota. Zakatowali kota łopatami zostawiając konające i zakrwawione zwierze na pastwę losu.
Wiadomo jak to koty, które mieszkają na wsi, chodzą gdzie chcą i kiedy chcą.
Do mojej mamy przyszła sąsiadka z naprzeciwka informując ją, że na jej posesji leży jej (mojej mamy) kot i żeby natychmiast go wzięła, ponieważ nie może wypuścić swojego psa.
Kot miał niedowład nóg i po pewnym czasie chodzenia musiał odpocząć, żeby móc iść dalej.
Mama powiedziała, że zaraz przyjdzie i go weźmie, tylko zadzwoni do weterynarza, żeby przyjechał i go zbadał. (miał zrobić to już dawno temu)
W między czasie sąsiadka zawołała robotników, którzy pracowali obok na swoją posesję. Po 10 minutach moja mama dostała informację, żeby zabrać kota, ponieważ ledwo żyje. Kot rzeczywiście ledwo żył. Był w stanie agonii, był cały zakrwawiony, podziurawiony, prawdopodobnie łopatami lub widłami, z którymi 10 min wcześniej wracali robotnicy z posesji mojej sąsiadki.
Zbieg okoliczności? Kot umierał następne 20 min.
Czy mam szansę pociągnąć tych ludzi do odpowiedzialności, czy dostanę informację, że mogłem pilnować kota lepiej? Co robić?