» Pt cze 22, 2012 11:16
Re: Karanie kota
Ja patrzę na sprawę z innej strony. Po co karać, skoro bodźce pozytywne są o wiele skuteczniejsze, a w dodatku korzystnie wpływają na wzajemne relacje? Kot to inteligentna istotka i szybko łapie, co mu się bardziej opłaca. Mam 7 kotów, które zachowują się bardzo różnie.
Szykuję obiad a kilka łobuzów wskakuje na stół i usiłuje kraść jedzenie? Zdejmuję i delikatnie stawiam na podłodze. Wracają? Kroję kilka kawałeczków mięsa, przesuwam przed noskami intruzów, żeby skoncentrować ich uwagę na mojej ręce, następnie wrzucam je do miski stojącej na podłodze. Te, które nie wskoczyły na stół, szybciutko pochłaniają, bo mają blisko. Zanim reszta zeskoczy ze stołu, micha jest pusta. Powtarzam, a w końcu mam wszystkie koteczki grzecznie siedzące przy misce i czekające na przysmaki. Oczywiście od czasu do czasu nagradzam takie grzeczne czekanie. Poza tym jedynym przypadkiem, kiedy muszę bronić naszego jedzenia jak niepodległości, koty mogą wchodzić gdzie chcą i bawić się tak, jak im się podoba.
Wchodzą do szafy? Owszem, robiły to, dopóki nie kupiłam w Ikei zabezpieczenia antydzieciowego. Żeby otworzyć szafę, trzeba jedną ręką nacisnąć dwie zapadki, a drugą pociągnąć za paseczek. Koty nie wchodzą, bo jeszcze nie rozpracowały sposobu otwarcia. Zabezpieczyłam też niektóre szuflady w komodzie, bo łobuzeria wchodziła do nich, wyrzucała to, co się nie podobało i mościła sobie wygodne spanko. Zabezpieczenia do szaf i szuflad nie są drogie, a oszczędzają kotom stresu związanego z niemiłym kontaktem z opiekunem. Trzeba jednak pamiętać o tym, że koty lubią różne zakamarki i schowanka. Dlatego u mnie nie brakuje koszyków z materacykami, legowisk, budek, żeby mi towarzystwo nie narzekało, że zabrałam jedyne miejsce, w którym można spokojnie pospać.
Włażą na parapet? A niech sobie włażą. Okna są zabezpieczone siatką, nie wypadną.
Warto też krytycznie pomyśleć o sobie, zamiast atakować kota. Ostatnio któreś z kociarstwa stłukło mi ulubioną filiżankę do kawy. Miałam ją od połowy ogólniaka, piłam z niej przygotowując się do matury, potem była ze mną w akademiku i w noc przed obroną pracy. Jednym słowem - ulubiona, śliczna filiżaneczka. Ponad dwadzieścia lat przetrwała, ale nie wytrzymała towarzystwa kotów. Byłam rozżalona i wściekła - na siebie, że zamiast schować do szafki, zostawiłam na stole. Tak samo traktuję wszystkie inne szkody wyrządzone przez koty. To nie ich wina, że nie schowałam, nie zabezpieczyłam, zostawiłam coś w zasięgu łapek pomysłowej bandy.
Sądzę, że warto by było, żebyś już pomyślała o wykastrowaniu swojego kocurka. Ten zabieg będzie korzystny przede wszystkim dla Ciebie, bo niewykastrowane koty znaczą teren, a zapach ich moczu to prawdziwa broń chemiczna.
Drugi kot - to byłaby wspaniała sprawa i dla Twojego kota, i dla Ciebie. Koszt niewiele większy, bo tylko mniej jedzenia się marnuje, a zysk ogromny. Czasem, patrząc na zabawy i wzajemne czułości obu kotów, zapomnisz o włączeniu telewizora.
Ostatnio edytowano Pt cze 22, 2012 12:10 przez
vega013, łącznie edytowano 3 razy