Witam
Moja kotka urodziła w zeszły wtorek dwa kociątka. Oba wyglądały na zdrowe, ruchliwe, miały odruch ssania, żadnych widocznych wad rozwojowych (jak stwierdził wet). Tymczasem o ile jeden z nich z każdym dniem się powiększał, drugi jakby niekoniecznie - chwilami miałam wrażenie jakby go nawet ubywało... W poniedziałek, a więc w szóstym dniu życia, waga u weta pokazała odpowiednio 135 i 69 (!) g.
Przyczyna takiego stanu rzeczy jak dla mnie jest niezrozumiała... Wet powiedział, że jeden po prostu może być słabszy, może ssać sutek ale tak naprawdę wiele z niego nie wysysać, kotka może mieć mało mleka itp i kazał dokarmiać.
Od wczoraj dokarmiam kociątko mlekiem zastępczym dla kociąt. 5 razy dziennie, objętościowo wychodzi ok. 3-4ml/porcję, zgodnie z zaleceniem weta rozcieńczam w mniejszej ilości wody niż w zaleceniach producenta. Już po pierwszym karmieniu kociak jakby dostał zastrzyku energii - wydawało się, że już ma dość, bo odwracał główkę, a tymczasem po odłożeniu do legowiska momentalnie przyssał się do swojej kociej mamy, zawzięcie uciskając ją swoimi małymi łapkami. Druga zmiana w jego zachowaniu - stał się strasznie głośny - wcześniej też zdarzało mu się pomiaukiwać/popiskiwać, ale nie aż tak głośno - aż ciężko uwierzyć, że takie maleństwo może mieć tyle siły w płucach. Pomiaukuje jak nie może znaleźć sutka, albo mama wyjdzie z legowiska kiedy on akurat miał ochotę się do niej przyssać i kiedy biorę go do karmienia - chyba nie jest to spowodowane żadnymi dolegliwościami?
I na koniec moje największe zmartwienie - twardy brzuszek, który zwrócił moją uwagę po przedostatnim karmieniu, koło 18. Nagle zdałam sobie sprawę, że właściwie to nigdy nie widziałam, żeby się załatwiał. Kotka go liże, owszem, ale o ile u większego kociaka często widzę jak "wyjada" mu coś spod ogonka, o tyle u tego drugiego tego do tej pory nie dostrzegłam, ale chyba nie jest możliwe żeby od urodzenia ani razu się nie wypróżnił? Wet kazał masować jego brzuszek i okolice odbytu wacikiem zwilżonym ciepłą wodą, ale po dwóch takich masażach, trwających ok 15-20 minut, ani siusiu ani kupki.
Ma duży apetyt, jest ruchliwy, brzuszek nie wydaje się być bolesny - kiedy go masowałam kociak zaczął wydawać odgłos który chyba można określić jako mruczenie (?!), po czym zasnął zwinięty w kuleczkę.
Czy mam się tym martwić? Może poczekać jeszcze jeden dzień czy lepiej biec od razu do kliniki? Co mu może dolegać? Wzdęcia, zaparcia, czy może coś poważniejszego?
Będę ogromnie wdzięczna za wszelką pomoc!