zakładam ten wątek specjalnie dla mojej Kotki Guni, u której 25 maja zdiagnozowano żółtaczkę. Nasza walka trwa już 21 dni a ja jestem coraz bardziej załamana, że choroba tak dobrze sobie poczyna
....jesteśmy pod opieką dobrego lekarza ale każda dobra sugestia może poprowadzić nas ku zdrowiu, a każde dobre słowo dodać otuchy
... kotka ma niespełna 5 lat i do tej pory wydawała się być okazem zdrowia...
zaczęło się nagle, zupełnie zdrowy kot, przestał się załatwiać, stracił apetyt, zaczął się izolować i słaniać na łapach...vet i diagnoza: żółtaczka, usg wskazało na wątrobę, poszerzone przewody żółciowe oraz zmieniony, powiększony pęcherzyk żółciowy. Wydawało mi się, że to bardzo źle ale damy radę. Młody kot, niewyniszczony, zadbany...nie dało się pobrać krwi, bo odwodnienie spowodowało, że żyły się zapadły. Zatem kroplówka, antybiotyk (to było w piątek 25 maja)...poniedziałek pobrana krew, w środę wyniki ALT(GPT) 257,6 norm 175, bilirubina 132 norma 5,1; alkaline phosphatase 539 norma 73;AST(GOT) 161,6 norma 71; total protein 67 w normie, albumin 40 w normie, albumin/globulin-ratio 1,44 w normie leukocytes 4,8 poniżej normy, thrombocytes 664 norma do 550, specific pancreatic lipase add-on-test 3,2.
Po kroplówkach lekka poprawa...tak przez cztery dni...choć mała cała żółta...straciła 1/3 wagi...futro na niej wisi ale walczy...
od soboty znowu jest gorzej...
...w piątek wszystko wskazywało, że idziemy w dobrą stronę a w sobotę bach!!!...znowu zapadnięte oczka (mimo kroplówek), senność, brak totalny apetytu...wszelkie próby dogodzenia jej kończą się niepowodzeniem. Mała nawet nie chce tknąć swoich ulubionych potraw.
Lekarz coraz bardziej podejrzewa FIP zakaźne zapalenie otrzewnej tyle, że to gorsze do zdiagnozowania, bo bezwysiękowe ;((((((((
Nie mogę sobie z tym poradzić...walcze... podaje kroplówki niestety tylko pod skórę, bo kicia w ogóle nie ma żył (tak się zapadły), podaje glukozę do pysia, tabletki osłonowe...codziennie jestem u veta i szukam choć cienia poprawy ale też, że nie ma pogorszenia, że nic ją jeszcze nie boli, że nie ma tego cholernego płynu, że nie puchnie....nocami płacze i chodzę sprawdzać czy jeszcze ze mną jest i modle się, że to nie to "g"!!!! Toż to nie daje żadnych rokowań...
Nawet nie wiedziałam, że można się modlić o kamienie lub zwykłe zapalenie wątroby...
obecnie rano podajemy essentiale forte, wieczorem zentonil, co drugi dzień ornipural (dziś druga dawka), kroplówki dwa razy dziennie, antybiotyk...po wczorajszym badaniu usg drogi zółciowe wróciły do normy, trzustka ok, wątroba w obrazie biała czyli gęstsza niż powinna być, niestety pojawił się płyn (jeszcze na tyle mało, że nie ściągamy), badanie krwi wykazało wzrost prób wątrobowych zamiast oczekiwanego spadku i tak z tego co pamiętam alkaline phosphatase z 539 wrosła do przeszło 590, AST(GOT) z 161,6 do 260...na więcej badań nie udało się pobrać, bo kicia ma żyły w fatalnym stanie, pozapadanie i nie dajemy rady pobrać po kilku kroplach koniec, sucho... martwi mnie jej stan, ten płyn i pogarszające się wyniki...bardzo wiele nadziei pokładam w ornipuralu, o którym czytałam tu tyle dobrego...bo w coś muszę po prostu wierzyć...
jeżeli ktoś jest zainteresowany to tu są linki do większości moich postów na forum w wątku o fip...
viewtopic.php?f=1&t=1854&start=255#p8932168viewtopic.php?f=1&t=1854&start=255#p8932569viewtopic.php?f=1&t=1854&start=270#p8932858viewtopic.php?f=1&t=1854&start=270#p8933936viewtopic.php?f=1&t=1854&start=270#p8934620viewtopic.php?f=1&t=1854&start=270#p8935380viewtopic.php?f=1&t=1854&start=285#p8937949viewtopic.php?f=1&t=1854&start=285#p8944147viewtopic.php?f=1&t=1854&start=285#p8951171viewtopic.php?f=1&t=1854&start=300#p8954747viewtopic.php?f=1&t=1854&start=300#p8955406