W styczniu 2011 roku dostałam z hodowli Harmony Home*PL zrzeszonej w FPL cudownego kota syberyjskiego. Dostał w hodowli imię Galileo, my nazwaliśmy go Rusłanem.
Rusłanka dostaliśmy za darmo. Hodowczyni napisała do Blue, znajdując jej adres na prowadzonej przez nią stronie o zabezpieczeniach okien i poprosiła ją o pomoc w znalezieniu domów dla 9 kociąt. Motywowała to sytuacją życiową. Przed wzięciem Rusłanka hodowczynię poprosiłam o zrobienie testów na białaczkę i zaszczepienie Rusłanka Purewaxem zawierającym szczepienie na Felv. Hodowczyni stwierdziła, że zrobiła testy w hodowli i na 99,9% koty są wolne od tej choroby. Napisała też, że nie może zrobić testu tylko jednemu kotu ze względu na koszty, bo w takim przypadku konieczne jest zakupienie aż 10 testów.
1 maja 2012 roku Rusłanek skończył 2 lata.
11 maja Rusłanek miał problemy z oddychaniem. Pojechaliśmy z nim na nocny dyzur do lecznicy Multiwet. Musiał zostac w szpitalu. Miał płyn w opłucnej. Później cała masa badań. No i wyniki - dwukrotnie powtórzony test na białaczke wyszedł pozytywny. Potem jeszcze wiecej badań. I kolejna diagnoza - chłoniak. Chłoniak w zdecydowanej większości wypadków u kotów młodych do 2 roku życia jest wynikiem kociej białaczki (Felv), samoistny występuje u kotów kilkunastoletnich.
Nawet nie chcę pisać, jak mi straszliwie smutno. To taki kochany kot, cudowny. Mówimy na niego czasem Ludzinek, bo jest taki ludzki w swoim zachowaniu.
Po diagnozie zrobiłam testy Falce i Saszy - moim starym kotom, które są u mnie od ponad 11 lat. Testy są negatywne. Rusłan nie zaraził się od moich starych kotów. Nie miał tez kontaktu z żadnymi innymi kotami oprócz moich kotów i kotów w hodowli.
Objawy, historia działań po wystąpieniu objawówW przypadku Rusłanka brak było objawów możliwych do zaobserwowania i uznania za groźne. W lutym Rusłanek miał robione badanie krwi, bo mieliśmy zamiar go wykastrować.
Wyniki były bardzo dobre. Profilaktycznie zostało zalecone zrobienie echa serca ze względu na kolor i rasę. Badania nie zrobiliśmy, bo kastracja się odsuneła w przyszłość ze względu na to, że Rusłanek nie znaczył.
Rusłanek nigdy nie chorował, miał apetyt w normie (choć można uznać, że był raczej niejadkiem), biegał, skakał, szalał.
Pierwszy niepokojący o jaki się pojawił, to były trudności z oddychaniem 11 maja.
Rano miałam wrażenie, że oddycha ciężej niż zwykle ale nie działo sie nic takiego, co uznałabym na pierwszy rzut okaz za groźne.
Potem poszliśmy do pracy. Wieczorem Rusinek zaczął cieżej oddychać. Na tyle było to niepokojące, że uznaliśmy z TZem, że jedziemy na dyżur. Na tyle jednak te objawy były nieznaczne, że jadąc zastanawialiśmy się, czy ma sens wożenie kota. Byłam przekonana, że lekarz osłucha Rusłanka i stwierdzi, że wszystko jest ok a Rusłan ciężko oddycha z powodu okropnej duchoty, która była tamtego dnia. W poczekalni także zastanawialiśmy się, czy to warto czekać. Był bardzo trudny dyżur, operacja kota, który wypadł z okna, siedzieliśmy w poczekalni dwie godziny. Stwierdziłam jednak, że skoro już przyjechaliśmy, to niech go chociaż osłuchają a ja się nie bedę denerwować.
Po osłuchaniu lekarka zaordynowała prześwietlenie. Płuca okazały się nienapowietrzone. Pracował tylko jeden, górny płat. Uznala, że trzeba Rusłanka zatrzymac w szpitalu, pod tlenem. W nocy przyszedł kryzys, skok temperatury, duszności. Nie wiem czy Rusłanek by przeżył, gdyby byl w domu
Rano zadzwoniłam do lekarki. Powiedziała, że może go wypisać ale wrócę z nim za kilka godzin albo prosi o zgodę na uśpienie i punkcje, bo w opłucnej jest płyn. Zgodziłam się. Ściągnięto 130 ml płynu, okazał się niestety krwisty
Nie udało się ściągnąć całego płynu.
Taki płyn wskazywał albo na uraz albo na chłoniaka. Płyn został przekazany do badania. Wynik badania płynu wskazywał na chłoniaka. Oprócz tego zostały wykonane badania krwi oraz testy. Test na FeLV wyszedł pozytywny. To skierowało już uwagę lekarzy zdecydowanie w kierunku chłoniaka. Kluczowe przesłanki to: młody wiek kota w połaczeniu z pozytywnym wynikiem testu na FeLV, płyn w opłucnej z dużą ilością leukocytów.
Po ściągnieciu płynu Rusłanek zaczął w miarę dobrze oddychać. Został wypisany ze szpitala. Dostal antybiotyk do podawania w domu (Synulux), steryd Enkorton, Ranigast, Lakcid.
USG u doktora Marcińskiego wykazało powiekszenie węzłów chłonnych, w badaniu guz nie był widoczny. Najprawdopodobniej zasłaniały go resztki płynu podsercowo w opłucnej. Taki płyn całkowicie zaciemnia obraz.
Umówiłam wizytę u doktora Jagielskiego na pierwszy wolny termin w kolejce dodatkowej (sic!) na 21 maja. Udało nam się jednak i wskoczyliśmy na miejsce kogoś, kto zrezygnował z wizyty. Tak, że byliśmy pierwszymi pacjentami 21 maja. Okazało się, że w ciągu tych kilku dni znowu zebrał się płyn. Doktor ściągnął go przy nas, bez narkozy. Zrobił to niezwykle sprawnie i delikatnie. Rusinek leżał na boczku, my go trzymaliśmy, żeby sie nie ruszał ale nic go nie bolało. Płynu było ok. 140 ml - to naprawdę dużo przy wielkości kota. NA USG zobaczyliśmy ogromny twór, który był tak duży, że aż przesunął serce Rusłanka
Doktor zrobił biopsję guza. Histopatologia potwierdziła diagnozę.
W czasie oczekiwania między USG u doktora Marcińśkiego a na wizytą u dr Jagielskiego podawaliśmy zaordynowane leki a 18 maja pojechaliśmy ponownie do lecznicy, bo zdawało nam się, że Rusłanek źle oddycha. Zrobiono prześwietlenie ale lekarka uznała, że nie ma więcej płynu niz było. Tak więc wróciliśmy do domy spokojniejsi.
Możliwości leczeniaPo diagnozie mieliśmy trzy możliwości:
1. uśpienie Rusłanka, bo miał problemy z oddychaniem, po prostu dusił się
2. podawanie sterydów przez kilka najbliższych tygodni i po tym czasie, kiedy przestaną działać uśpienie kota
3. chemioterapia z nadzieją na remisję
Po przedstawieniu przez doktora możliwości i informacji o tym jak się prowadzi chemioterapię i jakie są skutki podjęliśmy decyzję.
Założenia chemioterapii u kotówChemioterapia u kotów nie daje mocnych skutków ubocznych. Dopuszczalne skutki uboczne to chwilowy brak apetytu, sporadyczne wymioty, czasem utrata wąsów, sierści. Jest dawana przy założeniu, że ma być ulgą, ma przywrócić dobre samopoczucie, cofnąć objawy. Nie może być obciążeniem dla kota. W badaniu oceny jakości życia (respondentami byli opiekunowie kotów leczonych za pomocą chemioterapii) 83% opiekunów oceniało pozytywnie wyniki chemioterapii, 87% ponownie wykorzystaliby chemioterapię w leczeniu kota, gdyby była taka konieczność. Chemioterapia w przypadku chłoniaka nie służy wyleczeniu kota ale uzyskaniu jak najdłuższej remisji i dobrego samopoczucia. Dawki podawane kotom są dużo mniejsze (także stosunkowo) niż te przeznaczone dla ludzi.
Jak koty znoszą chemioterapięSpotkałam się kilkukrotnie ze stwierdzeniami, że koty bardzo źle znoszą chemioterapię. Jednak nasze doświadczenia i badania statystyczne nie potwierdzają tego.
Na 4 koty z lecznicy, z których opiekunami rozmawialiśmy, tylko jeden po podaniu pierwszej chemii stracił całkiem apetyt, nie chciał jeść i kolejna chemia została odłożona do czasu aż trochę kotek odsapnie i zacznie jeść. Trzy (w tym Rusłan) znoszą ją dobrze. Jeden kocurek - 15-letni od roku jest na chemii i jedyne skutki uboczne jakie odczuwał, to sporadycznie - mdłości i brak apetytu, wypadły mu też wąsy ale poza tym czuje się doskonale - bawi się i biega. Drugi kot był na chemii przez 3 lata. Już nie żyje ale nie z powodu raka, tylko bakterii, która go pokonała. Kotek miał też FeLV.
Tak, że jak widać z naszych osobistych doświadczeń i kontaktów oraz tego co mówią w badaniach opiekunowie (podlinkowany artykuł poniżej - jest po angielsku, jakby ktoś potrzebował tłumaczenia to służę pomocą), nie jest tak źle. Założeniem chemioterapii jest podniesienie komfortu życia kota. Jeśli skutki uboczne powodują cierpienie, to prowadzenie terapii nie ma sensu i jest nieetyczne.
Myślę, że to, czy chemia się powiedzie i jak kot na nią zareaguje zależy od dwóch czynników - doświadczenia lekarza i konkretnego kota. Każdy lek cytostatyczny musi być odpowiednio dobrany, w odpowiedniej dawce, przy odpowiednim poziomie różnych parametrów krwi i stanie kota. Lek przygotowywany jest w danym momencie dla konkretnego kota. Jeśli w tym właśnie momencie okaże się, ze stan kota lub parametry nie są takie jak trzeba, lekarz musi podjąć decyzję co robić dalej - czy zmienić planowy lek, czy dawkę, czy odłożyć zabieg. Myślę, że lekarz, który nie ma doświadczenia może z tego powodu koty zaszkodzić zamiast pomóc. Tak więc uważam, że leczenie można podejmować ale w przypadku, gdy jest lekarz, który z pełną odpowiedzialnością może je poprowadzić.
Leczenie i samopoczuciePo wystąpieniu objawów płyn z opłucnej był ściągany trzykrotnie - 130, 140 i 40 ml
Pod opieką doktora Jagielskiego Rusłanek dostał 23 maja pierwszą dawkę chemioterapii (Vincristinę). Nie uda się go wyleczyć ale jest szansa na przedłużenie życia, remisję i normalne życie przez kilkaset dni, może kilka lat. Teraz po dwóch tygodniach chemii wiemy, że Rusłanek reaguje na leczenie. Mamy szansę.
Przed każdym podaniem chemii badana jest krew kota, żeby stwierdzić czy jest odpowiedni poziom białych krwinek. Cytostatyki niestety oprócz nowotworu atakują także inne szybko mnożące się komórki w tym szpik kostny. Trzeba sprawdzać czy ilość białych krwinek jest w normie. Oprócz chemii Rusłanek dostaje steryd - Encortolon (nie Encorton), oraz lek osłonowy na wątrobę, lek przeciwko mdłościom oraz na apetyt. Dodatkowo podaję probiotyk, Ranigast mniej więcej co dwa dni w odpowiednich dla kota dawkach. Staram się także dawać wywar z siemienia lnianego.
Pierwsze podanie chemii 23 majaRusłanek bezpośrednio po podaniu pierwszej chemii jest słabszy, więcej śpi. Trwa to mniej więcej 2 dni. Potem czuje się dobrze. Nie szaleje tak, jak przed chorobą ale chodzi z podniesionym ogonkiem, przeciąga się, ziewa, przytula się do nas, czasem zdarza mu się pobiec za ptakiem, którego zobaczy za oknem. Ma apetyt. Dobrze oddycha. Po tygodniu od podania pierwszej chemii ogromny twór w klatce piersiowej wyraźnie zmniejszył się (IMO jest ok. 4 razy mniejszy niż przed podaniem chemii). Zostały niewielkie resztki zalegającego płynu w opłucej ale proces sie zatrzymał i nie odkłada sie nowy płyn.
Drugie podanie chemii 30 majaDruga planowana chemia z podaniem nowego leku została odłożona, bo Rusłanek miał zbyt mało białych krwinek. Zamiast tego został powtórzony ten sam cytostatyk co za pierwszym razem w mniejszej dawce. W badaniu USG po 6 dniach od podania drugiej chemii brak wyraźnego zmniejszenia się nowotworu. Płyn jest niewidoczny w obrazie USG.
Trzecie podanie chemii - nowy lek - 5 czerwcaRusłanek w dniu po podaniu chemii czuje się bardzo dobrze. Jest wesoły, ruchliwy, ma apetyt, przytula się i gada. Bierze udział w małej różnicy zdań
między kotami. Chodzi pewnie. Widać, że jest silniejszy i dobrze się czuje. W badaniu USG po tygodniu od podania trzeciej chemii nie ma płynu w opłucnej a nowotwór jest praktycznie niedostrzegalny. Guz prawie całkiem znikął. Widać jeszcze tylko drobną zmianę.
Czwarte podanie chemii - 12 czerwcaWyniki krwi dobre, profil nerkowy ok. Rusłanek po podaniu chemii (ponownie ten sam lek co za pierwszym razem) jest znowu trochę bardziej śpiący i ma chwile, kiedy jest lekko nieobecny. Siedzi sobie w miejscu jakby zapomniał po co tam poszedł. Ale są to tylko chwile. Poza tym apetyt dobry, kotek przytulasty, ogonek w górze. Wieczorem, drugiego dnia po podaniu chemii Rusłanek już odzyskał energię i zachowuje się zwyczajnie - jest całkowicie obecny, wykazuje refleks, śpi tyle ile inne koty. Ma dobry apetyt.
Piąte podanie chemii - nowy lek - 19 czerwcaWyniki krwi dobre. Ładnie Rusłanek odbudował przyzwoity poziom białych krwinek. Podczas zakładania wenflonu zrobił się krwiak i trzeba było założyć wenflon na drugiej łapce. Podawany jest najmocniejszy cytostatyk z dotychczasowych. Podanie leku poprzedzone było badaniem profilu nerkowego - kreatynina, mocznik. Lek obciąża u kotów nerki (u psów za to może powodować kardiomiopatię).
Rusłanek po podaniu leku jest dość słaby. Trwa to cztery dni. Je całkiem ładnie, choć widzę, że ma mdłości - oblizuje się. Daje mu wywar z siemienia lnianego, żeby osłonić układ pokarmowy. Pije wody tyle ile trzeba, siku i grubsze też regularnie i bez problemu. Poza tym nie biega, sporo śpi, z ogonkiem chodzenie od czasu do czasu, trochę przytulasków. Wieczorami kotek czuje się lepiej.
Lekarze onkolodzydr n. wet Dariusz Jagielski, Przychodnia Białobrzeska, Warszawa - nasz lekarzdr n. wet. Jacek Micuń - Elwet, Warszawa
dr n.wet. Wojciech Hildebrand, UP, Wrocław
lek. wet. Leonard Gugała, Szczecin
dr n. wet Marcin Nowicki, UWM, Olsztyn
dr n. wet Aleksandra Sobczyńska-Rak
lek. wet Zbigniew Kieza, Przychodnia weterynaryjna Oncovet w Gdańsku
lek. wet. Violetta Olender, Arka Przychodnia dla Zwierząt Violetta Olender w Tychach
Lista nie została przeze mnie zweryfikowana - jest to prawie dokładna kopia z wątku na forum Weci polecani.Materiały informacyjneArtykuły o chłoniaku - diagnozowanie i leczenie:
http://www.vetpol.org.pl/www_old/ZW2008/2008_06_03.pdfhttp://www.vetpol.org.pl/www_old/ZW2008/2008_07_02.pdfWywiad z doktorem Jagielskim o nowotworach i chemioterapii u kotów (Kocie sprawy):
http://www.kociesprawy.pl/magazyn/porad ... y_artykul/Poprawmy, jakość ich życia, czyli o pacjentach onkologicznych, wywiad z dr Jagielskim (Weterynaria w praktyce):
http://www.weterynaria.elamed.pl/strona ... 28614.htmlArtykuł o badaniu oceny poziomu życia kotów przechodzących chemioterapię. Oceniają opiekunowie kotów:
http://www.2ndchance.info/lymphomacat-Tzannes2008.pdfGrupa dyskusyjna dla opiekunów kotów chorych na chłoniaka. Głównie USA.
http://pets.groups.yahoo.com/group/feline_lymphoma/Koszty chemioterapiiKoszty chemioterapii w naszym przypadku to ok. 150 zł za wizytę - w tym jest wizyta u doktora Jagielskiego, badanie krwi, USG, chemia, kroplówki, leki dodatkowe. W naszym przypadku zaplanowane są 4 zabiegi co tydzień a następnie 1 co trzy tygodnie.
Do kosztów samej chemii trzeba doliczyć niestety diagnostykę i ewentualne dodatkowe zabiegi i wizyty.
Środki bezpieczeństwaChemioterapia jest prowadzona za pomocą leków zwanych cytostatykami. Po około 3-5 dniach od podania cytostatyku jest on usuwany z organizmu wraz z wydzielinami. Działanie cytostatyków polega na niszczeniu szybko dzielących się komórek, bo tak zachowują się komórki nowotworowe. Niestety działanie to wplywa także na inne komórki ciała - np. szpik kostny lub tworzące się naczynia krwionośne. Z tego powodu szczególną ostrożność w kontakcie z kotem przez te kilka dni po zabiegu powinny zachować kobiety w ciąży i malutkie dzieci. Poza tym dla starszych dzieci i osób dorosłych wystarczające środki ostrożności to mycie rąk po kontakcie z kotem i sprzątanie kuwety na bieżąco. Kot przechodzący chemioterapię nie musi być izolowany od innych kotów. A zachowanie zdrowia psychicznego ludzi i kotów wymaga, żeby nie zmieniać relacji między istotami zamieszkującymi razem.
Forumowe koty ze zdiagnozowanym chłoniakiem leczone chemioterapiąLeoś
viewtopic.php?f=1&t=44317&start=1110 , lekarz prowadzący - dr n. wet. Dariusz Jagielski, Warszawa
Bianusia
viewtopic.php?f=1&t=143853 , lekarz prowadzącyc - dr n.wet. Wojciech Hildebrand
Po roku od zdiagnozowania choroby u Rusłanka i podjęciu leczenia, doszłam do wniosku, że gdybym miała podejmować decyzję o leczeniu z taką wiedzą jak mam obecnie, to nie zdecydowałabym się na to.