Myślę, a nawet jestem tego pewna, że trzeba dać kotce urodzić swoje dzieci, zaopiekować się nią i mogę to zrobić. Po urodzeniu kociąt wysterylizuję ją. Jeśli będzie miała 3 kociaki, to bez problemu znajdę im domki u moich znajomych i rodziny. Nawet moja teściowa, która ma już kocura - bardzo starego, schorowanego i już ślepego chciała by mieć nowego kota, bo zdaje sobie sprawę z tego, że Felix pociągnie jeszcze najwyżej ze dwa lata, bo naprawdę z niego dziadeczek. Drugiego kociaka dałabym narzeczonej mojego siostrzeńca, która choruje na kota od lat i za każdym razem podziwia moje koty. Trzeciego dałabym mojemu sąsiadowi, który zakochał się również w moich kocurach - gdyby było więcej kociąt, to dla reszty będę szukać odpowiedzialnych domków.
Jakiś czas temu znalazłam w pudle trzy bure koty, odchowane i wyrzucone - w ciągu tygodnia znalazłam im domki bez problemu, to może i teraz się uda. Z chorymi lub dorosłymi kotami jest gorzej, ale z młodymi szybciej sobie poradzę - i proszę, nie pozbawiajcie mnie tej nadziei
Jestem przeciwniczką aborcji - nawet u zwierząt.
Wczoraj wieczorem nie spotkałam ani kotki - ani buraska, który jej towarzyszy.
Jeśli dzisiaj spotkam, to zabiorę pannę do domu i pomogę jej w czasie ciąży i połogu oraz w wychowaniu i zadbaniu o jej kocięta. Potem ją wysterylizuję, by nigdy jej dzieci nie były narażone na bezdomność. Zadbam również by jej dzieci zostały wysterylizowane. Zbyt dużo jest nieodpowiedzialnych właścicieli, którzy dopuszczają do niekontrolowanego rozrodu i niechcianych maluszków.
O ile panienka będzie chciała zostać u mnie, to zostanie.
Będzie jeszcze jedna dziewczynka w domku, bo mam samych facetów
Nawet ostatnio rozmawialiśmy w domu, że dwa koty to za mało - jak nie ma Tofika, to Kubuś czuje się bardzo samotnie, ajak i mnie zabrakło i trafiłam do szpitala, to kotka dopadła apatia.
Może dzisiaj dziewczynę spotkam i oby jeszcze nie urodziła gdzieś zaszyta w kącie.