zwracam się do Was z prośbą o rozwiązanie problemu - jako do bardziej doświadczonych.
Jestem posiadaczką 7,5-tygodniowego kocurka, zwykłego dachowca. Kotka otrzymałam od właścicieli, gdy miał prawie 4 tygodnie. Wiem, że to za wcześnie-dowiedziałam się po czasie. Ale do tej pory jakoś radziliśmy sobie nienajgorzej. Starałam się zastąpić mu mamę, wstawałam w nocy, karmiłam strzykawką, cały mój wolny czas był podporządkowany opiece nad kotkiem. Nawet mój tato przyjeżdżał do mnie, gdy mógł - gdy ja pracowałam, żeby kocię jak najmniej zostawało samo.
I byłoby wszystko ok, z Szafirkiem nie było większych problemów, zacieśnialiśmy więzy, kotek rośnie jak na drożdżach. Ale w trakcie którejś z zabaw zaczął bardzo boleśnie gryźć - ręce, wargę, ucho, łydkę - co tylko znalazło się w zasięgu kocich, ostrych ząbków. Próbowałam go tego oduczyć stosując się do rad z forum, czyli przydusić trzymając za skórę na karku, zestawić na podłogę i ignorować jakiś czas, doszło nawet do tego, że pryskałam go wodą i zamknęłam dwukrotnie w łazience, ale ten sposób zawiódł z uwagi na moje miękkie serce - Szafir po 2 minutach pobytu w łazience drze się wniebogłosy, a ja nie mogąc tego słuchać wypuszczam go. Próbowałam też jego agresję przenieść na zabawkę, zająć go czymś innym.
Lecz dzisiaj kot był tak rozjuszony, że non stop wracał gryźć moją rękę i ugryzł mnie tak mocno, że aż poleciały łzy. Dostał ode mnie lekkiego klapsa-tylko tyle, aby poczuł. Był bardzo zaskoczony, zaczął syczeć, wtedy ja stanowczym głosem powtarzałam, że "nie wolno". I później za każdym razem, kiedy chciał zacząć gryźć mówiłam do niego takim samym tonem i rezygnował.
Chciałabym zapytać czy stosowana metoda jest dobra? Odkąd kot nauczył się pewnie chodzić, biegać i fikać, mam wrażenie, że jakoś mniej mnie lubi-tuli się tylko, gdy idzie spać-najczęściej wieczorem śpimy razem. Wtedy wtula się w moją szyję i mruczy. Również dziś-po tym naszym "starciu". I stał się bardziej agresywny. Nie wiem czy to prawidłowe zachowanie-może ja po prostu przesadzam.
Chciałabym zapytać również o to, czym może być to spowodowane - jeśli to nie "głupota" wieku kocięcego, to może to, że kot zostaje sam w domu na 8 godzin, gdy jestem w pracy i potem to odreagowuje? W ubiegłym tygodniu przez 9 dni byłam z nim prawie non stop. Ale z drugiej strony po moim powrocie do domu dostaje jeść, bawię się z nim itd., więc nie powinien czuć się zaniedbany.
Czy może to efekt zbyt wczesnego oddzielenia od matki?
Jak powinnam postępować w tej sytuacji, aby kot wiedział, gdzie są granice, aby nie był agresywny i jednocześnie, by nie stracić zaufania mojego kociaka.
Proszę o porady.
Pozdrawiam,
Szafirowa
