Cześć!
Czy ktoś mógłby się pochwalić jeżeli ma jakiś patent na skuteczną metodę odstraszania kleszczy, żeby omijały kota? Moje kociska potraktowane Fiprexem (zawsze używałam tego specyfiku) 20 marca tym razem noszą do domu tyle kleszczy, że muszę coś z tym zrobić. Wiem, że ten środek działa na zasadzie - kleszcz się napije, umiera, ale teraz jest u mnie taki wysyp tego paskudztwa, że to działanie przestaje mi wystarczać. Jedną kotkę mam taką, która chyba w ciągu dnia zamiast łazić po dworze drzemie gdzieś w krzakach, bo przynosi codziennie ok 10-15 pasażerów na gapę. Zawsze ją oglądam i część łapię jeszcze łażących po sierści, ale części udaje się wbić. Stefie od razu po wbiciu kleszcza robi się jakiś odczyn zapalny i zgrubienie, swędzi ją to potem i ciągle się drapie. Teraz to gdzie nie dotkniesz tam ranka. Na dodatek ona ma taką obsesję na punkcie swojego kociego ciała, że będzie drapać te bąble do upadłego. I pytanie, przy okazji - czy po Fiprexie te zabite kleszcze, jak podaje producent faktycznie Waszym kotom "odpadają"?? Ja nawet jak znajdę takiego starszego, uśmierconego, to wyciąga się go z podobnym trudem jak żywego... Może żywe trochę częściej niechcący urywam, ale to "odpadanie" to chyba lekka fantazja producenta...
Ale podsumowując - nastawiam się na zakup obróżek albo jakichś olejków eterycznych. Jest mi już wszystko jedno jak bardzo będzie ta obróżka zajeżdżała, żeby tylko działała. Nawet mogę je wymieniać co 2 tygodnie (bo często czytałam, że te tanie działają krótko), byle tylko skutecznie odstraszała te kleszczory. Myślę też nad reklamowaną drogą obrożą koncernu na B - tylko, że ona niby nie śmierdzi, więc czy ktoś mógłby napisać z własnego doświadczenia, czy ta obroża poza działaniem insektobójczym odstrasza kleszcze, żeby nie znalazły drogi do kota?
Każda uwaga mile widziana, również te negatywne.