I tak to już jest, że pojawiają się coraz to nowe koty

Już kilka miotów i podrzutków było...
Jest i tegoroczny - 6 m-czny zezowaty burasek...
Jacusia zobaczyłam przez okno, jak pałaszuje (bo u nas na ganku zawsze pełna micha).
Chudziusieńki, wyliniały, zaropiałe oczka i nos. Zmoknięty i zgęziały. Ale mruczy i ubija łapakami.


Jak tu nie pomóc biedakowi?
Zostawić na pastwę losu takiego mruczącego miziaka?
Zabrałam do lecznicy. Węzły bardzo powiększone. Ale na szczęście testy ujemne.
Przy pobieraniu krwi mruczał i ubijał - takie z niego wiejski dzikus

Wysmarkał dwa olbrzymie gluty, które musiał hodować już długo

Ale z pewnością mu ulżyło.
Dostał baterię leków i jest na koloniach u rodziców

Micha pełna, ciepło, sucho. Normalnie raj dla takiego majtka ze wsi

Jest bardzo wyluzowany. Niczego się nie boi, nawet syczącego Macka i Julki. Totalna olewka.


Na bezczela zajął Maćkową budkę i odpoczywa. nawet już kupa była w kuwecie - mądry kotek.
Oczywiście cały czas mruczy i ubija


Ale chudziusieńki jest taki, że nie ma za co złapać.
Oczywiście szuka najlepszego domku




Tylko najpierw trzeba się nim zaopiekować, wyleczyć i doprowadzić do porządku.
Gdyby Ktoś chciał pomóc Jacusiowi w powrocie do zdrowia, będziemy wdzięczni za każde finansowe wsparcie
38 1370 1109 0000 1706 4838 7307
Fundacja Międzynarodowy Ruch na Rzecz Zwierząt – Viva!
ul. Kawęczyńska 16 lok. 42a
03-772 Warszawa
dopisek: darowizna dla Jacusia