BYŁO: 7 kociąt JEST: Została Oretka - str. 33 :)

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 29, 2012 18:19 Re: Kocięta w piwnicy - POMOCY! pismo ze spółdzielni str 28

Oj tak :roll:
A jak sąsiedzi psiarze? Sprzątają po swoich pupilach?
Jeśli nie, możesz dopisać w piśmie, że domagasz się zachowania czystości na chodnikach i trawnikach.
Niech zaczną od siebie, a potem umilają życie innym.
_______________________________________________________
Jakie nudne byłoby życie gdyby nie ten rząd.
Nie, za PO nie było lepiej. Ludzie tyrali za 1.200 brutto. Afera goniła aferę :?

Podziwiam, jak szeregowy poseł ogrywa opozycję Obrazek
STOP HEJT! Nikt nie jest anonimowy w sieci.

Erin

Avatar użytkownika
 
Posty: 64069
Od: Pt cze 22, 2007 8:43

Post » Nie lip 29, 2012 19:03 Re: Kocięta w piwnicy - POMOCY! pismo ze spółdzielni str 28

Pleiades pisze:Jeszcze będę ogłaszać dziewczynki, chłopaków będę miała pod kontrolą, bo to 5 min. drogi ode mnie (zakład produkcyjny z biurem, gdzie by miały jedzenie, wodę i posłania). Na razie myślę poważnie nad sterylką. Od jutra wydzwaniam po wetach. W Poznaniu jakiś się znajdzie chyba, co wykastruje 12-tygodniowe kocięta? Hodowcy jakichś też znają - może ich na forum hodowlanym zapytać? Hmm.

Spytaj, czemu nie.
:cat3: Kot. Nie dla idiotów!

Gretta

Avatar użytkownika
 
Posty: 34273
Od: Wto lip 18, 2006 12:53
Lokalizacja: "wesołe miasteczko" ;-(

Post » Nie lip 29, 2012 19:14 Re: Kocięta w piwnicy - POMOCY! pismo ze spółdzielni str 28

Napisz pw do dalia i Basia D. Obie z Poznania, znają wetów. Basia D jest hodowcą.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38272
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Pon lip 30, 2012 13:51 Re: Kocięta w piwnicy - POMOCY! pismo ze spółdzielni str 28

Napisałam na razie post w dziale Hodowców, obdzwoniłam też (bezskutecznie na razie) 2 lecznice. Trzymajcie kciuki!

PS. Aha, pytaliście mnie o psiarzy. Otóż u nas jest taka sytuacja, że nikt po psach nie sprząta, ale robi to dozorca, więc trawniki czyściutkie. Nie wiem, może to jego własne uzgodnienia ze spółdzielnią. Fakt jest jednak taki, że psy na 100% biegają bez kagańca, a na 50% i bez smyczy.


Edit: mam, znalazłam, gabinet Na Polance! W czwartek sterylizacja pierwszej kotki, a po dwóch tygodniach (bo się urodziła później niż reszta) Oretki :D
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Czw sie 02, 2012 20:29 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: sterylka dziewczynek str 31 :)

Powiedzcie mi, czy coś ze mną jest nie tak? Czy to weci nawalili?

Od początku. Byłam na dzisiaj umówiona na sterylkę Myrcelli. Przez telefon wszystko wyjaśniłam: że kicia zgarnięta ze śmietnika, że chcę sterylkę bo jeden przyszły domek odmówił w przyszłości kastracji, bo mam dziewczyny na tymczasie i chcę im zapewnić jak najlepszy start, że przecież hodowcy kastrują, więc to takiego znaczenia zdrowotnego nie ma, jak się nagminnie głosi.... Zostałam umówiona na dzisiaj na 9:20 z kierowniczką kliniki.
Przyjechałam dzisiaj z kotką, z wywalonym jęzorem, bo koło 9:00 już było strasznie gorąco. Kotka została zważona i zbadana, ja podpisałam zgodę na operację, po czym wyszłam, zostawiając ją pod opieką wetów. Jeszcze jeden niesmak: zrobiono wielkie oczy, jak powiedziałam, że kotka ma 12 tygodni. Zostałam uraczona wykładem i powiadomiona jakie to ja ryzyko podejmuję, a na odchodnym kierowniczka - pani doktor - podsumowała mnie tekstem przy innych oczekujących klientach/pacjentach: "Ale pani ma więcej tych kotów, jest świadoma ryzyka, tylko że chce się pani ich szybko _pozbyć_". Tak, właśnie zostałam podsumowana jako ta, która chce się kotów pozbyć... Aha, a pani lekarka, co mnie przyjmowała, mimo że pracuje w Poznaniu, nie wiedziała, że ja mieszkam w Kórniku i wpisała: Kurnik. Przepraszam, czy ja jestem drób z rodzaju Gallus czy co?
Zostawiłam kotkę i poszłam sobie na zakupy. Nudząc się wstąpiłam do Empiku i kupiłam kolejną grę PC (taka moja mania graczowa), nieważne. Po dwóch godzinach stwierdziłam, że może kotka jest już do odbioru, więc poszłam do kliniki. Na wstępie przywitało mnie dziwne spojrzenie kierowniczki i pytanie: "dzień dobry, a pani po co?" Powiedziałam, że po kotkę po sterylce, podałam moje nazwisko. Po chwili pani wróciła z zaplecza i poinformowała mnie, że kotka jeszcze nie miała zabiegu, bo oni to "zbierają" pacjentów przed południem i dopiero po południu, jak będą wolni, wykonują operacje! Super, moja kotka przesiedziała w klinice bez wody i jedzenia, w upale, zamknięta w transportówce, ponad dwie godziny! Ile bym jeszcze miała czekać? Do 14:00-15:00, jak się dowiedziałam! No sorry, podziękowałam, wzięłam malutką i wyszłam!
Nim dojechałam do domu była 14:00. Rany, biedna kotka bez jedzenia i picia TYLE godzin! W domu ze zmęczenia przespała potem 4 godziny!


I tak to wyglądała jej dzisiejsza "sterylizacja". A ja nie chciałam słuchać dobrych dusz, które mi na forum hodowlanym polecały jednak dra Dąbrowskiego ze Zbąszyńskiej. Zmarnowałam tylko czas i naraziłam kota na uraz fizyczny i psychiczny.
Nienormalna chyba jestem... Albo kłania się tu wielkie olewactwo lekarzy do klientów. Nie powiem, zwierzaki chyba lubią, z tego co się napatrzyłam podczas pobytu tam, ale właścicieli totalnie zlewają.

Uff, musiałam się wyżalić...
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Czw sie 02, 2012 20:34 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Wpisz w wetów niepolecanych. Nie ze względu na grymaszenie na temat wczesnej kastracji, bo to sprawa weta a ze względu na niekulturalne komentarze i przede wszystkim - na traktowanie przywiezionego im kota na zabieg. :evil:
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38272
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

Post » Czw sie 02, 2012 20:40 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

A, bardzo chętnie zajmę głos w temacie "wetów niepolecanych" :twisted:

Przy okazji: czy tak się robi, że jak kotek wyjęty do zbadania namiętnie mruczy (chyba była kotka strasznie zestresowana), to można pod pyszczek podłożyć wacik ze spirytusem? Jasne, że się uspokoiła i przestała mruczeć, ale wydawało mi się to dosyć dziwne, zatykanie kota alkoholem....
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Czw sie 02, 2012 20:42 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Pozwolę się wtrącić - sterylizowałam tam mnóstwo kotów i nigdy na nic nie narzekałam, nie wiem jak się umawiałaś i czy zapytałaś kiedy kotka będzie do odbioru, ale tam zawsze kotki najpierw są obserwowane, potem sterylizowane i nigdy nie są wydawane od razu po sterylce, tylko po kilku godzinach obserwacji, więc do odbioru zazwyczaj są ok. 15-17. To, że kotka jest na czczo przed sterylką to też nie jest nic szczególnie dziwnego. Może gdybyś zostawiając kotkę wyjaśniła, że zależy Ci na szybkim odebraniu kota to nie byłoby potem tej całej sytuacji?
Problem to okazja w przebraniu.

KMagda

 
Posty: 3156
Od: Śro kwi 28, 2010 10:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 02, 2012 20:50 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Byłam umówiona na 9:20, zostałam wtedy przyjęta przez inną wetke, która przeprowadziła wywiad. Nie byłam umówiona na odbiór kotki, tylko "na telefon", czyli kiedy zadzwonią, to miałabym się rzekomo zjawić. No ale przepraszam, czy w tej klinice jest normalne, że kot czeka w transportówce bez picia i jedzenia tyle godzin w takim upale? Jeśli tak, to może ja jednak jestem nienormalna, ale podziękowałam, bo to zakrawa o kpinę.
No i wiesz, jak mi było wstyd, jak przy ludziach powiedziała "doktórka", że ja chcę się wcześnie kotów "pozbyć"?
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Czw sie 02, 2012 21:03 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Pleiades pisze:Byłam umówiona na 9:20, zostałam wtedy przyjęta przez inną wetke, która przeprowadziła wywiad. Nie byłam umówiona na odbiór kotki, tylko "na telefon", czyli kiedy zadzwonią, to miałabym się rzekomo zjawić. No ale przepraszam, czy w tej klinice jest normalne, że kot czeka w transportówce bez picia i jedzenia tyle godzin w takim upale? Jeśli tak, to może ja jednak jestem nienormalna, ale podziękowałam, bo to zakrawa o kpinę.
No i wiesz, jak mi było wstyd, jak przy ludziach powiedziała "doktórka", że ja chcę się wcześnie kotów "pozbyć"?

Ostatniego zdania nie komentuję, bo nie było mnie przy tej sytuacji. Odbiór na telefon jest tam normą, właśnie po to, żeby właściciele kotów nie musieli siedzieć nie wiadomo ile na krzesełkach. I oczywiście nie trzeba być 15 min. po telefonie po kota, tylko po informacji, że z kotem jest wszystko ok umawiasz się, że przyjedziesz o jakiejś tam godzinie po kota. Szkoda, że po prostu nie dopytałaś się o szczegóły, bo tam naprawdę zwierzaki są dobrze traktowane. To, że kot nie dostał jedzenia i picia przed planowaną operacją jest jak najbardziej normalne - przecież Ty chyba też przegłodziłaś wcześniej kotkę? To jaki sens byłoby jej podawać jedzenie czy picie na godzinę czy dwie przed operacją?
Problem to okazja w przebraniu.

KMagda

 
Posty: 3156
Od: Śro kwi 28, 2010 10:36
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 02, 2012 21:13 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

No ale litości - od 9:20 kot czekający w transportówce? Głodzony od poprzedniego dnia, bo miałam nadzieję, że rano będzie miał operację? To jest kpina, gdybym jej stamtąd nie wzięła, męczyłaby się kilka godzin dłużej. Nie mówię, że to zły gabinet, tylko mi takie coś jak najbardziej nie odpowiada, nie informowanie klienta co i jak i totalne olewactwo zwierzęcia - zwinęłam kotkę i się cieszę, że nie zafundowałam jej kolejnych godzin męczarni.
Sorceress Pleiades, koty, Sorceress' Knight, dwa książątka półkrwi i mała czarownica :)
http://emberiza.deviantart.com/

Obrazek

Pleiades

Avatar użytkownika
 
Posty: 5159
Od: Czw lip 29, 2004 13:07
Lokalizacja: Kórnik

Post » Czw sie 02, 2012 21:14 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Jeśli kot ma operację, to czeka bez jedzenia i picia 10-12 godzin bez względu na pogodę. To są wymogi medyczne, a nie czyjeś widzimisię. To, że akurat jest upał, to już decyzja właściciela, że w taki upał podjął decyzję o zabiegu. Koty czekają transporterkach, jeśli mają w nich dużo miejsca. Większe koty czekają w klatkach. Byłam i widziałam te klatki. Generalnie kotu lepiej w swoim transporterku, niż w obcej klatce.
W tej klinice jest codziennie przynajmniej kilka zabiegów. Operuje tylko właścicielka. Od rana zwierzęta są przyjmowane, po przyjęciu badane (wykaz badań przy zabiegu jest wypisany na któryś drzwiach czy ścianie w poczekalni - teraz sobie nie przypomnę). Operacje zaczynają się dopiero po przyjęciu wszystkich umówionych na dany dzień zwierząt.
Zwierzęta są wydawane dopiero w pełni wybudzone. Dlatego zawsze umawiają się na telefon i dzwonią, bo nie ma reguły, jak szybko zwierzę się wybudza. Nigdy nie dostaniesz kota po 2 godzinach, bo to zbyt krótko.

Co do rozmowy, nie wypowiem się, bo (wybacz) musiałabym tam być, albo choć słyszeć relację drugiej strony. Panie tam mają duże poczucie humoru, ale też potrafią polecieć swoistym slangiem, co nie dla każdego może być do przyjęcia.

filo

 
Posty: 11708
Od: Śro lip 08, 2009 13:53
Lokalizacja: Poznań

Post » Czw sie 02, 2012 21:55 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Filo o czym Ty piszesz?
Jeśli umawiam się z kotką na 9 rano na zabieg, to nie daję jej jeść od 9 wieczorem.
I ona ma już 12 godzin głodówki.
Gdyby czekała do 15 to jest 18 godzin!
I na dodatek bez wody, skoro kotka jest w transporterku.
Podobnie jak Pleiades uważam, że to nie w porządku.
Nie rozumiem sensu trzymania zwierzęcia przynoszonego z domu 6 godzin przed zabiegiem w lecznicy.
Po co?
A jeśli już, to lekarka powinna poinformować, o której naprawdę odbędzie się zabieg.
Dla mnie oznaczałoby to, że znacznie później nakarmię kota.
Obrazek

mimbla64

Avatar użytkownika
 
Posty: 14232
Od: Pon lis 12, 2007 9:29
Lokalizacja: Warszawa Wola

Post » Czw sie 02, 2012 22:00 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Pominąwszy inne kwestie, pacjent jest klientem i tak go należy traktować. Jeśli przynoszę kota na umówioną godzinę to przynoszę kota na operację, a nie na to, żeby ktoś go trzymał (a jeśli ma być inaczej, to klinika/lekarz ma mój telefon i ma mnie uprzedzić. Przypominam: pacjent = klient). Kot czekając jest w stresie, odwadnia się etc. Ja mam m.in. kotkę padaczkową i nie życzyłabym sobie gdyby jeszcze miała godzinami czekać beze mnie i dostać ataku.

W kwestii czasu głodówki są różne opinie. Ja słyszałam od conajmniej 7 (pobranie krwi) do 8-10 (operacja). O 12-godzinnej nie słyszałam, ale nie twierdzę, że nie zalecają.
Obrazek Obrazek
W moim domu koty bawią się strzykawkami. A jednak patologia czai się gdzie indziej...

joshua_ada

Avatar użytkownika
 
Posty: 9851
Od: Pon gru 03, 2007 8:41

Post » Czw sie 02, 2012 22:08 Re: BYŁO: 7 kociąt JEST: czy ze mną coś nie tak? str. 31..

Umówienie się z wetem na 9:20 oznacza, że o tej porze (+ -) będzie się rozpoczynał zabieg a nie godzina dostarczenia kotki. Idiotyzm.
filo pisze:Jeśli kot ma operację, to czeka bez jedzenia i picia 10-12 godzin bez względu na pogodę.

Tak, we własnym domu a nie w transporterze w lecznicy, w stresie.
filo pisze:Od rana zwierzęta są przyjmowane, po przyjęciu badane (wykaz badań przy zabiegu jest wypisany na któryś drzwiach czy ścianie w poczekalni - teraz sobie nie przypomnę). Operacje zaczynają się dopiero po przyjęciu wszystkich umówionych na dany dzień zwierząt.

8O Że co? I wszystkie tak biedne czekają w transporterach? 8O

Nigdy w życiu bym w takiej lecznicy z taką organizacją zabiegów kota nie zostawiła.

Zwierzę może być umawiane na konkretną godzinę, badane, operowane, w tym czasie następne zwierzę, dostarczone na kolejna godzinę jest przyjmowane i badane. Pierwsze zwierze schodzi ze stołu - kolejne na niego trafia. I tak dalej.
Wszędzie w lecznicach tak jest.
ObrazekObrazekObrazek

MariaD

Avatar użytkownika
 
Posty: 38272
Od: Pt mar 19, 2004 18:31
Lokalizacja: Warszawa-Mokotów

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: aga909, Chanelka, Google [Bot], kasiek1510, magic99, Silverblue, Vi i 554 gości