Udało nam się na ostatni tydzień lata i ostatni tydzień mężowskiego zwolnienia (182 dni) wyskoczyć do Ciechocinka. Piękna pogoda, piękna okolica i nawet tamtejsze koty niebrzydkie...
Mamy dziś Jubileuszek: koty są z nami już trzy lata. Dokładnie trzy lata temu pewien facet, którego dewizą życiową było "jak ja nienawidzę kotów" na widok Maćka i Pysi wychodzących z transportera zawołał: o! moje wnusie! no, chodź chłopaku do dziadka!
A wnusie najpierw były tylko fotelowe parterowe, potem piętrowe drapakowe a czasami balkonowe kto tu świeci po oczach? no, gdzie ten Buras się podziewa?