Kilka dni temu przeczytałam wątek o biednej postrzelonej Izaurze: viewtopic.php?f=13&t=139636
Cały czas myślałam o tej biednej kici, śniła mi się po nocach i nie mogłam o niej zapomnieć.
Przekonałam w końcu mojego TŻ i dzisiaj pojechaliśmy wziąć Izaurę do siebie TYMCZASOWO.
Nie jest w najlepszym stanie, a właściwie jest w stanie bardzo kiepskim.
Poza tym, że jest niesprawna ruchowo, to ma paskudnego świerzbowca, jakieś choroby skóry, okropną biegunkę, ogromne zarobaczenie i podwyższoną temperaturę.
Na razie mam zamiar doprowadzić Izaurę do jako takiego stanu i wyleczyć te wszystkie paskudztwa, a potem zając się jej rehabilitacją i być może poddać ją operacji usunięcia śrutu, który tkwi w jej kręgosłupie. Oczywiście jeśli da się to przeprowadzić bez ryzyka.
Izaura jest kochana, milutka, ale niestety śmierdzi tak potwornie jak jeszcze nic co wąchałam w całym swoim życiu. Była już kąpana u weterynarza, potem w domu natarłam ją specjalną pianką do usuwania organicznych zabrudzeń z sierści, ale niestety smród jak był tak jest. Może o 10% się zmniejszył.
Jutro przeprowadzam odrobaczanie Izaury i moich dwóch rezydentów. Nie wiem jak sobie poradzę, bo cała trójka jest bardzo trudna we współpracy.
Na razie Izaura siedzi zamknięta w osobnym pokoju, a za minimum tydzień mam zamiar zapoznać ją z pozostałymi dwoma kotami.
Boję się, że porwałam się z motyką na słońce. Nie mam doświadczenia w tymczasowaniu ani leczeniu kotów, a tym bardziej kotów specjalnej troski. Myślę jednak, że lepiej będzie Izaurze tymczasowo u mnie niż w schronisku.
Izaura w schronisku:

Filmik ze schroniska:
http://www.facebook.com/photo.php?v=358034470897009
Po przyjeździe do domu.

Podziękowania dla martaipieski
