Trochę historii
Koty w moim domu były zawsze, jednak dopiero dwa lata temu zetknęłam się z kotami mającymi wirus kociej białaczki. Zimą, w te okropne mrozy, karmiąc koty wolnożyjące dostrzegłam czarną około trzymiesięczną kruszynę. Mała była bardzo słaba, zakatarzona i zaropiała. Siedziała na miską z ciepłym mlekiem i grzała się nad oparami nie mając sił pić. Po wielu trudach udało mi się złapać dzikuskę podbierakiem. Tak się cieszyłam, że ją uratowałam. Niestety wizyta u weta rozwiała moją radość. Białaczka, morfologia tragiczna, ogromna żółtaczka. Wet dobry, więc zaufałam, gdy poradził eutanazję. Trzy dni płakałam. Po tygodniu pozbierałam się jednak i pojechałam łapać następnego kota. Był to Czesio. Spodziewałam się, że on również może mieć białaczkę skoro przebywał w tym stadzie. Wynik pozytywny. Na początku strach: co to jest ta wirusowa białaczka? Miałam inne koty w domu, byłam przerażona, że mogą się pozarażać. Jednak poczytałam sobie trochę, odizolowałam Czesia i uspokoiłam się. Zdrowe koty mieszkają na parterze. Białaczkowe ze mną na górze.
No tak, jest samotny kot na poddaszu. Niedobrze. Trzeba szukać mu towarzystwa. Wtedy byłam jeszcze nie netowa, więc joluka wyszukała mi na naszym forum koty białaczkowe potrzebujące domów. Mój wybór padł na Gucia, gdyż jego przypadek był beznadziejny i miał niewielką szansę na znalezienie domu. Gucio był pod opieką Kociej Chatki z Sosnowca, a mieszkał w biurze u Ewy w Chorzowie. Wielki, wychudzony kot, niewidomy, częste biegunki, później niewydolność nerek i zwiotczenia mięśni i więzadeł. Gucio był u mnie ponad pół roku, zanim bryknął za tęczowy most.
No tak, są dwa. A dlaczego nie trzy? Po podjęciu tej decyzji przyjechała również z Kociej Chatki z Sosnowca Tania. Dziewczynka została wyciągnięta ze schroniska. Niestety ze względu na białaczkę musiała dość długo być izolowana, przez co kilka miesięcy trwała u mnie jej socjalizacja. Ale po kilku tygodniach przestała się chować pod łóżkiem i minął lęk przestrzeni.
W międzyczasie odszedł Gucio. Skoro były trzy, to dwa stanowczo za mało. Znów z Kociej Chatki przyjechała kotka Efisia. Ona również została wyciągnięta ze schroniska, była bardzo chora, koci katar, jeszcze u mnie kontynuowałam leczenie.
Jak są trzy, to miejsce dla czwartego białaczkowego też się znajdzie. Do tej decyzji dojrzewałam dłużej. Przejrzałam kociarnię i dostrzegłam Marusię od Ewar. Dziewczynka jest z nami od jesieni.
W lutym dołączył Karolek. Działkowy dzikus, którego złapałam tylko na czas leczenia i przechowania w ostre mrozy. Białaczka wykluczyła jego ponowne wypuszczenie na wolność
Czesio[*]




Tania




Efisia




Marusia[*]




Jasio




Mały kącik pamięci:
Guciaczek




Karolek



