Kermiś wyjechał z Korabiewic w styczniu dzięki fundacji Jokot


Kermiś jest kotkiem przekochanym. Ma najszybciej włączający się traktorek, jaki spotkałam...






Kermiś trafił do mnie bardzo chory, ale przez te 5 tygodni zrobił ogromne postępy. Wyleczyliśmy kk, znacznie polepszył się stan uszek, w których było zapalenie po-świerzbowe, pozbyliśmy się życia wewnętrznego.
Kotek na początku niestety siuśkał po mieszkaniu. Przypuszczam, że robił to ze stresu, bo w domu miałam wtedy na DT koteczkę, z którą Kermiś bardzo się nie lubił... od mniej-więcej tygodnia mamy z posikiwaniem spokój. W okresie, kiedy jeszcze posikiwał, udostępniałam mu kuchnię, korytarz i łazienkę, pokój zamykałam, i wydawał się zadowolony.
Kermiś szuka na te 2 tygodnie domku, który będzie w stanie poświęcić mu 30 min dziennie, bo mały wymaga kilku ważnych acz nieskomplikowanych czynności: raz dziennie czyszczenie uszków i zakroplenie Surolanu, raz dziennie przemywanie paluszka w tylnej łapce (na którym jest strupek po ropniu) Rivanolem. Za tydzień chłopak powinien dostać ostatnią dawkę środka odrobaczającego. Kermiś ma też lekkie zapalenie pęcherza. Na razie bez leków, ale trzeba by obserwować, jak się czuje...
Gwarantuję, że wezmę Kermisia z powrotem po swoim powrocie. Na te 2 tygodnie zapewnię domkowi karmę i wszytskie potrzebne leki... czy znajdzie się ktoś, kto może pomóc?
Wyjeżdżam w niedzielę rano! Bardzo Was proszę o pomoc!