Ja wiem, Ewar, że ilość chorób i śmierci jest adekwatna do ilości zwierząt jaką się zajmuję. Tylko, że świadomość tego, niczego nie ułatwia. Stety czy niestety życie toczy się dalej.
Na działkach przygotowuję koty do wiosennych sterylizacji. Odrobaczam kogo popadnie fenbenatem, Kasię już odpchliłam. Szarotę, Romeo i jeszcze kilka kotów dam radę odpchlić FipRexem, z resztą będzie trudniej, ale przynajmniej legowiska w budach ich odpchlę. Kasi muszę kupić coś extra bo zauważyłam niedawno u niej na futrze człon tasiemca. Odpchlanie teraz najważniejsze, gdyż to pierwszy etap rozwojowy tasiemca, więc dopóki nie uporam się z pchłami, trudno będzie na stałe pozbyć się go.
Ciąć będę każdego kto mi nieopacznie wpadnie w klatkę łapkę. Za karę. Jakieś kocie łobuzy przychodzą mi na jedną z działek i tryskają hormonami na plastikowy (na szczęście plastikowy) dozownik. Dziś radośnie złapałam pokrywę dozownika, by dosypać karmy i nagle poczułam coś mokrego pod palcami. A fuj. Konsekwencje poniosą wszyscy. Kara będzie okrutna.
http://youtu.be/KeLNspiSNtk - rozśpiewany działkowy Romeo
http://youtu.be/SXE7LtT-tO4 - i jeszcze raz Szarota i Romeo