Długiś zjawił się u nas 5 lat temu. Nie był szczeniakiem ,miał koło roku i zadziwił nas nie tyle niebiskimi oczkami i wyjątkową urodą ,ile tym,że z nerwów nie wysikał się przez jakieś półtora dnia.Wychodził do ogródka,się bardzo cieszył i wracał nic nie robiąc.I kiedy już oszalałe ze stresu Kotkinsy chciały jechac do weterynarza i ratowac psinę, ktoś odkrył pod ławą w kuchni jeziorko...nie-morze psich siuśków.
To już było wiadomo jedno: trafił się nam egzemplarz niezwykły.
Kiedy po kilku tygodniach zaczął nam zjadac buty, zawsze po jednym z pary- wiedzieliśmy,że trzeba COŚ zrobic (ewentualnie przestac byc drobiazgowym w kwestii noszenia butów "od pary").Pies powinien miec towarzystwo.
I tak pojawił się pierwszy jamniczy kot.
Felix przybył dumnie jako kociak prawie trzymiesięczny.Kupiliśmy go-zupełnie nieświadomi- z pseudohodowli.Z tą pseudo mieliśmy miec jeszcze do czynienia ,choc w gorszych okolicznościach...ale o tym potem.Fel jest rudy i jest bri.Pierwszy dzień Felka...Meloś z bliżej nieznanych przyczyn uznał,że koszyczek w którym kotka przywieźliśmy jest właśnie kotkiem.Stał przeto przed koszyczkiem i szczekał monotonnie kilka dobrych godzin.Koszyczek był już baaaardzo pusty- kociak udał się zwiedzac mieszkanie niezauważony przez psa.
Fel szybko stał się ukochanym przyjacielem jamniora.
Jamniś wycierała brutalnie podłogę kocim ciałkiem, nosił Felisia w zębach(a potem pluł kłakami na prawo i lewo)...zaś ten był cały zachwycony tą jamniczą opieką.Zachowywał się jak żona maltretowana iw dodatku-maltretowaniem zachwycona!!
Chłopaki są przystojne jak malowanie:)
Tak wyglądają:

Uploaded with ImageShack.us
Uploaded with ImageShack.us

Uploaded with ImageShack.us