» Śro sty 04, 2012 13:33
Kicia choruje na wszystko po kolei... Powtorka po roku ;( ;(
Witajcie,
Wiem, że to pewnie najdłuższy post, jaki widzieliście, ale bardzo potrzebuję Waszej pomocy – mamy z mężem 2 koty: 3-letnią Kicię i 2-letniego Małego. Kicia od kilku miesięcy choruje na co tylko się da, a nasza Wetka, u której leczę koty od lat chyba nie daje sobie z tym rady… Ja jestem w 8. miesiącu ciąży i jestem już na skraju załamania nerwowego, zatruwam siebie i dziecko hormonami stresu, bo z Kicią raz jest lepiej, raz gorzej, więc huśtamy się na tej emocjonalnej huśtawce już dobre 3 miesiące. Chciałabym, żebyście polecili mi jakiegoś świetnego Weta w Warszawie, może specjalistę (no właśnie, tylko w jakiej dziedzinie – zaraz się przekonacie, że to nie takie proste…) Zacznę po kolei:
Koty (europejskie) są wzięte od ludzi, z mieszkań/domów, nigdy nie wychodziły, choć ich matki, owszem, były wychodzące. Kicia jest u nas od kiedy miała 3 m-ce, rok później dołączył Mały, wówczas 2-miesięczny. Kicia jest wysterylizowana. Koty żyły w zgodzie i miłości, póki Mały nie zaczął dojrzewać, wtedy zaczęło się „dosiadanie” Kici, gryzienie w kark i tego typu akcje. Mały po kastracji trochę się uspokoił, ale wciąż zdarza mu się co najmniej raz dziennie jej dokuczyć – zaczepki, podgryzanie, czasem ewidentnie jako zachęta do zabawy („mycie wstępne”), czasem dość agresywne. Od dłuższego czasu zatem Kicia za nim nie przepada, buczy gdy on się zbliża, itp. Jest przez niego zastraszona, ale nie do tego stopnia, żeby nie pozwalało jej to normalnie funkcjonować.
W sierpniu 2011 zauważyliśmy, że Kicia ma brzydkie zęby, po wizycie u Weta okazało się, że 1 trzeba wyrwać, resztę oczyścić. Zabieg w narkozie miał miejsce 26.08.11.
Miesiąc później Kicia przez cały dzień wymiotowała pianą (w sumie ok. 7 razy). Następnego dnia z samego rana poszliśmy do weta, pobraliśmy krew. Wyniki były następujące (data: 26.09.2011):
Morfologia
Leukocyty 16,20 G/l (min 6,0 max 20,0)
Erytrocyty 9,45 T/l (6,5-10)
Hemoglobina 7,95 mmol/l (6,21-9,31)
Hematokryt 0,41 l/l (0,30-0,45)
MCV 44 fl (39-55)
MCHC 19,2 mmol/l (18,6-22,3)
Płytki krwi 359 G/l (300-800)
Obraz krwinek białych
Segmentowane 77% (35-75)
Limfocyty 23% (20-55)
Biochemia
AspAT 98 U/l (6-44)
AlAT 269 U/l (20-107)
ALP 16 U/l (23-107)
Glukoza 80 mg/dl (100-130)
Kreatynina 1,4 mg/dl (1,0-1,8)
Mocznik 37 mg/dl (25-70)
Białko całkowite 105 g/l (60-80)
Lekarz stwierdził, że Kicia ma zapalenie wątroby, dał jej jakiś zastrzyk (nie jestem w stanie rozczytać, co), kazał karmić karmą wątrobową (kupiłam Trovet HLD) i dawać Esseliv duo 2x dziennie po tabletce.
Początkowo Kicia chętnie jadła karmę, z tabletek wysypywałam proszek i mieszałam z jedzeniem – też się udawało. Potem jednak zaczęły się kłopoty z apetytem, które trwały aż do niedawna. Po konsultacji z „naszą” Panią Wet w tej samej klinice (ona prowadzi Kicię do teraz), okazało się, że Kicia się najprawdopodobniej czymś zatruła. Dostaliśmy lek Heparenol, w płynie. Podawaliśmy jej go regularnie przez ok. 2 m-ce, 1-2 ml dziennie, wieczorem.
W międzyczasie pod koniec października odwiedziła nad pani behawiorystka i specjalistka od terapii kroplami Bacha („znaleziona” zresztą na tym forum ), ponieważ postanowiłam zrobić porządek z kocimi walkami przed urodzeniem się dziecka. Przez ok. miesiąc podawałam kotom krople, Kicia dostawała następującą mieszankę: śliwa wiśniowa, tysiącznik pospolity, okrężnica bagienna, kroplik żółty, modrzew europejski, jabłoń płonka.
Wprowadziliśmy również trochę zmian w domu – codzienna zabawa z Małym, mieliśmy również karmić koty w ten sposób, aby jedzenie nie stało cały czas w misce. Tego jednak po pewnym czasie przestałam się trzymać, ponieważ z apetytem Kici i tak było kiepsko i pomyślałam, że jeśli najdzie ją ochota na jedzenia akurat jak miska będzie pusta, będzie szkoda.
Muszę tu wspomnieć, że Kicia od dłuższego czasu chudła: w czerwcu 2011 ważyła 3,9kg i to była jej normalna waga, w okresie pierwszych problemów z wątrobą ważyła już około 3,1 kg, potem schudła do 2,5kg, a teraz waży ok. 2,2-2,3 kg. Jest POTWORNIE chuda.
Nie zauważyłam, żeby krople w jakikolwiek sposób poskutkowały, zresztą może nie było to najlepszy okres na podawanie ich…
Po dwóch miesiącach powtórzyliśmy badania, oto wyniki z 26.11.11:
KREW
Morfologia
Leukocyty 22,80 G/l (min 6,0 max 20,0)
Erytrocyty 5,45 T/l (6,5-10)
Hemoglobina 5,65 mmol/l (6,21-9,31)
Hematokryt 0,28 l/l (0,30-0,45)
MCV 51,6 fl (39-55)
MCHC 20,1 mmol/l (18,6-22,3)
Płytki krwi 107 G/l (300-800)
Obraz krwinek białych
Segmentowane 68% (35-75)
Limfocyty 32% (20-55)
Obraz krwinek czerwonych
Anizocytoza - nieznaczna
Biochemia
AspAT 90 U/l (6-44)
AlAT 48 U/l (20-107)
ALP 25 U/l (23-107)
Glukoza 81 mg/dl (100-130)
Kreatynina 1,2 mg/dl (1,0-1,8)
Mocznik 39 mg/dl (25-70)
Białko całkowite 119 g/l (60-80)
Bilirubina całk. 0,6 mg/dl (0,5-1,2)
Albumina 30 g/l (27-39)
Cholesterol 147 mg/dl (77,4-201,2)
T4 27 ng/ml (10-30)
fT4 1,3 ng/dl (1-3)
MOCZ
Gęstość wzgl. 1,044 (1,025-1,060)
Barwa moczu żółta
Przejrzystość – mętny
Odczyn – obojętny
Białko – ślad mg/dl
Glukoza, ketony, barwniki krwi, barwniki żółciowe – nieobecne
Urobilinogen – w normie
Osad moczu – D. obfity, żółty, st.
Nabłonki wielokątne – nieliczne w prep.
Nabł. Okrągłe – pojedyncze w prep.
Leukocyty 0-2 wpw
Erytrocyty 0-1 wpw
Opis: świeże
Wałeczki szkl. Ziarniste, wałeczki drobnoziarniste – pojedyncze w prep.
Kryształy – nie znaleziono
Flora bakteryjna – obfita
Kulki tłuszczu – nieliczne w prep.
Po tych badaniach przestaliśmy dawać Kici ten lek na wątrobę, ponieważ lekarka stwierdziła, że wątroba jest już uratowana i nie ma sensu Kici męczyć lekiem. Zmartwiła ją natomiast lekka anemia i mała ilość płytek krwi. Aby wykluczyć problemy ze śledzioną (jeśli dobrze pamiętam, kompletnie się na tym nie znam), zrobiliśmy Kici USG jamy brzusznej. Na usg widać było, że wątroba jest OK, choć swoje przeszła, że nerki OK (choć w jednej z nerek jedna z miedniczek była leciutko powiększona), że pęcherz OK, śledziona OK. Ogólnie USG było naprawdę dobre.
Zaraz po badaniach Kicia się przeziębiła – zapalenie zatok. Kichała ze 2 dni, a my to ignorowaliśmy, bo my i Mały też kichaliśmy – mieliśmy w tym czasie zepsuty odkurzacz i naprawdę, było czym kichać. W końcu mąż poszedł z nią do weta, tam dostała zastrzyk i antybiotyk w tabletkach, który jej podawaliśmy. Na karteczce mam zapisane odnośnie tych zastrzyków takie nazwy: Tolfedyna, Enrobioflox.
Kilkanaście godzin po tej wizycie Kicia nie wyglądała najlepiej, oko miała do połowy zasłonięte 3. Powieką, kiwała się na boki, itp. Ponadto, ok. 3 dni po tym, jak zaczęliśmy dawać jej ten antybiotyk (to samo co Enrobioflox tylko w tabletkach ponoć), straciła apetyt jeszcze bardziej niż przedtem. Totalne niejedzenie. Karmiliśmy ją ze 2-3 dni ze strzykawki Convalescence’em, po czym wetka kazała nam odstawić antybiotyk (w sumie był podawany 6 dni). Po odstawieniu apetyt trochę się poprawił, ale pojawił się inny problem – wylew do oka. Pojechaliśmy na SGGW zmierzyć jej ciśnienie ogólne, jednak to było w normie, nawet stosunkowo niskie jak na kota w stresowych warunkach. Dostaliśmy namiary na klinikę okulistyczną dla zwierząt, ale mieliśmy wylewowi dać trochę czasu, w razie gdyby postanowił się sam rozejść. Tak się też stało – po dwóch tygodniach oko wyglądało jak nowe.
Po pewnym czasie z Kici apetytem znów było gorzej, więc wetka kazała nam znowu podawać Heparenol, to pomogło, apetyt wrócił. W miarę.
Przez kolejne 2-3 tygodnie było wszystko ok – Kicia powoli stawała się coraz bardziej ruchliwa, mniej apatyczna. Ale zaczęła wymiotować w nocy. Co noc tylko 1 mały rzyg z piany. Nic więcej. Wetka kazała podawać jej siemię lniane (nie dałam rady) lub Ulgastran (podaliśmy ze 3-4 razy). W okolicach świąt Bożego Narodzenia Kici apetyt zaskakiwał nas wszystkich, zrobiła się żarłoczna, aż miło. Do tego znów kontaktowa jak dawniej, nie leżała już tylko w okolicy kaloryfera, ale znów była bardziej ruchliwa.
30.12.11 poszliśmy z kotami na odrobaczanie i szczepienie. Kici nasza wetka nie zaszczepiła – bo jeszcze bardzo chuda (wciąż nie przekroczyła 2,5 kg), tylko odrobaczyła milbemaxem. Za to zwróciła uwagę na jej bladość. Temperatura Kici wynosiła tylko 35,9 stopni! Kazała nam ją w ciepełku położyć. Ponadto Kicia była MEGA odwodniona, więc dostała kroplówkę z NaCl. Jednak jeszcze tego samego wieczora Kicia zaczęła się zataczać jak pijana, nogi jej się plątały. Szybko wróciliśmy do przychodni, pobraliśmy krew. Nazajutrz, w sylwestra wyniki były takie:
KREW
Morfologia
Leukocyty 12,20 G/l (min 6,0 max 20,0)
Erytrocyty 2,41 T/l (6,5-10)
Hemoglobina 2,61 mmol/l (6,21-9,31)
Hematokryt 0,13 l/l (0,30-0,45)
MCV 53,9 fl (39-55)
MCHC 20,1 mmol/l (18,6-22,3)
Płytki krwi 260 G/l (300-800)
Obraz krwinek białych
Segmentowane 69% (35-75)
Limfocyty 31% (20-55)
Obraz krwinek czerwonych
Anizocytoza, oligochromia – nieznaczna
Zapadła szybka decyzja o przetaczaniu krwi. Niestety żaden bank w Warszawie nie dysponował tego dnia kocią krwią, więc dawcą został Mały. Przetoczono od niego 50 ml krwi. Weterynarz, od 10lat prowadzący bank krwi, który pomagał naszej wetce przy transfuzji, zdiagnozował, że te wyniki to efekt zatrucia. Zaczęliśmy gorączkowo myśleć, jedynym podejrzanym była Poinsecja-Gwiazda Betlejemska. Nigdy nie widziałam, żeby Kicia przy niej majstrowała, ale to że czegoś nie widziałam, nie znaczy że tego nie było…
Dodatkowo Kicia przez 2 noce miała rozwolnienie i waliła po jednym porządnym rzygu. Śmierdzące były te wymiociny prawie jak kupy.
Po zabiegu Kicia przestała trzymać mocz, a nogi jeszcze bardziej jej się „poplątały”. Tzn. chodziła, wskakiwała, gdzie chciała (choć od kiedy tak bardzo schudła dość często zdarzało jej się spierniczyć podczas próby wskoczenia na blat kuchenny). W poniedziałek 02.01.12 znów pobraliśmy krew (i znów kroplówka z NaCl), a że okazało się, że pęcherz mimo tego ciągłego „pokapywania” jest pełen, wetka wycisnęła i oddała do badania także siki. Wyniki:
KREW
Morfologia
Leukocyty 13,40 G/l (min 6,0 max 20,0)
Erytrocyty 5,05 T/l (6,5-10)
Hemoglobina 5,03 mmol/l (6,21-9,31)
Hematokryt 0,27 l/l (0,30-0,45)
MCV 53,6 fl (39-55)
MCHC 18,57 mmol/l (18,6-22,3)
Płytki krwi 254 G/l (300-800)
Obraz krwinek białych
Kwasochłonne 2% (2-12)
Pałeczkowate 8% (0-3)
Segmentowane 54% (35-75)
Limfocyty 36% (20-55)
Obraz krwinek czerwonych
Anizocytoza - nieznaczna
Biochemia
AspAT 122 U/l (6-44)
AlAT 90 U/l (20-107)
ALP 30 U/l (23-107)
Glukoza 85 mg/dl (100-130)
Kreatynina 0,9 mg/dl (1,0-1,8)
Mocznik 63 mg/dl (25-70)
Białko całkowite 112 g/l (60-80)
Bilirubina całk. 0,7 mg/dl (0,5-1,2)
Albumina 28 g/l (27-39)
MOCZ
Gęstość wzgl. 1,031 (1,025-1,060)
Barwa moczu żółta
Przejrzystość – dość mętny
Odczyn – obojętny
Białko – 81 mg/dl
Glukoza, ketony, barwniki krwi, barwniki żółciowe – nieobecne
Urobilinogen – w normie
Osad moczu – D. obfity, żółty, st.
Nabłonki wielokątne – nieliczne w prep.
Nabł. Okrągłe – pojedyncze w prep.
Leukocyty 0-1 wpw
Erytrocyty 0-2 wpw
Opis: świeże
Wałeczki, kryształy – nie znaleziono
Flora bakteryjna – dość obfita
Teraz Kicia wciąż ma wilczy apetyt, jest żywa, bardzo przytomna, ale… Nie trzyma moczu, a w kuwecie nie była już dawno (chyba się poddała, po tym jak jednego razu weszła do niej kilkanaście razy z rzędu i nic nie wysikała). Mocz sączy się po kropelce, kiedy ona leży, a przy wysiłku lub stresie (Mały…) leci trochę bardziej obficie. Generalnie, mamy cały dom zasikany, nie nadążam z wycieraniem… Wczoraj wieczorem podczas jednej z „zaczepek” Małego Kici wypadły też 2 bobki. Suche, kształtne, ale miały na sobie troszkę gęstego śluzu.
Wczoraj odbierając wyniki powiedziałam wetce ze martwię się o te jej nogi (jest coraz gorzej! Już nie ma mowy o wskakiwaniu na blat, a nawet taboret stal się wyzwaniem…). Dostałam na razie 3 tabletki leku przeciwbólowego i przeciwzapalnego Onsior (jedną podałam dobę temu, drugą przed chwilą), bo pomyślałyśmy, że może to jakiś uraz, którego się nabawiła spadając z blatu czy coś…
Pewnie nie podałam jeszcze wielu istotnych informacji, ale ten post to już i tak chyba najdłuższy post świata i pewnie mało kto go przeczyta…
Moja prośba do Was jest taka – zasugerujcie mi jakiegoś superweta w W-wie… Poszłabym też do specjalisty, ale nawet nie wiem do jakiego – hepatolog, hematolog, onkolog, neurolog???
Czuję, że za tym wszystkim kryje się jakaś jedna przyczyna, ale boję się o tym pomyśleć nawet, dlatego kiedy nasza wetka leczy każdą z tych przypadłości osobno wychodzę od niej pocieszona i nie dopuszczam myśli, że może być inaczej… Ona wie, że ja bardzo się Kicią przejmuję, że gdyby się okazało najgorsze, to… Może nie chce mi powiedzieć, bo jestem w ciąży???
Martwię się też, że jeśli przyczyną złych wyników sprzed transfuzji nie było zatrucie, to całe przetoczenie pójdzie na marne, jeśli nie będziemy leczyć przyczyn…
Ostatnio edytowano Śro lut 27, 2013 19:16 przez
mephala, łącznie edytowano 2 razy