Mam na DT (już właściwie) przedszkolaka, na którego czeka DS. Mały mi się rozchorował - nie zdążyłam zaszczepić. Zaczęło się ponad 2 tygodnie temu wysoką gorączką, 40,5 st. C, podnoszącą się z powrotem po dobie. Potworny ból gardła, które okazało się koloru malinowego (mały piszczał przy przełykaniu). Był Synolox, który niewiele pomógł, potem Unidox z Baytrilem, teraz osłonowo Ceporex, dziś podałam 3 dawkę Zylexisu, daję Lakcid. W międzyczasie Kubuś rzygnął glistami, więc było dodatkowe na cito odrobaczania Aniprazolem, bo robale go osłabiały. Gardło się wyleczyło, gorączka po tygodniu spadła, ale zaczęły się nadżerki. Karmię małego już drugi tydzień przez strzykawkę, dopajam. Nadżerki są na języku (sporo), na wargach, na nosku (wczoraj jedną rozkrwawiła mu techniczka czyszcząc nosek z kataru

). Nosek smaruję Atecortinem. Nadal jest katar (chyba już mniejszy, bo jak mały budził się po nocy kilka dni temu, to miał gila aż na brodzie). Sam nie je, nie pije - dziś wetka go oglądała i powiedziała, że na razie się nie zapowiada, żeby sam jadł, bo w pysiu bałagan nadżerkowy. Na nosku, pod noskiem z nadżerek zrobiły się strupy (jeden to wynik wyżej opisanego czyszczenia noska).
Co jeszcze mogę zrobić, co jeszcze mogę podać? Nadal furczy w nosku, który jest w strupach. Mokre ręczniki non-stop wiszą na kaloryferach.
Nie wiem, czy to możliwe, ale po mlecznym Convie Kubuś robi czarne kupki? Czy to możliwe, że to od tej mieszanki? Boję się, że podkrwawia gdzieś wyżej z przewodu pokarmowego.
Przy rozwodnionym Recovery mały gorzej przełykał, więc wróciłam do mlecznego Conva.
Może ktoś ma jakiś pomysł?
Może jest jakiś wątek o leczeniu calici? Sama nie mogę znaleźć...