bardzo agresywny kot pomocy

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lis 27, 2011 20:59 bardzo agresywny kot pomocy

Witam wszystkich kociarzy,

potrzebuję Waszej pomocy i wiedzy w temacie związanym z agresją u kota. Postaram się opisać sytuację jaką mam w domu i co do tej pory ustaliłam w związku z agresją u mojej kotki.

Mam kotkę od ok 4 lat, adoptowałam ją gdy miała kilka miesięcy. Jest kotką niewychodzącą, ale niedawno udało mi się dostać kawałek ogródka i mam zamiar z nią wychodzić na szelkach do tego ogródeczka.
Kotka jest regularnie szczepiona i odrobaczana. Wagę ma idealną. Apetyt do tej pory w normie.

Przez 4 lata czyli od samego początku gdy zamieszkaliśmy razem, nie sprawiała żadnych problemów.Kotka jest miziasta, lubi spać na kolanach codziennie, sama się na nich mości, śpi (a raczej spała do tej pory) razem ze mną, pakując się pod kołdrę lub moszcząc się na niej :)

W mieszkaniu mieszkam razem z chłopakiem, nie ma tu dzieci,innych zwierząt, pracuję udzielając korepetycji w domu więc spędzam praktycznie cały dzień z kotką. Można by rzec,że razem z kotką dotrzymujemy sobie towarzystwo.

Wszystko się zmieniło gdy próbowałam wprowadzić inną kotkę (kilkumiesięczną) do mieszkania. Z tego powodu, że kocham koty i chciałam miłością tą podzielić się również z inną koteczką.

Próba dokocenia trwała przez ok pół roku, bezskutecznie. Od samego początku starsza kotka nie zgodziła się na towarzysza. Nie chcę tu opisywać jak wyglądało to dokocenie, w każdym razie nie poddawałam się dosyć długo, próbowałam wszystkich metod jakie tylko możliwe w tym temacie, jednak musiałam się poddać i udało mi się oddać małą kotkę do dobrego domu, z którym mam nadal kontakt. Być może mój opis tego nie oddaje tego, ale dużo łez mnie to kosztowało bo koteczkę zdążyłam już pokochać. Ale musiałam oddać :(

Piszę o tym dokoceniu bo z tym wiąże się problem z jakim borykam się od ok połowy roku. Od tamtej pory starsza kotka 5 razy zaatakowała mnie i chłopaka, zaczynając atak ode mnie i dopiero po mojej ucieczce kierując się na chłopaka. Ataki nie są poprzedzone żadnymi objawami, a pierwszy dotyczył sytuacji kiedy oddzielałam dwie kotki od siebie rzeczą trzymaną w ręku (ciuchem). Kotka mała uciekła do pokoju i została w ten sposób odizolowana od kotki starszej, która wtedy rzuciła się na mnie i potem na chłopaka próbującego oderwać ode mnie wczepioną kotkę.

Kotki młodszej od kilku miesięcy u nas nie ma, ale ataki od tamtej pory się powtarzają. Za każdym razem kot jeży najpierw kitę, i wtedy się rzuca. Potrafi wcześniej się przymilać więc atak następuje z zaskoczenia. Ataki są bardzo niebezpieczne. Mam głębokie rany na nogach i rękach, kilka dni temu rozdarła mi nogawkę w spodniach dresowych i dorwała się do nogi. Udało mi się ją odrzucić nogą, odepchnąć drzwiami i zamknąć się w pokoju. Wtedy rzuciła się na chłopaka, który usłyszał moje krzyki. Dużo mogę o tym pisać, raz rzuciła mi się znienacka na twarz. Ale na szczęście bez pazurów. Chyba przez moment zastanawiała się co robić gdy ja w osłupieniu patrzyłam się na nią :( Siedziałyśmy wtedy razem na kanapie.

W ten czwartek był atak nr 4 a w piątek atak nr 5. Wcześniej powtarzały się one ok co 2 miesiące.

Po ataku nr 4 pojechałam z chłopakiem i kotką do weterynarza. Stwierdził, że kot ma zmiany w mózgu i nie mam wyjścia, ale muszę ją uśpić. Zapytałam, co z badaniem krwi, i innymi, może trzeba wykluczyć choroby narządów? odpowiedział : Nie ma sensu, po wyglądzie zewnętrznym kota nic się nie dzieje, nie łysieje, ma apetyt itp więc po co. Jedyne co, polecił chrupki na wyciszenie Royal Calm i po 2 miesiącach mam zobaczyć czy są zmiany u kota. Wróciłam do domu z chrupkami.

Następny dzień (piątek) polegał na tym,ze strasznie bałam się kota mając w pamięci wcześniejszy atak. Pewnie zachowywałam się nienaturalnie, wyciszyłam wszystkie dzwięki, siedziałam koło kota w bezruchu, a kot ze 3 razy jak juz wstałam i szłam gdzieś podskakiwał do mojej nogi, patrzył się, tak jakby się zastanawiał co robić, ja unikałam wzroku, i odchodził. Teraz wiem, że przymierzał się do ataku, który nastąpił znowu bez powodu wieczorem. W jednym momencie kita mu się najeżyła, chłopak powiedział : leć do łazienki się zamknąć, ja w sekundzie tam się znalazłam, a kot rzucił się na zamykane drzwi. Nie zdążył i rzucił się na chłopaka. Już skracając opowieść, chłopak dołączył do mnie po bitwie z kotem. Kot atakował go kilkakrotnie mimo iz chłopak 'odrzucał'. do momentu kiedy w końcu udało się chłopakowi uciec do łazienki. Za każdym razem po ataku wycie kota i dźwięki jak u dzikiego zwierza.

Następnego dnia poszliśmy do innego weterynarza, tam zrobili mu badanie krwi, wyszło wszystko ok, glukoza bardzo ładna. Lekarz wykluczył choroby narządów wewn. Po długiej rozmowie z weterynarzem, gdzie dokładnie wypytał on o ataki i przeszłość kota, po zbadaniu jego oczów i innych badaniach palpacyjnych kota, po zbadaniu odruchów itp. odrzucił chorobę mózgu i schorzenia typu neurotycznego (w przeciwieństwie do pierwszego weterynarza). Byłam gotowa jechać na tomografię mózgu kota do innego miasta, koszty, chociaż wysokie, nie grają roli, ale lekarz odradził. Jest pewny swojej diagnozy, rozmowa z nim bardzo różniła się od rozmowy z wcześniejszym weterynarzem. Przede wszystkim bardzo długo rozmawialiśmy z nim, a lekarz był bardzo zaangażowany w te sprawę.
Zatem agresja związana jest z tą nieudaną próbą dokocenia. Agresja, która była kierowana na małego kotka została przerzucona na mnie i chłopaka. Kot ma charakter bardzo dominujący, jest kotem, który walczy w tej chwili o swój teren, a chwili kiedy udało mu się nas skutecznie zaatakować (uciekamy za każdym razem) już nie cofniemy. Kot zwyciężył na całej linii, będzie nas nadal atakował ,a zmiana tego jest bardzo mała. :( Zapytał czy chcemy walczyć o niego? Wg weterynarza szanse są minimalne. I przepraszał nas za to, że mówi o uśpieniu kota, ale wg niego zmiana charakteru kota jest bardzo trudna, ataki kota będą się powtarzać i będą coraz bardziej niebezpieczne a życie w zagrożeniu już nie wchodzi w rachubę. Ja i chłopak po tym 2krotnym ataku bardzo się kota boimy, co dodatkowo nakręca kota. Drugie rozwiązanie,które podał to leczenie lekami chociaż zastrzegł, że to nie gwarantuje,że kot nie będzie atakował. Może być tak, że to nic nie zmieni.
Przepisał kotu lek antydepreyjno-uspokajający.
Wyszłam z gabinetu bo zaczęłam ryczeć. 2 lekarzy sugeruje uśpienie. W necie czytam o takich przypadkach i co? uśpienie.
Pod gabinetem weterynaryjnym posiedziałam z kotkiem w transporterku w samochodzie rycząc i patrząc na kotkę. Nie chcę kotki usypiać, nie wyobrażam sobie tego, żeby przez moją głupotę (dokocenie) kotka miała umrzeć. I wtedy przyszło mi do głowy to co znalazłam tu na forum w poście u Dalii. Czepiam się tego jak ostatniej nadziei. Wiem, drastyczne to, ale przeczytałam,że Dalii pomogło wyrwanie kłów i pazurów u agresywnej kotki. Mając taką samą perspektywę: albo uśpienie, albo tę możliwość, wybieram jak Dalia... Wróciłam do gabinetu, i weterynarz powiedział, że jest to jakaś opcja w naszej sytuacji.Oczywiście w połączeniu z leczeniem tabletkami. Wykonują takie zabiegi, trochę opowiedział mi o tym (miał już innego pacjenta) i jutro dzwonię w tej sprawie. Jestem zdecydowana na 99,99%..
Proszę pomóżcie, podzielcie się wiedzą jeśli spotkało Was coś podobnego i jak sobie poradziliście.
Ja dziękuję Dalii za wpis o agresji u swojego kotka, na który trafiłam przypadkiem przeczesując internet i szukając pomocy. Tylko dzięki niemu moja kotunia nie poszła na uśpienie :(
Jeżeli przypadkiem Dalia czyta ten wpis, proszę napisz jak Twój kotek się teraz czuje? Co z agresją? Jakdaje sobie radę bez ząbków? Czy pazurki też ma usunięte?
Proszę o wpisy i nie potępiajcie mnie, że planuję taki zabieg. I tak czuję się winna bo gdym nie przyprowadziła młodszej kotki do domu ...Te kilka dni to koszmar. Ciąglę ryczę, teraz też, kotka w tej chwili odizolowana w pokoju, zamknięta na klucz. Miauczy... :( Jedzenia z tabletką nie ruszyła ani dziś, ani wczoraj. Więc pod koniec dnia łamię się i daję jej chrupki calm, które potem słyszę pod drzwiami jak chrupie.. Dziś w nocy błagające miauki typu : wypuście mnie...
Boję się zaufać kotce bo ma ona teraz dwie twarze, ale kocham ją tak mocno, że zrobię wszystko byleby tylko jej nie stracić :(
Aha, wg weterynarza Felliway, behawiorysta i inne tego typu metody na ten rodzaj i stopień agresji nie podziała. Agresja ma bardzo silne podłoże i jest mocno utrwalona. Ataki są b. niebezpieczne i muszę działać drastycznie.
Będę wdzięczna za każdy wpis

agnieszka33

 
Posty: 54
Od: Nie lis 27, 2011 19:38

Post » Nie lis 27, 2011 21:00 Re: bardzo agresywny kot pomocy

podniosę
Mały kociak szuka lokum na parę dni.

kotx2

 
Posty: 18414
Od: Wto sty 25, 2011 16:23
Lokalizacja: Zabrze

Post » Nie lis 27, 2011 21:21 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Matko, co za koszmar!
Współczuję serdecznie, niestety nie potrafię pomóc :(

edit: może napisz pw do Dalii?
[/url]Obrazek
Kupując w naszym sklepie pomagasz zwierzakom. Sklep SzopFilantrop. Karmy dla kota, żwirek, karmy dla psa, akcesoria dla zwierząt
Fundacja Stawiamy na Łapy

mikela

 
Posty: 1224
Od: Czw sty 13, 2011 20:33
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 27, 2011 21:40 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Dzięki, właśnie wysłałam, tzn. nie mam pewności bo w katalogu 'wiadomości prywatne' mam info 'do wysłania' zamiast w katalogu 'wysłane'. Chociaż kliknęłam 'wyślij'. .. hmm
Mam nadzieję, że jeśli pozbawię kotka jego broni czyli pazurków i zębów uda się nam dalej razem bezpiecznie mieszkać, nawet jeśli ataki nie zostaną wyleczone lekami ... Innego wyjścia nie widzę i cała moja nadzieja w tym rozwiązaniu.
Z tego co pamiętam z wątku o kotku Dalii,bodajże Oskar (?) ma na imię, to mieszkają sobie razem bez problemu a ataki, mimo, że się powtórzyły jeszcze kilkakrotnie, potem zniknęły. Nie wiem czy Oskar był leczony farmakologicznie.
Będę informować na bieżąco o tej historii,może też komuś pomogę tym wpisem z podobną sytuacją.

agnieszka33

 
Posty: 54
Od: Nie lis 27, 2011 19:38

Post » Nie lis 27, 2011 21:46 Re: bardzo agresywny kot pomocy

nie usuwajcie pazurów,absolutnie.
w USA,gdzie jest to popularne jest to jedna z głównych przyczyn agresji kota,częściej gryzą,szczególnie koty u których ten zabieg przeprowadzono później niż w 3mies życia.
poza tym,nie tylko usuwacie pazury,ale też jeden paliczek.to już amputacja.
ObrazekObrazekObrazek

Koszmaria

Avatar użytkownika
 
Posty: 6233
Od: Pon lut 04, 2008 1:17
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 27, 2011 21:48 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Nie czytałam wątku Dalii, ale przeczytałam cały Twój post i przychodza mi do głowy 2 rzeczy.

Pierwsza: usunięcie kłów i pazurków skutkuje tylko tym, że poprzez ataki nie stanie Wam się krzywda, nie bedzie po prostu narzędzia którym kot to wykonuje.
Czytałam tu na forum wpis dziewczyny z innego kraju, która miała kota i usunieto jej pazurki, robi sie to z częścią kości palców, ponoć w Polsce niedozwolone. Kot ten jest okaleczony, zdaje się, że sika w różne miejca i może to mieć podłoże psychologiczne z powodu braku 100% zdolności wspinania sie itp.

Drugie: myslę sobie, że kot Was opanował całkowicie, uciekanicie przed nim,a on wie, że się go boicie, jednym słowem kot rządzi. Nie wiem czy by to pomogło, ale ja bym spróbowała w przypadku ataku złapać go przytrzymać, żeby nie mógł się ruszyć, wyrwać z uścisku, można owinąc go w koc czy coś w tym stylu, żeby się nie mógł wyrwać i nie puścić dopóki się całkowicie nie uspokoi, agresja dopóki nie minie. Tak się robi z psami, wiem, że kot to zupełnie inne stworzenie, ale koty sa bardzo mądre, i doskonale bedzie wiedział, że to jego atak poskutkował jego zatrzymaniem i konsekwencjami, bo w innych sytuacjach tak się nie zachowujecie. Spróbujcie tego, nie zaszkodzi Wam. Można jeszcze sie umówić ze zwierzecym behawiorystą. Z operacja bym sie naprawdę wstrzymała...
Powodzenia :)
Obrazek

Amanli

 
Posty: 722
Od: Wto sie 23, 2011 17:23
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 27, 2011 21:51 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Krople Bacha pomagają.
Należałoby też generalnie wysprzątać mieszkanie, żeby definitywnie zniknęły wszelkie zapachy tamtej kotki.
Nie poddawaj się, bo to jest sytuacja, która minie. Jeśli nie możesz odizolować kotki w osobnym pomieszczeniu, to może klatka wystawowa byłaby rozwiązaniem, zanim nie zadziała terapia.
NA PILNE LECZENIE KOTÓW Z CMENTARZA- KONTO
https://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=157308

mziel52

 
Posty: 15186
Od: Czw gru 27, 2007 20:51
Lokalizacja: W-wa Śródmiescie

Post » Nie lis 27, 2011 21:52 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Jeszcze dla pewności teoretycznie można zbadać hormony, ale też nie lokowałabym w tym większych nadziei, to niestety wygląda bardzo na kwestię psychiki :(
Wysprzątanie mieszkania, usunięcie zapachów, zmiana kuwety, misek, generalne odkłaczenie, dezynfekcja - też wydaje się dobre.

U nas behawiorysta doradzał też izolowanie kota w takiej sytuacji - nie że człowiek się chowa, tylko kot ląduje w oddzielnym, mniejszym pomieszczeniu, transporterze czy klatce.

Szalony Kot

 
Posty: 23304
Od: Pt wrz 24, 2010 13:01
Lokalizacja: Grodzisk Maz./ Warszawa

Post » Nie lis 27, 2011 22:07 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Dzięki za wpisy.
Chata wysprzątana na błysk,i to nie raz, tamtego kotka już długo nie ma u nas. Kuwety miały osobne i tamta powędrowała do nowego domku z małym kotkiem. Cokolwiek tamten kotek miał, zostało wyrzucone, kocyk powędrował z kotkiem. Pewnie zapachy eliminuję do tej pory.
Jeśli chodzi o obronę w trakcie ataku...Jedyną dla mnie szansą jest ucieczka i to bardzo szybka. To jest takie zaskoczenie, że nie ma szans. Poza tym atak kota jest cięższy i trudniejszy u przewidzenia niż u psa. Nawet wet mi o tym długo mówił chociaż nie musiał mnie do tego przekonywać. Być może źle opisałam te ataki, ale one są naprawdę drastyczne. Nie wiem jakim cudem udało mi się o nich zapomnieć (te wcześniejsze) i wierzyć, że to przejdzie tylko kot musi zapomnieć o tamtym kocie co tu był. Nie ma szansy żeby chwycić kota, przecież to się równa temu że zbliżam do niego twarz kiedy kot ma atak szału..Mój instynkt każe mi uciekać. Po prostu wiem, że nie mam szans.
Gdy kot atakuje w furii jest bardzo agresywny, bardzo niebezpieczny, zachowuje się tak jakby walczył o życie. Ja się tego teraz tak maksymalnie boję, że paraliżuje mnie jak sobie o tym przypomnę. Nie chciałam żeby to przybrało jakiejś paranoi z mojej strony i pewnie dlatego po ataku nr 4 na następny dzień nie izolowałam kota. Teraz sobie myślę, ale ryzykowałam..Kot i tak mnie zaatakował, zdążyłam tylko zobaczyć jak kita mu się zaczyna jeżyć...To dla mnie jedyny sygnał, który mam sekundę przed kocim atakiem.
Wet opowiadał mi podobne historie, mówił, że ludzie usypiają jak po kilku atakach takich jak u mnie, kot atakuje twarz, wczepia się w nią pazurami, a od oka okazuje się, że milimetr dzielił..Chyba wtedy sobie zdają sprawę co to jest, po prostu strach o własne kalectwo zwycięża.

agnieszka33

 
Posty: 54
Od: Nie lis 27, 2011 19:38

Post » Nie lis 27, 2011 22:19 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Oskarowi wyrwałam kły, pazury ma - jestem przeciwnikiem odpazurzania

kotka podczas ataku Was gryzie? drapie? wydaje z siebie jakieś dźwięki?
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

Post » Nie lis 27, 2011 22:26 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Kot w czasie ataku wgryza się i wczepia pazurami głęboko w ciało. Trudno go oderwać od siebie. Syczy, parska, burczy. Ale w trakcie walki, nigdy przed.
Na początku jeży mu się kita, potem jest błyskawiczny atak. Kot jest 3 razy 'większy'. Zachowuje się jak wściekłe zwierzę. Po ataku wyje pod zamkniętymi drzwiami, wydaje głębokie dźwięki, i dłuuugie miaułki wychodzące z głębi. W trakcie ataku ma wyszczerzone zęby, rzuca się cały czas, nie ucieka, atak jest do momentu kiedy mi uda się uciec do innego pokoju.

agnieszka33

 
Posty: 54
Od: Nie lis 27, 2011 19:38

Post » Nie lis 27, 2011 22:29 Re: bardzo agresywny kot pomocy

czy kotka jest wysterylizowana?
03.07.2010 ['] Prezes. Kocham Cię.
26.11.2020 ['] Murziłka
12.05.2022 ['] Tiger
22.03.2024 ['] NW SP Dongalas Glitne DSM


Dom bez kota jest jak człowiek bez duszy... Nie ma w nim życia.

Prawdziwa miłość nie potrzebuje słów. Albo milczy. Albo MRUCZY!

wistra

 
Posty: 9376
Od: Nie paź 08, 2006 17:11
Lokalizacja: Kraków

Post » Nie lis 27, 2011 22:35 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Felliway i inne metody, te mniej drastyczne, na pewno zastosuję, ale w połączeniu z tym leczeniem lekami. Wiem, że zabieg usunięcia zębów i pazurów nie wyleczy agresji, ale pozwoli nam funkcjonować póki jej nie wyleczymy. I nawet jeśli się nie uda i kot dalej będzie atakował, będziemy mogli dalej razem mieszkać a ja będę musiała 'zaakceptować' te ataki co mam nadzieję, że będzie realne gdy kot nie będzie mi zagrażał swoją bronią...
Zal mi kotki, przeze mnie będzie okaleczona, gdybym mogła cofnąć czas.. :( nigdy sobie nie wybaczę.

agnieszka33

 
Posty: 54
Od: Nie lis 27, 2011 19:38

Post » Nie lis 27, 2011 22:36 Re: bardzo agresywny kot pomocy

Jest wysterylizowana. Zapomniałam dodać, a to istotne.

agnieszka33

 
Posty: 54
Od: Nie lis 27, 2011 19:38

Post » Nie lis 27, 2011 22:41 Re: bardzo agresywny kot pomocy

agnieszka33 pisze:Kot w czasie ataku wgryza się i wczepia pazurami głęboko w ciało. Trudno go oderwać od siebie. Syczy, parska, burczy. Ale w trakcie walki, nigdy przed.
Na początku jeży mu się kita, potem jest błyskawiczny atak. Kot jest 3 razy 'większy'. Zachowuje się jak wściekłe zwierzę. Po ataku wyje pod zamkniętymi drzwiami, wydaje głębokie dźwięki, i dłuuugie miaułki wychodzące z głębi. W trakcie ataku ma wyszczerzone zęby, rzuca się cały czas, nie ucieka, atak jest do momentu kiedy mi uda się uciec do innego pokoju.

Oski atakował w ciszy, bez żadnych sygnałów wcześniej - wgryzał się
wyrwanie kłów jak wcześniej już ktoś napisał unieszkodliwia kota - nie jest w stanie pogryźć człowieka
kotu brak kłów zupełnie nie przeszkadza, normalnie sobie radzi z jedzeniem (wszystkiego: chrupki, mięso)
spotkałam się z opiniami ze wyrwanie kłów to barbarzyństwo ale dzięki temu Oski żyje (on był oddany do uśpienia z powodu agresji)
ale doskonale Cię rozumiem bo ja się też Oskiego bałam po tym jak mnie zaatakował
pogadajcie z weterynarzem - może kotkę potrzymać trochę na lekach i zobaczyć jak się będzie zachowywać w trakcie brania ich i po odstawieniu
wyrwanie kłów zostawiłabym na koniec - jako ostateczność
pazurów nie należy usuwać tylko obcinać - krzywy nimi wtedy nie zrobi
Obrazek

dalia

Avatar użytkownika
 
Posty: 17361
Od: Nie maja 09, 2004 16:08
Lokalizacja: Poznań

[następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: kasiek1510 i 44 gości