Byłam tam przypadkiem. Siedział przycupnięty na progu sklepu.
Podbiegł do mnie, jak tylko mnie zobaczył, wyciągając szyję i podnosząc do góry główkę.
Jest młody, jest śliczny, miziasty i łagodny i bardzo proludzki.
Panie w sklepie, które go trochę dokarmiają, powiedziały że siedzi tam już prawie rok.
Kocurek mimo tak długiego czasu jest pełen nadziei, biegnie do każdego człowieka z podniesionym ogonkiem, patrzy w oczy...
Widać jednak, że rok na ulicy zaczyna procentować, jego sierść zrobiła się matowa, ma pchły i kleszcze. Jak długo jeszcze ?