RATUNKU






Tu widać warunki kotów, w których mieszkają


Koty szukają w wyschłych liściach odrobimy ciepła

Kotki parkingowe te starsze mają 4 albo 5 miesięcy. Początkowo były 4 /trzy czarne i jeden szary pręgowany/. Po dwóch miesiącach tj. na początku sierpnia 2011 zniknęła matka ich matka /czarna koteczka/ i ten szary kotek młody. Pozostały trzy młode kociaki bez matki. Było lato więc nie było problemu. Kotki codziennie dokarmiałam, panowie z parkingu też troszkę dawali im "coś" jeść. To pozostałe resztki z obiadu a nawet nieraz kupowali suchą karmę. Kotki rosły, stawały się coraz bardziej przyjazne i coraz bliżej podchodzą do ludzi. Zniknięcie koteczki - ich matki i jednego malucha wytłumaczyłam sobie akcją jaka miała miejsce w Stargardzie w miesiącu sierpniu br. Wyłapywano wtedy bezdomne psy i koty. Aż tu niedawno bo 2-3 tygodnie temu, pojawiła się czarna koteczka i w liściach w zadaszonej rozebranego budynku części urodziła 4 kocięta. Jeden jest ciemno-szary w prążki a trzy tak jak poprzednio całe czarne. Parę dni temu chciałam sprawdzić ile ich jest więc weszłam do środka, dotykałam je - to takie miłe puchate kluseczki, szary w prążki zaczynał otwierać oczka. Koteczki są śliczne. Jednak gdy przyszłam na następny dzień kotków już w tym miejscu nie było, matka przeniosła je w miejsce niedostępne dla ludzi. Nie wiem jak ona tam wchodzi bo jest to taka "studnia" w kącie, tzn. miejsce otoczone płytą i liśćmi suchymi w torbach plastikowych. Robi się coraz bardziej zimno, szkoda mi koteczków. Chciałabym aby znalazły ciepłe domki i przyjaznych ludzi.