Moi rodzice mają Kacperka z bardzo nieskoordynowanymi ruchami. Chłopak ma w tym momencie 5 lat i świetnie sobie radzi w życiu.
Pewnego dnia do domu moich rodziców przybiegła obca kotka i się okociła. W miocie urodziły się dwa kotki, jeden zmarł od razu po urodzeniu, Kacperek przeżył, ale został odrzucony przez matkę po miesiącu. Był przeze mnie karmiony, dzięki czemu przeżył. Ale wyraźnie było widać, że nie wszystko z nim jest w porządku, ponieważ nie potrafił chodzić, wyłącznie leżał. Lekarz stwierdził wtedy, ze kociak jest zbyt mały na jakiekolwiek badania. Kiedy Kacperek trochę podrósł w końcu zaczął chodzić, ale chód ten nie wyglądał normalnie. Oprócz tego, że kociak kulał, to kręcił się dookoła własnego ciała, nie potrafił iść przez dłuższą chwilę w jednym kierunku i prosto. Dodatkowo cały czas ruszał główką. Miał też przepuklinę, połamany ogon, zniekształcone pazury, narośl w nosie i był wnętrem. Badania krwi oraz prześwietlenie nic nie wykazały, kotek nie chorował również na żadną chorobę wirusową. Diagnoza wetów była wtedy taka, że albo jest to porażenie mózgowe, albo wynik zatrucia ciążowego. Uwagę wetów zwrócił fakt, że miot liczył wyłącznie dwa koty, z których jeden zmarł od razu po porodzie. Kacper był leczony jakieś 3 miesiące, niestety było to 5 lat temu, dlatego nie potrafię w tym momencie przypomnieć sobie nazw leków (jest szansa, że jest to dostępne w kartotece komputerowej u weta). Dostawał leki codziennie. Efektem leczenia było całkowite ustąpienie nieskoordynowanych ruchów głową. Niestety pozostałe objawy zostały, czyli kot nadal kręci się dookoła siebie zanim uda mu się pójść we właściwym kierunku. Często stojąc podpiera się o ścianę. Minimalnie kuleje. Nigdy jednak nie obija się o meble, nie przewraca się i potrafi omijać przeszkody, potrafi biegać i wskakiwać na fotel/kanapę. Jednak dotarcie do celu zajmuje mu trochę więcej czasu niż zdrowym kotom, kiedy nie ma możliwości podparcia się o ścianę zazwyczaj od razu się kładzie.
Widzę Kacperka prawie codziennie i traktuję jak swojego własnego kota. Z perspektywy 5 lat jego życia uważam, że jest kotem szczęśliwym i że nic go nie boli. Naprawdę warto było o niego walczyć.
Oto Kacperek, dzisiaj jest oczywiście starszy

--->
