Wątek chcę poświęcić tym zwiarzątkom, których los potraktował bardzo obojętnie, surowo, okrutnie, bezlitośnie .... a którym w różny sposób udało mi się ( lub niestety nie) z pomocą innych osób pomóc.
Ważne jest to, aby okazać im choć kawałek własnego serca, bo same chętnie oddałyby je nam w prezencie.
Nie mam na myśli tylko spektakularnych akcji, ale również takie zwykłe i z pozoru niewiele znaczące - nawet jeśli była to tylko ostatnia miseczka ciepłego jedzenia ....
IM SIĘ UDAŁO
... Rudzia
... Miłośnica
... Nobi
... Picolo
... Rudi
... Mesi
... Minia

...Ptyś i Balbinka
... ich wątek adopcyjny viewtopic.php?f=13&t=134976Kotki z którymi odszedł kawałek mojego serca
...Niedźwiadku
do końca wierzyłam ,że się nam uda - wiem , że już nie cierpisz Jeżeli macie ochotę opowiedzieć o swojej przygodzie z kotem , ptakiem, psem to zapraszam do podzielenia się. Chętnie poczytam i o szalonych akcjach , jak i o tych sporadycznych "dowodach miłości"







O proszę .... myślę sobie , chłopak potrafi się ustawić w życiu. Aż 3 kobitki ściąga do siebie z różnych stron Szczecina / ta pani bowiem była na rowerze, poprzednia samochodem... / Zostawiłam budkę w krzakach, ale zauważyłam , że dzkusek po "obżarciu" się uciekł w pobliski opuszczony barak ... jeżeli nie zamieszka w nowej chatce - zabiorę ją i oddam do dypozycji kotce, która śpi pod za małą budką i ma 3 oseski do karmienia