A ta pięknota z Krzeszowic znalazła dom w piątek:
Gabrysia była najmniejsza z rodzeństwa, najbardziej dawała w kość naszemu wolontariuszowi, najbardziej groziła, że się nie oswoi, najbardziej warczała... Te najmniejsze z miotu tak mają, prawda? I oczywiście Rafał w ogóle nie chciał już jej oddawać
. To też jego pierwszy osobiście oddany tymczas, dwa wcześniejsze, które znalazły domy, przeniosły się najpierw do innych wolontariuszy.
Wszystkie czarne scenariusze dotyczące problemów z aklimatyzacją w nowym domu się nie sprawdziły... Aż... prawie przykro
. Bo kicia zaraz zaczęła mruczeć u nowych opiekunów i jakoś w ogóle prawie nie tęskniła
. W przeciwieństwie do Rafała
Miałam tak kiedyś ze swoim tymczasem Docikiem: dzikus był, tylko do mnie przychodził, nikogo nie lubił. A w nowym domu swojej Pani wystawił brzuszek do głaskania pierwszego dnia
.
Gabrysia zamieszkała z młodą koleżanką, Wandą. Wanda się oczywiście obraziła
. Śmiertelnie. Na szczęście dała się przekupić i złagodziła nieco rygor kary dla swoich Opiekunów. Dziewczyny na razie grają w łapki przez drzwi łazienki, ale już im się nie chce warczeć. Trzymajcie kciuki za spokojne poznawanie się ze sobą koteczek - to już jutro!