Przepraszam, że wyrwałam ze snu
, ale nie wiedziałam, że jest Pani chora i że śpi. Nie miałam zamiaru nikogo budzić, dlatego zadzwoniłam o 9. Może rzeczywiście byłam nadgorliwa i trzeba było zaczekać do południa, ale jak widzę "PILNIE" i "NA CITO", to sądziłam, że każda godzina ma znaczenie... Dodam tylko, że osoby, z którymi dotychczas miałam styczność w sprawach kotów (inni stali bywalcy miau) zawsze mówili, że jeśli chodzi o kota, można do nich dzwonić nawet w środku nocy; może stąd moje przekonanie że każdy taki telefon jest dla właściciela kota miły i że za każdy taki telefon jest wdzięczny tj. powie chociaż dziękuję.
Wybór kota jest dla mnie bardziej złożony, niż można to wywnioskować z chwili rozmowy... To nie chińska zalewana zupka, że wchodzę do sklepu po wegetariańską, a kupuję krewetkową, bo akurat innych nie ma na półce.
Zadzwoniłam po Lolka, dostałam propozycję innego kota; podziękowałam za nią i powiedziałam że będę w kontakcie. Nie zdecyduję się na adopcję Jagienki z powodu takiego, że moim zdaniem musi być jakaś nić porozumienia pomiędzy osobą oddającą kota do adopcji, a tym, kto go adoptuje. Uważam, że powinno być pomiędzy tymi osobami jakieś zaufanie, szacunek i odrobina sympatii. Plus chęć utrzymania choć minimum kontaktu na przyszłość. Dla dobra kota. Tu tego zabrakło; są natomiast bezpodstawne pretensje.
Nie ma co dyskutować o szczegółach. Najważniejsze, że Lolek ma dom, z mojej strony to tyle. Pozdrawiam raz jeszcze i trzymam kciuki za udaną przeprowadzkę