Jedno z osiedli domków jednorodzinnych w Poznaniu. Godzina 4 w nocy. Nad miastem burza, słyszę przeraźliwe miauczenie. Patrzę przez okno a tam siedzi przerażony kot. Wyszłam na dwór posiedziałam z nim do 6 rano. Burza przeszła wyszło słońce, dałam mu jedzenie i wodę. Zostawiłam na dworze w nadziei, że wróci skąd przyszedł. Ale niestety siedział tak dale. Obserwowałam go uważnie przez okno. Nagle patrzę wychodzi mój sąsiad i przegania go (kot był na jego posesji), pobiegłam na dwór ale zanim zdążyłam wyjść on polał KOTA gorącą wodą

Kot nie może u mnie zostać. Nie mogę mu dać DT. Nie wiem co mam z nim zrobić. Nie sądziłam, że kiedyś będę w takiej sytuacji

Błagam o jakiś kąt dla niego. Jak wystawię go na dwór to sąsiad go zabije. Niestety nie mam wyboru albo znajdę mu DT albo zawiozę do schroniska.
Kot jest bardzo miziasty, ciągle mruczy i ociera się. Lgnie się do każdego człowieka i właśnie przez to wiem, że nie da sobie rady.
