Witajcie,
Z tej strony nowy dom Alusia
Od czego tu zacząć?
Aluś - jest typowym facetem po przejściach, może początkowo nieufny, może trochę szorstki w obejściu, może najpierw musi lepiej kogoś poznać, żeby się zaprzyjaźnić, ale widać że na dnie serduszka jest ciepłym, kochanym zwierzaczkiem....
Mnie się serce ściska, kiedy patrzę jak niezgrabnie się bawi, jak patrzy zaciekawiony tym jednym oczkiem, jak słodko śpi a potem wstaje, przeciąga się i rozgląda ciekawie .....
Od soboty w relacjach dyplomatycznych na linii Daleka Syberia (Misza) - Europa Środkowa (Aluś) - daje się zaobserwować swojego rodzaju ocieplenie. Po pierwszym szoku, strachu, kocich grzbietach
, odgłosach odkurzacza na wolnych obrotach - mamy wreszcie wąchanie nosków, spanie na jednej kanapie (choć w odległości przepisowych 40 cm), korzystanie z jednej kuwety (choć z ostentacyjną walką na niezakopane kupy - "ja tu rządzę"
- w efekcie czego cierpi moje powonienie), swobodne odkrywanie nowych kątów i wreszcie plażowanie i wygrzewanie na dywaniku balkonowym lub krzesełku ..... Jest cudnie
Alutek dostał
swoją i tylko swoją wyprawkę, w drodze jest karma Senior 1st Choice: zadbamy o drogi moczowe, wagę Alusia, wzrok i w ogóle. Aktualnie doraźnie wcina karmę dla kastratów wzbogaconą przeze mnie o witaminy z tauryną - smakuje, że oj
A jak smakuje budyń mleczny witaminowy Gimpeta? Coś pięknego.....
Chyba się lubimy..... tak myślę
Dostaję "strzała" z głowy i cieszę się, że nie jest tygrysem, bo nie utrzymałabym równowagi, ociera się, daje głaskać, dziś nawet wskoczył (!) na sofę, żeby się położyć koło mnie
To już nie byle co. Poważna sprawa.
Tak więc, drogi Fan Clubie Alusia - Wasz Podopieczny ma się super
. W piątek idziemy kontrolnie do "veta rodzinnego" żeby poznał Alusia, wczytał się w choroby, zaszczepił, zajrzał w ucho....i umył nosek. Ja nie chcę psuć naszych kruchych na razie relacji, a veta i tak nie będzie kochał - więc co tam
)))
Serdecznie pozdrawiamy: ja oraz Aluś i Misza, z tym, że Ci ostatni właśnie siedzą na balkonie i obserwują latające jerzyki
I na koniec w imieniu Alusia (bo prosił na ucho, żeby napisać) bardzo dziękuję Wszystkim Dobrym Aniołom, które pomogły w leczeniu, dały pieniążki na utrzymanie naszej "krówki" i w inny sposób - zaangażowanie na forum, banery, własny czas - wspierały małego Aluśka.
Wysiłek się opłacił, trafiliśmy na niego, on ma domek, Misza ma kumpla, który w długie wieczory mu będzie miauczał kocie przygody, a my mamy dwa zadowolone kocury
))))
Buziaki!