Lolcia81 pisze:Dziewczyny... jest mi tak źle, że nie mam siły pisać
Dlatego wkleje tylko swoje posty z turkawką z priva ;(Lolcia81 pisze:Cześć Aniu.
Nie wiem w sumie jak zacząć.
Hanki nie ma.
I na dobrą sprawę nie mam pojęcia co sie stało.
W czwartek przyjechala do mnie koleżanka bo sie pożarła z mężem i chciala przenocować. W piątek rano szlam do pracy i obydwa koty były, wszystko było ok. Wracam z pracy i po chwili się zorientowałam, że coś Hanka nie wychodzi... zaczęłam szukać... nie ma. Po kilkunastu minutach juz lekko zdenerwowana wyjęłam puszkę z karmą, co zawsze działa, Coco zaraz przybiegla a Hanki nie ma. Przeszukałam po 3 razy wszystkie szafy, szafki z ciuchami, w wersalkach, za wersalkami nawet za szafkami w kuchni, no wszedzie , nie ma.
Koleżanka sie zarzeka , że jej nie wypuściła. Zresztą Hanka też nie jest takim kotem żeby sie pchać do drzwi. Okien nie otwierała, zreszta nie bylo zbytnio pogody wiec jestem w stanie jej wierzyc... No ale kot sie przeciez nie zdematerializował !
Obeszłam wszystkich sąsiadów. Powiesiłam ogłoszenie na klatce. Porozwieszałam ogłoszenia na okolicznych klatkach, na bramach z sąsiadującymi z moim blokiem ogródkami działkowymi. Chodziłam i wołałam, wieczorem, potem w sobote o 5 rano mój Krzys wrócił z trasy i tez szukał, potem w ciagu dnia, potem znów o 3 rano wyjezdzal w trase i mowi ze jakiegos podobnego kota z daleka widział ale jak zawolal to uciekal i nie chcial przyjsc, uciekl w te działki... wczoraj poszlam w te przydzialkowe zarośla dwa razy, raz po pracy a potem juz pozno wieczorem jak moja corka zasnela (bo jestem sama, krzys caly tydzien w trasie) wołałam, szukalam, nie ma. Ja mysle ze on chyba innego jakiegos kota wtedy widział.
Tam sa cale stada kotow, to jest przerażające. Nigdy tam w te haszcze nie chodziłam, to byl pierwszy raz, ale to jest jakaś masakra. Ktos je tam chyba dokarmia, bo byly jakies miski, pudełka, pełno jakis starych koców, kołder, itp. Kociąt nie widać, widzialaj jednego kociaka o dziwo w umaszczeniu seal point ! , za to połowa kotek w ciązy ! jak to sie na zime rozmnozy....
Ale moje Hani tam nie bylo.
Czwarty dzien. Chyba trace nadzieję. Coco łazi i wyje. Z jednej strony wiem, że przeciez to nie moja wina, nic nie zrobiłam... a z drugiej jest mi tak cholernie zle i przykro... nawet boje sie napisac do andzeliki. Ona mi zaufala , dała Hanie....
Płakac mi sie chce.
Koncze bo nie moge.
Pa Aniu. Przepraszam.Lolcia81 pisze:Aniu,
Byłaś u mnie to wiesz, że ja za wiele mebli nie mam.
Sprawdziłam WSZYSTKIE szafki, szafe w przedpokoju, wersalke, za wersalką, za szafkami w kuchni, nawet pod tymi szafkami (bo tam z przodu jest ta deseczka a on tyły taka wneka jesli wiesz co mam na mysli, tego sie nie da odsunac ale robilam komorka zdjecia zeby zobaczyc czy jej tam nie ma - nie ma. W piwnicy jestem codziennie, kiciam, nic.Tam jest taka krata zamurowana miedzy klatkami, zastawiona takim jakby kartonem, ale nie wydaje mi sie zeby tam przeszla.... jak Coco ra zmi wyszla na korytarz jak mylam schody to usiadla w kacie i przestraszona miauczła na caly głos.... hanka tez sie zawsze o wszystko wydziera...
Nie sadze zeby poszła daleko... tylko ze to nie jest normalny kot. Czwarty dzien. Zaczyna mi dochodzic do swiadomosci ze jej juz nie zobacze... ;(Lolcia81 pisze:Pralke od razu sprawdzalam, pralke, za pralka, obok pralki. ja mam wanne zabudowana, bez zadnego wolnego miejsca, wiec nie ma jej tam.
Do tej kraty moge tylko dojsc, przejsc sie nie da, tam jest taka platanina piwnic ze nawet nie wiem jakiej klatki to piwnica.
Łazi tam taki czarny piwniczak co go widuje pod balkonem (wiec ma jakies wyjscie na dwor) ale Hanki nie ma.
![]()
Lolcia81 pisze:wczoraj połozylam corcie i poszlam znowu w te krzaki noca.
okoliczne zule patrzyly na mnie nie wiem czy jak na wariatke czy na latwy celale mialam to gdzies...
nie maLolcia81 pisze:Kolezanka nic więcej nie pamieta, wychodziła do miasta, ale mówi , że po prostu otworzyła drzwi, wyszła i zamknęła, zauważyłaby kiedy by jej kot wyszedł...
A zule widza codziennie tam cale stada kotow, nie zwracali uwagi, nie przygladali sie czy ktorys bez oka.
Z klatki musialby ja ktoś wypuścic, no chyba że jest jakieś wyjscie piwnicą, chyba gdzies jest bo ten czarny piwniczak tak łazi.
Sąsiedzi nie wypuszczali, chyba że jacys przypadkowi ludzie, roznosiciele ulotek itp.
Wszystko jest mozliwe
Jakoś tak sie uczepiłam tych działek gdzie ja wtedy Krzys o 3 rano byc moze widzial.... tzn on twierdzi ze to byla ona ale widzial z dość daleka ja mysle ze mogl sie pomylic.... No ale laże tam co wieczór i nic...
![]()
![]()
![]()
![]()
![]()




fotka po operacji jednego oczka..

tak było....


Hania - nowe ok. 4,5 miesięczne maleństwo przyniesione przez młodą kobietę do
weta. Jej 2 kotki urodziły małe gdzieś w stodole i jedna przyprowadziła chore dzieci. Ta koteczka miała być uśpiona. andzelika1952 napisała: Kiedy weszłam do gabinetu lekarz oglądał kotkę i usłyszałam, jak powiedział - ona praktycznie nie ma oczu. A kiedy wet mnie zobaczył to powiedział - pani to już wie kiedy przyjść, a wystarczyło przyjść trochę później i nie byłoby sprawy. Maleństwo było przywiezione w dużym kartonie, ale co najgorsze schowane było w kawałku plastikowej rury o średnicy najwyżej 10 cm. Wyglądało to przerażająco. Zdjęcia zrobione są już po przemyciu oczek. Kotka dostała leki. Andżelika zabrała ja do siebie. Obecnie, Hania, mimo leczenia oczek, jest cudowna, bawi się jak największy, najzdrowszy rozrabiaka.


Radomszczańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami PROSI O POMOC W ZNALEZIENIU DOMÓW DLA TEJ KOCHANEJ KOTECZKI

Koty, które do nas trafiają zostały porzucone lub okrutnie potraktowane przez los. Aby stworzyć im namiastkę domu od września zapewniliśmy im pomieszczenie, w którym mogą tymczasowo przebywać. Przez to nie trafiają do schroniska i nie błąkają się. Stale prowadzimy akcje adopcyjne i poszukujemy dla nich nowych domów. Wszystkie nasze koki staramy się sterylizować i kastrować. Zapewniamy im stałą opiekę weterynaryjną. Każdy z naszych kotów jest wyjątkowy i pomimo naszych starań i serca potrzebują stałych domów i ludzi, którzy ofiarują im opiekę i troskę.
WSZELKIE INFORMACJE O NASZYCH PODOPIECZNYCH:
tel. 695 752 709
e-mail: radomskotoz@o2.pl
RADOMSKO
NR KONTA
70 8980 0009 2007 0049 7969 0001
Radomszczańskie Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami
ul. Sanicka 45
97-500 Radomsko