» Śro sty 21, 2015 9:46
Re: Kot w każdej szafie. Rózne takie...
A dajcie spokój z tym zbieractwem. Obsesja jakaś.
Ja mam to "gdzieś", robię swoje a moje podopieczne nie wyglądają na nieszczęśliwe. Większość by dawno nie żyła, gdyby nie moje zbieractwo.
Nic mnie powstrzyma przed udzieleniem pomocy tam gdzie nieszczęście stanie na mojej drodze.
Ale wkurza mnie od dawna, gdy ludzie obdarowują mnie swoimi problemami. Ktoś zobaczy gdzieś kota, powiedzmy że wymagającego zainteresowania się jego losem i już do mnie telefon, sms, itp. "wiesz, tam i tam siedzi taki biedny kotek...."
Nie wprost ale w podtekście jest z reguły niema sugestia o wzięciu go. Zawsze podpowiadam, co robić w danej sytuacji ale najczęściej spotykam się z czymś takim. "Nooo, ja nie mogę się nim zająć bo.... (tysiąc powodów). Pytam wtedy wprost: czego ode mnie oczekujesz w związku z tym? I tu mam dwa warianty odpowiedzi. Albo "kawe na ławe" - ty się zajmij. Albo pokrętnie i nieśmiało: "Nieeee noooo, niczego od Ciebie nie oczekuję.
"To po co te 5 sms'ów codziennie, po co mi to wszystko mówisz" - pytam. Przecież ja każdy przypadek przezywam.
Wiem, że są tacy, którzy spotkawszy się z odmową zajmą się kotem. Ale są i tacy, co nie zrobią nic. A mnie zawsze targa niepokój jak będzie tym razem, w głowie coś stuka, spalam się nerwowo.
Los bowiem synów ludzkich jest ten sam, co i los zwierząt; los ich jest jeden: jaka śmierć jednego, taka śmierć drugiego, i oddech życia ten sam. W niczym więc człowiek nie przewyższa zwierząt.
(Biblia, Księga Koheleta 3/19)