Sorry, ale odcięli mnie od sieci - udalo mi się zachachmęcić rachunek
Balbinka zmienila adres, ale czy już na stale, to jeszcze nie wiadomo, bo nie za bardzo dogaduje się z rezydentką. Łapoczynów nie ma, ale Balbinka warczy niczym pies na jej widok, choć rezydentka agresywna nie jest - wlaściwie, to chyba bardziej w tej chwili zestresowana od Balbinki. Aktualnie sytuacja jest taka, że Balbinka wybrala sobie na lokum lazienkę
"Wysiudala" stamtąd rezydentkę, która na szczęście nie próbuje terenu odzyskać i odbywa spacery po mieszkaniu, ale "na salonach" zamieszkać na razie nie zamierza. Co dziwne, jakoś im to nie przeszkadza korzystać z jednej kuwety. Pierwszej czy drugiej nocy zdarzyl się maly wypadek w trakcie tych spacerów albowiem Balbinka niechcący zrzucila z kuchennego blatu karton z sokiem pomidorowym, więc być może to jest powodem wyboru lazienki na mieszkanie. Wiem, że po jednodniowym poście zaczęla ladnie jeść, nawet daje się od czasu do czasu poglaskać, z pominięciem tylu oczywiście
i nie za dlugo, ale jednak. Trochę kichala na początku, więc odwiedzila weterynarza, ale w tej chwili jest już ok. I chyba dobrze jej zrobila choroba i dluższy pobyt w domu jednej opiekunki, bo od dwóch dni bawi się (oczywiście sama) pileczkami.
Na razie próbujemy co będzie dalej, ale na wszelki wypadek nie odtrąbiamy sukcesu.